Pracujący dla białoruskiej bezpieki Jurij Woskriesienskij, któremu udało się na wystawionej przez Hiszpanię wizie Schengen, dostać na niedawne Forum Ekonomiczne  w Karpaczu, przeprowadza teraz swoisty rajd po rosyjskojęzycznych mediach, dorabiając rozbudowaną mitologię do swej obecności w Polsce oraz uprawiając wymierzoną w Polskę propagandę.

We wtorek, na antenie Radia Sputnik Woskriesienskij zasugerował, że polski rząd zdał sobie sprawę z taktycznego błędu, jakim było wspieranie białoruskiej opozycji i teraz postanowił postawić na współpracę z reżimem Łukaszenki. Jednym z dowodów na tę rzekomą transformację w podejściu polskiego obozu rządzącego  do problematyki białoruskiej, miało być – zdaniem Woskriesienskiego – zaproszenie właśnie jego osoby na prestiżowe Forum Ekonomiczne, które kilka dni temu zakończyło się w Karpaczu.

Jurij Woskriesienskij na antenie Radia Sputnik insynuował, że „w Polsce zdali sobie sprawę, że rok temu popełnili błąd, stając po jednej stronie konfrontacji. Powinni byli zająć neutralne stanowisko. Zdali sobie też sprawę, że w ten sposób przyspieszyli procesy integracyjne w Rosji i na Białorusi, co zaliczają do własnej geopolitycznej porażki”.

Pracownik białoruskiego KGB od kilku dni praktycznie nie wychodzi z rosyjskojęzycznych mediów, zalewając je propagandą o insynuowanym odwróceniu się polskich władz od wspierania represjonowanych na wielką skalę opozycjonistów białoruskich, kosztem rzekomo bardziej symetrycznego spojrzenia na reżim Łukaszenki oraz nękanych przez niego Białorusinów.

Paliwem służącym w tym medialnym rajdzie Woskriesienskiemu jest nie tylko zaproszenie go na karpackie Forum, ale i aresztowanie kilka dni później w Piasecznie przez polskie służby na skutek noty Interpolu, choć później bardzo szybko zwolnionego z aresztu białoruskiego opozycjonisty Makarego Malkhouskiego.  

Przypomnijmy, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, iż Woskriesienskij nie został zaproszony przez rząd RP, a w Forum Ekonomicznym wzięło łącznie udział aż kilkanaście tysięcy osób, pośród nich również ta nieodpowiednia, jaką niewątpliwie jest pracownik białoruskiego KGB. 

„Skoro nie ma na unijnej czarnej liście, na unijnych sankcjach, to nie za bardzo rozumiem, skąd zarzuty kierowane w kierunku MSZ czy polskiego rządu” – tłumaczył obecność w Karpaczu Woskriesienksiego wiceminister Marcin Przydacz. Korespondent TVP w Berlinie, Cezary Gmyz, ujawnił natomiast, że pracownik białoruskiego KGB wjechał do UE na podstawie wizy hiszpańskiej, a nie polskiej.

 

ren/kresy24.pl, tvp.info