– Polityka pojmująca dzietność będzie albo jako element NPZ, albo odrębny projekt polityki zdrowotnej – mówi wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas dla DGP.

Narodowy Program Zdrowia precyzuje działania ustawy o zdrowiu publicznym, która miesiąc temu została podpisana przez prezydenta. Jego strategicznym celem na lata 2016–2020 jest poprawa zdrowia i jakości życia. W projekcie rozporządzenia jest wymienionych pięć głównych założeń: poprawa sposobu odżywiania, ograniczenie spożywania alkoholu i tytoniu, polepszenie dobrostanu psychicznego, ograniczenie złego wpływu środowiska oraz dbałość o stan zdrowia osób starszych. Obecnie w resorcie trwa dyskusja, by jako szósty punkt znalazła się tam polityka prokreacyjna.

Na wszystkie cele przewiduje się budżet rzędu 140 mln zł rocznie, czyli po 11 mln – 40 mln zł na każdy z nich.

Na pytanie w jaki sposób pozbyć się negatywnych konotacji wielodzietności?, wiceminister zdrowia odpowiada: edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Na razie jest powoływany zespół ekspertów, którzy mieliby przygotować wstępne propozycje działania. 

Edukacja najprawdopodobniej miałaby się rozpoczynać od grupy 7+, czyli od edukacji w szkole. Ale jej elementem mogłyby być kampanie społeczne skierowane do wszystkich. Zdania ekspertów są podzielone.

Jednak zdaniem prof. Janusza Czapińskiego kampanie nie pomogą zmienić mentalności. – Aby społeczeństwo zmieniło wartości, musiałoby się wydarzyć coś dużego, jakiś przełom, który zmieni sposób myślenia. Promocja czy edukacja nic nie dadzą – uważa autor Diagnozy Społecznej.

mm/dziennik gazeta prawna