„Teraz ten system został złamany [oświatowy], co pogarsza sytuację szkolnictwa mniejszości narodowych. I właśnie przeciwko temu protestują rodzice i dzieci” – zauważył europoseł Waldemar Tomaszewski. Polscy uczniowie na Litwie postanowili zamanifestować swój sprzeciw wobec zmian w systemie oświaty, które dyskryminują Polaków.

 

Gdy tylko litewscy politycy i dziennikarze dowiedzieli się o szykowanej postawie uczniów postanowili zrobić z nich obcą agenturę. „Planowane akcje protestacyjne są w rękach polskich polityków na Litwie. (…) Zasłaniając się rodzicami czy uczniami polscy politycy wywierają presję na środowiska szkolne, usiłują skłócić przedstawicieli różnych narodowości mieszkających na Litwie” – tak skomentował całą sprawę minister edukacji i nauki Gintaras Steponavicius. Litewscy dziennikarze w prowokacyjny sposób dodatkowo pytają rodziców i dzieci jakie z tytuły strajku dostaną profity od rządu polskiego.

 

Takie zachowanie Litwinów nie jest w stanie odwrócić uwagi od skali protestu. Do środy na Wileńszczyźnie powstało już 70 komitetów strajkowych. Planowany jest strajk ponad 100 placówek. Uczniowie chcą iść za historycznym przykładem strajku we Wrześni - 110 lat temu w tej miejscowości w Wielkopolsce szkolna młodzież zaprotestowała przeciw germanizacji. W rocznicę wybuchu II wojny światowej sprawdzają się słowa Jana Pawła II, o tym, że każdy z młodych ma swoje własne Westerplatte. Jak skończy się kryzys w stosunkach polsko-litewskich?

 

MZB/kurierwilenski