Kiedy Gladys Herminia Quiroga de Motta – bo tak brzmi całe jej nazwisko – ujrzała stuletnią figurę, wyszeptała: To Matka Najświętsza, która mi się pokazuje! Figura była nieco mniejsza od postaci Maryi objawiającej się jej w San Nicolás i oczywiście nie tak piękna. Ale pozostałe szczegóły były te same: niebieski płaszcz narzucony na różową tunikę, biały welon, ciemnowłose Dzieciątko Jezus trzymane na lewej ręce, wreszcie wielki różaniec trzymany wspólnie przez Matkę i Jej Syna.

Wizjonerka nie musiała przypominać sobie tych podobieństw, niespodziewanie bowiem przed figurą stanęła Matka Najświętsza. Trzymali mnie w zapomnieniu, ale znowu się pojawiam – powiedziała. – Postawcie mnie znów na postumencie. Przecież widzisz, że właśnie taka jestem. Wyraziła też życzenie: Chcę stać na brzegu rzeki Paraná. Będę dzielna. W tym miejscu zobaczysz moje Światło.

Dziś w wyznaczonym przez Maryję miejscu wznosi się ku niebu różańcowa świątynia, w której piękna figura Matki Bożej z Dzieciątkiem odbiera nieustające hołdy wiernych.

Różaniec ze światła

Widzenie, o którym opowiadamy, było jedynym w swoim rodzaju wśród tych, które miała Gladys de Motta. W odróżnieniu od spotkania z Matką Najświętszą w dzwonnicy (i od wszystkich znanych nam objawień maryjnych) wizjonerka widziała Matkę Bożą, gdy zamykała oczy.

W 1983 roku Gladys liczyła czterdzieści sześć lat. Kobieta skończyła zaledwie cztery klasy szkoły podstawowej i z trudem czytała i pisała. Jej mąż był operatorem dźwigu w fabryce stali. Rodzina mieszkała w robotniczej dzielnicy San Nicolás – mieście liczącym 150 tys. mieszkańców, oddalonym o dwie godziny jazdy od Buenos Aires.

Wszystko zaczęło się we wrześniu 1981 roku, kiedy Gladys zobaczyła, iż jej różaniec płonie dziwnym światłem. Zgodnie z argentyńskim zwyczajem wisiał on na gwoździu wbitym w ścianę, nieopodal wejścia. Nagle zaczął błyszczeć jak roztopiony metal. Od tego dnia Gladys zaczęła zapraszać znajomych i sąsiadów na wspólne odmawianie różańca. Ludzie przychodzili i modlili się razem z przyszłą wizjonerką.

Pierwsze spotkania

Gladys de Motta czuła w sercu jeszcze inne wezwanie: jej dusza pragnęła modlić się w samotności. 25 września zdjęła różaniec z gwoździa i uklękła w swoim pokoju. Zaczęła modlitwę, zamknąwszy oczy. Nagle ujrzała dziwne światło i za zamkniętymi powiekami Gladys stanęła Matka Najświętsza. Uśmiechała się do klęczącej kobiety i w milczeniu ofiarowywała jej swój różaniec. Po chwili zniknęła. Gladys dokończyła swe modlitwy i po raz pierwszy od opuszczenia szkoły sięgnęła po pióro. Zaczęła pisać: Vi a la Virgen por primera vez („Zobaczyłam Dziewicę po raz pierwszy”). Trzy dni później widziała Maryję po raz drugi. Gdy poczuła, że jej serce przepełnia dziwna radość, zamknęła oczy i czekała. Po chwili ukazała się jej oblana światłem Matka Najświętsza, znów proponując jej swój wielki różaniec. Potem Gladys zapisała: La vi nuevamente („Zobaczyłam Ją znowu”).

Gladys de Motta zaczęła przygotowywać się do kolejnego spotkania. Chodziła po domu i setki razy powtarzała krótkie pytanie, jakie chciała postawić Matce Bożej: Czego pragniesz ode mnie? Tydzień później, 
5 października, Maryja ukazała się po raz trzeci. W notatkach wizjonerki czytamy: Zobaczyłam Ją i zapytałam, czego ode mnie oczekuje. Wówczas Jej postać rozpłynęła się w powietrzu i ukazała się kaplica. Zrozumiałam, że chce być wśród nas. Za pomocą obrazu Maryja dała wyraz swemu pragnieniu: chce, by wybudowano dla Niej kościół.

