Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Czy we Francji i w Niemczech jest możliwe publiczne krytykowanie islamu, muzułmanów, migrantów lub zamachów terrorystycznych i z jakimi sankcjami trzeba się liczyć w przypadku takiej wypowiedzi?

Dr Piotr Ślusarczyk, euroislam.pl: Mówienie o islamie czy jakakolwiek krytyka islamu jest niemożliwa bez konkretnych konsekwencji. Mówimy tu o dwóch różnych sytuacjach, ale tak jest zarówno we Francji jak i w Niemczech. Z moich doświadczeń, wynikających z rozmów z ludźmi - a są to ludzie dość dobrze wykształceni i często krytyczni wobec oficjalnej polityki rządu - tak naprawdę przyznają oni otwarcie, że temat związany z imigracją  i z islamem nie jest tematem, który można by bezpiecznie poruszać. Dzieje się tak, gdyż poziom debaty publicznej jest w taki sposób politycznie ,,ustawiony'', że każdy , kto wyraża się krytycznie, nieważne czy publicznie czy prywatnie na temat polityki Angeli Merkel, lub na temat obecności muzułmanów w Niemczech - jest automatycznie postrzegany jako faszysta lub rasista. To się nie wzięło znikąd, bo wpisuje się w retorykę mediów głównego nurtu - tak trzeba na ten temat spojrzeć.

To wygląda na przeciwny biegun wolności słowa i demokracji - dlaczego tak się dzieje i jak reaguje niemieckie społeczeństwo na to naginanie do ,,jedynie poprawnych i słusznych'' wypowiedzi?

Takie działania wiążą się z polityką władz niemieckich, które finansują fundacje, śledzące tzw. mowę nienawiści, śledzące wpisy w mediach społecznościowych i zgłaszające ich autorów jako tych, którzy myślą w sposób krytyczny i często ,,niepoprawny politycznie'' - i padają ofiarą czegoś, co można nazwać cenzurą. W Niemczech zapowiadano też przed wyborami do Bundestagu próby wprowadzenia bardzo wysokich kar za wpisy na Facebooku - chodzi o nieusunięcie w ciągu 24 godzin wpisu, który będzie budził wątpliwości. Jest to próba stworzenia mechanizmów autocenzury i trzeba też powiedzieć wyraźnie, że - to wiem na pewno - zdarzają się takie sytuacje, gdzie ludzie muszą tłumaczyć się w swojej pracy z poglądów, które wyrażają w mediach społecznościowych. Oczywiście nie mówię tutaj o poglądach, które wzywają do przemocy, bo te należy potępić, ale mówię o tych, które są krytyczne wobec islamu lub próbują z tego tematu choćby żartować - i takie przypadki się zdarzają. Można powiedzieć, że jest to bardzo silne tabu, a kaganiec poprawności politycznej jest zakładany nie tylko na dziennikarzy, ale już udało się go założyć wielu zwykłym ludziom.

A jak wgląda kwestia dyskutowania lub wyrażania dezaprobaty dla rządowych działań pro imigranckich i pro islamskich we Francji?

Jeśli chodzi o Francję - miałem okazję być tam bardzo niedługo i uczestniczyć w otwartej imprezie - nazwijmy to bardzo ogólnie, poświęconej kwestiom filozofii, sztuki - i okazało się, że prelegenci przybywali w towarzystwie trzech żołnierzy. Widać było, że wszystkie większe, masowe imprezy są zabezpieczone w sposób bardzo dobry, ale wiążą się to z nieprzyjemnymi wrażeniami i znacznym napięciem, ponieważ trudno czuć się komfortowo w sytuacji, kiedy człowiek jest przeszukiwany lub gdy widzi, że w tych czy innych miejscach pojawiają się żołnierze z długą bronią. Obowiązujący we Francji stan wyjątkowy daje się we znaki i funkcjonowanie ludzi odbiega od normalności, ponieważ to zagrożenie wyczuwa się na własnej skórze.

Zgodnie z informacjami na euroislam.pl zakończył się pierwszy po 2015 r. jawny (po trzech niejawnych) proces o gwałty dokonane przez muzułmanów - pakistańczyków i somalijczyków - w rejonie Newcastle w Wielkiej Brytanii . W ciągu ostatnich 3 lat ponad 700  dziewczynek w wieku 13 i 14 lat (i młodszych) było upijanych, narkotyzowanych i gwałconych oraz zmuszanych do prostytucji. Wszystko działo się na oczach dorosłych ludzi. Pani premier Theresa May nie wypowiada się w tej sprawie. Jak Pan to skomentuje?

Tu trzeba powiedzieć bardzo wyraźnie, że na przykładzie Wielkiej Brytanii, ale chociażby i Stanów Zjednoczonych  widać, że poprawność polityczna ma swoje ofiary. To nie są tylko ofiary tych, którzy z powodu obaw o to, że zostaną oskarżeni o ekstremalne poglądy - tak jak w przypadku Stanów Zjednoczonych - nie zgłaszają swoich podejrzeń dotyczących działalności terrorystycznej. Przykład w Wielkiej Brytanii jest tym bardziej szokujący, że w tuszowaniu i w milczącej akceptacji tej sytuacji brali udział nie tylko zwykli Brytyjczycy, co jest oburzające, ale brały udział władze, muzułmańscy duchowni, udając, że ta sprawa nie istnieje. Ja wiadomo, nic tak dobrze nie sprzyja przemocy, jak próba jej ukrycia, tzn. w samą strukturę przemocy wpisane jest to, że sprawca będzie robił wszystko, żeby swój proceder ukryć.  Ofiary - to jest najbardziej przerażające, były gwałcone, odurzane, wykorzystywane - a wszystko to młode dziewczynki, zostaną z tą traumą do końca życia, będą musiały z tym żyć, choć przeszły piekło.

Z drugiej strony rodzice, którzy starali się pomóc swoim dzieciom nie uzyskali żadnej pomocy ani od lokalnej społeczności, ani od państwa. Po prostu od tej obrzydliwej zbrodni społeczeństwo i rząd odwracał wzrok. Szkodę, jaka przyniosła ta poprawność polityczna można mierzyć wprost oceanem cierpienia tych niewinnych dziewczynek a nawet dzieci. Niektóre pochodziły czasem z rodzin dysfunkcyjnych czy trudnych środowisk, ale to w żaden sposób nie może być jakąkolwiek wymówką czy usprawiedliwieniem bezczynności władz - to jest coś absolutnie szokującego. Poprawność polityczna zabija wolność debaty publicznej, ale także odbiera, szczególnie młodym kobietom wolność, bezpieczeństwo, szacunek i skazuje je na przemoc. I to jest coś, co w XXI wieku, w wolnym świecie, w demokratycznych państwach w ogóle nie powinno mieć miejsca. Najbardziej przeraża bierna akceptacja i pojedynczych ludzi i władz w tej sytuacji -  to jest szokujące.

Dziękuję za rozmowę.