Ich zdaniem działania prokuratury są skandaliczne, bo w szpitalu, którym kierował prof. Chazan, „lekarz przymusił pacjentkę do donoszenia ciąży, wiedząc, że płód kobiety pozbawiony jest mózgu”. Takie działanie ma być dowodem na to, jak w Polsce „terroryzowane i torturowane są kobiety, nawet gdy przysługuje im legalny zabieg”.

         Z tego co mi wiadomo, nikt nad pacjentką z pistoletem nie stał, nie zamykał jej w więzieniu, nie terroryzował, ani nie torturował. I choć profesor Chazan odmówił wykonania aborcji, powołując się na klauzulę sumienia, to lekarz prowadzący z tego samego szpitala zresztą skierował pacjentkę na konkretny oddział i do konkretnego lekarza. Dlaczego więc do prof. Dębskiego nikt nie ma pretensji i żalów, że terroryzuje i torturuje kobiety? Ale prof. Dębski jest dobry, bo aborcje przeprowadza, prof. Chazan zły, bo ich odmawia, więcej – zbrodnia jego polega też na tym, że do dziecka, nawet tego najbardziej chorego, podchodzi po ludzku. Traktuje je jak pacjenta. Nawet jeśli jest ono nieuleczalnie chore i wiadomo, że jego życie będzie krótkie, przekonuje rodziców, że pożegnanie, godna śmierć, jest tym, co mogą temu choremu dziecku dać. Bo prof. Chazan wie, że bez sumienia nie będzie dobrej medycy. Lekarz pobawiony i sumienia, i moralności będzie wyłącznie robotem: „Jest kimś bardzo podatnym na pieniądze, wpływy zewnętrzne, na wszelkiego rodzaju ideologie, nie zawsze dobre. Jest słaby i można łatwo nim manipulować oraz kierować. Takich ludzi się dzisiaj nawet szuka i byłoby wielkim nieszczęściem, gdybyśmy mieli ich na przykład w medycynie” – mówił prof. Chazan na spotkaniu w Bydgoskim Klubie Frondy.

Feministki oskarżają lekarzy i publicystów pro-life, że manipulują opinią publiczną i narzucają taki język, „w którym zarodek lub płód staje się „dzieckiem””. Kim w takim razie jest? W sumie to już kiedyś wyjaśniała Kazimiera Szczuka, kiedy mówiła, że „płód jest płodem”. Kiedy w takim razie ów płód zmienia się w dziecko? Czy to dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? A może przepoczwarza się w trakcie porodu? Kim w takim razie jest na dzień przed porodem,  na godzinę, na minutę? Jak trzeba być ideologicznie zaślepionym, żeby nie chcieć zobaczyć dziecka. A wystarczy przyłożyć choćby głowicę USG do brzucha i widać człowieka, dziecko na zarodkowym, czy płodowym etapie rozwoju, niemniej cały czas jest to dziecko.

Współczesna medycyna trochę się zagubiła, a lekarze zatracili właściwe widzenie tego, nad czym się pochylają: „Idą w nowe obszary bez podłoża moralnego i etycznego. To powoduje - chociażby w obszarze ginekologii, położnictwa, w którym ja pracuję - tworzenie nowych ludzi, dobór płci, eliminację, eugeniczne podejście, a więc selekcję zarodków. Także eliminację ludzi chorych, niesprawnych” – mówił w Bydgoszczy prof. Chazan. Jeśli więc w  postawie prof. Chazana feministki widzą terror i tortury, czym w takim razie jest aborcja? Opowieść dr Marzeny Dębskiej zamieszczona w książce „Bez znieczulenia” nie pozostawia wątpliwości: „Pacjentka jest w sali, dostaje tabletki, po których ma skurcze i roni. Za każdym razem wygląda to podobnie – boli brzuch, jest krwawienie, trwa to czasem wiele godzin. Ona musi sama urodzić to dziecko”. Bez znieczulenia – dodaje lekarka.

Urodzenie dziecka chorego bez znieczulenia, odłożenie go, by zmarło z głodu i wyziębienia, jeśli poród przeżyje – torturą nie jest. Urodzenie tego samego dziecka przez cesarskie cięcie, w znieczuleniu, podanie dziecku środków przeciwbólowych i pozwolenie, by w cieple, być może w ramionach rodziców zmarło – tortura. Ot, pokrętna logika feminizmu. 

Małgorzata Terlikowska