Pismo Święte

Nastąpiły widzenia, które zawierały osobiste orędzia skierowane do Motty. W rocznicę objawień fatimskich Maryja powiedziała: Jesteś wierna. Nie lękaj się. Przychodę, aby mnie spotykać. Będziesz szła z dłonią w mojej dłoni i przejdziesz długą drogę. Gladys nie wiedziała, co ma oznaczać „długa droga”, ale pewność, że Matka Najświętsza będzie przy niej, napełniała ją pokojem i radością. Czuła, że Maryja opiekuje się nią w sposób szczególny. W przekonaniu tym utwierdziło ją to, że została zapisana do szkoły Maryi – sama Matka Boża stała się jej Nauczycielką. Dawała jej nawet zadania domowe do wykonania. Były to teksty biblijne, które miała czytać i rozważać. Pierwszy pochodził z Księgi Ezechiela. Wizjonerka z trudem odnalazła odpowiedni fragment Biblii i powoli go odczytała: To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedziała: Tak mówi Pan Bóg. A oni czy będę słuchać, czy też zaprzestaną – są bowiem ludem opornym – przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich. A ty, synu człowieczy, nie bój się ich ani się nie lękaj ich słów… (Ez 4, 2–10). Później Matka Najświętsza wskazywała jej teksty, którym nadawała maryjny sens – mogło się to czasem wydawać jeszcze trudniejsze do pojęcia. Jak choćby fragment z Księgi Wyjścia (25, 8): I uczynią Mi Święty przybytek, abym mógł zamieszkać pośród was.

Gladys codziennie czytała Biblię. Podjęła też jeszcze jedną decyzję: zaczęła odbywać pielgrzymki do katedry w Rosario. Inicjatywa ta zbiegła się ze zmianą orędzia: z osobistego przesłania stało się ono upomnieniem i ostrzeżeniem dla wszystkich ludzi. Przekazywane przez Maryję orędzie głosiło: Jesteście moimi dziećmi. Jesteście w potrzebie, ale Ja was kocham. Nadszedł czas modlitwy, błagania o przebaczenie, a ono będzie wam dane. (…) Cała ludzkość jest splugawiona. Nie wie, czego chce, i jest to szansa dla szatana, ale to nie on będzie zwycięzcą. Moja córko, wielką bitwę wygra Chrystus Jezus. Dodała jeszcze: Moje dzieci, proszę was, módlcie się za dusze, które się nie modlą i w których gaśnie miłość do Boga. Niech nikt nie uważa, że żyje w zgodzie z Bogiem, jeśli jest daleko od Niego. Proszę o modlitwy i o nawrócenie serc. Módlcie się za błądzące dzieci. Módlcie się, by każde serce pozwoliło memu Synowi wejść do swego wnętrza, by ich bunt mógł się skończyć.

Świątynia

Pojawiło się też wezwanie, aby de Motta udała się do biskupa i przekazała mu prośbę Maryi o zbudowanie świątyni. To właśnie w tym czasie wizjonerka natknęła się na porzuconą w dzwonnicy figurę.

Wieczorem 24 listopada  Gladys i grupka towarzyszących jej osób udała się na miejsce, jakie Maryja wybrała na swoje sanktuarium. Nagle potężna błyskawica przeszyła ciemności i uderzyła w ziemię. Taka sama błyskawica uderzyła w miejsce wybrane przez Matkę Najświętszą 2 stycznia następnego roku. Czyżby był to znak, że Maryja nie chce czekać, że ponagla? Argentyna wysłuchała prośby Matki Najświętszej. W 1987 roku w San Nicolás zaczęto wznosić świątynię na cześć Pani Różańcowej. To dziś jedno z najważniejszych miejsc kultu wokół Buenos Aires, odwiedzane przez setki tysięcy pielgrzymów. Już w 1990 roku przybyła tu ogólnoświatowa pielgrzymka duchowieństwa – 60 tys. kapłanów z całego świata.

Błogosławieństwo

W swym ostatnim objawieniu, które miało miejsce 11 lutego 1990 roku, Matka Najświętsza obiecała: Moje dzieci, zapraszam was do wprowadzania w życie krok po kroku moich zaleceń: módlcie się, wynagradzajcie, ufajcie! Błogosławieni są ci, którzy w modlitwie szukają schronienia dla swoich dusz. Błogosławieni są ci, którzy wynagradzają za ciężkie obrażanie mojego Syna. Błogosławieni są ci, którzy pokładają ufność w miłości tej Matki! Każdy wierzący w Boga i w Maryję będzie ocalony.

* * *

Argentyńska Katolicka Agencja Informacyjna napisała (1993 r.):

Poważne badania teologiczne potwierdziły, że rady dane przez Matkę Bożą prostej gospodyni domowej, Gladys Quiroga de Motta, są zgodne z prawowitą nauką katolicką. Zostały one zebrane w trzech tomach (…). Teksty posiadają aprobatę biskupa Jezusa Domingo S. Castagne.

Dr Wincenty Łaszewski
specjalista w zakresie antropologii teologicznej, mariolog

Tekst ukazał się w majowym numerze miesięcznika EGZORCYSTA 2013.