Projekt Prawa i Sprawiedliwości zakładający likwidację od 2020 roku górnego limitu przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, został wycofany z porządku obrad Sejmu.
Według autorów propozycji, dzięki likwidacji limitu 30-krotności składek na ZUS do budżetu państwa mogłoby wpłynąć dodatkowe 7 miliardów złotych.
Przeciwne zniesieniu limitu 30-krotności jest koalicjant PiS - Porozumienie Jarosława Gowina. Kamil Bortniczuk, rzecznik partii, powiedział, że jego ugrupowanie nie poprze tego projektu. Sceptycznie odnosił się do niego również prezydent.
Limit 30-krotności składek na ZUS oznacza, że ktoś, kto w ciągu roku zarobi więcej niż 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce, nie musi opłacać składek na ZUS. W tym roku limit wynosi 11 912 złotych brutto miesięcznie, czyli niespełna 143 tysiące złotych rocznie.
Do decyzji PiS odniosła się w Sejmie w rozmowie z dziennikarzami Anita Czerwińska, rzeczniczka partii. - W związku z tym, że ta sprawa wywołała potrzebę szerokiej dyskusji, uznaliśmy, że należy to przekonsultować w szerokim gronie, tu choćby Solidarność miała uwagi. Wrócimy do tematu - zapowiedziała Czerwińska.
Nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy PiS zgłosi jakiś projekt zamiast tego, który został wycofany. Dopytywana, czy PiS rozważa poparcie projektu Lewicy w tej samej sprawie, rzeczniczka PiS powiedziała: "póki co, nie mamy jeszcze takich planów".
yenn/IAR, Polskie Radio