Dokładnie 65 lat temu w Moskwie zmarł Bolesław Bierut. Oficjalnie przyczyną śmierci był zawał serca. Kiedy jednak dzień po jego śmierci informację o zawale podało Polskie Radio, natychmiast zaczęły mnożyć się teorie o innych przyczynach. Mówiono nie tylko o samobójstwie, ale też o otruciu czy zastrzeleniu byłego prezydenta.

„Bierut nie żyje, bo zjadł ciastko z Kremlem” – mówiono złośliwie po jego śmierci. „Pojechał do Moskwy w futerku, wrócił w kuferku”, „Ta grypa to lipa, to zapalenie płuc to puc, a ten zawał do kawał” – mówili Polacy, nie wierząc w naturalne przyczyny śmierci Bieruta.

Bolesław Bierut do Moskwy pojechał na XX Zjazd KPZR. Nie wrócił jednak z polską delegacją do kraju, bo miał być zbyt osłabiony chorobą. O jego pogarszającym się stanie zdrowie nie informowały jednak polskie media, dlatego ogromnym zaskoczeniem było, kiedy 13 marca podano informację o śmierci. Zmarł 12 marca o godzinie 23:35 czasu lokalnego. I Sekretarz chorował od dłuższego czasu. Najpierw męczyła go grypa, która później przerodziła się w zapalenie płuc. Miał też kłopoty z nerkami i sercem.

Nie wiedziano o tym w Polsce, więc nagła śmierć stała się okazją do powstania wielu teorii spiskowych. Niektórzy mówili, że Bierut zaczął stawiać się Rosjanom, więc ci go otruli. Stąd właśnie „ciastko z Kremlem”.

Mówiono też, że Bieruta zastrzelił Franciszek Mazur, nie wiadomo jednak, czy na zlecenie Rosjan, czy Polaków.

Nie zabrakło oczywiście teorii z samobójstwem. Przyczyną miał być referat wygłoszony przez Chruszczowa „O kulcie jednostki i jej następstwach”. W referacie Chruszczow podważył rolę Stalina, co dla Bieruta miało być prawdziwym szokiem.

Najciekawsza teoria mówi o sobowtórze. Ta głosi, że Bierut zmarł znacznie wcześniej i zastąpił go sobowtór.

Tymczasem wedle syna Bieruta, Jana Chylińskiego, który z ojcem widział się w Moskwie, winę za jego śmierć ponoszą poza samą chorobą niekompetentni lekarze radzieccy, którzy nie byli w stanie uratować jego życia.

kak/Onet