Jan Pietrzak udzielił wywiadu „Super Ekspresowi”. Na pytanie czy cały świat kabaretowy zadrżał, gdy zaczęła wypowiadać się pani minister Mucha, satyryk odpowiedział z powagą, że "szczególnie zabawny był "muszy lot" wokół stadionu. Cała komedia polega jednak na czym innym. To klasyczny przykład teorii przykrywki. Jak rządowi zdarzy się jakaś wpadka, to oni od razu, dnia następnego, przemieniają tę teorię w praktykę. I tak w wypadku stadionu wypuszczają ładną panią Muchę, by potruchtała wokół zamkniętego obiektu sportowego, z za krótkimi ławkami, za niskimi bramkami i Bóg wie z czym jeszcze. I tak zamiast o wielkiej plajcie, mówimy o dwóch okrążeniach tuptania pani minister" – mówi Pietrzak.


Satyryk nawiązuje też do protestu ACTA: - "Niesamowita jest przecież sprawa ACTA, w której rząd swymi tłumaczeniami dotknął granicy absurdu. Pozytywnym aspektem była jednak reakcja młodych ludzi, którzy pokazali, że generacja "Gazety Wyborczej" odchodzi powoli do lamusa, a zastępuje je generacja Internetu. To tam została jedna z nielicznych płaszczyzn wolności i ograniczenie jej jest jawnym objawem lęku. Przed wyśmianiem, przed krytyką. Tusk jest niezdolny do jej słuchania, stąd też taki, a nie inny skład rządu. To albo ludzie bez wyrazu, albo nie na swoich stanowiskach. Nowak przecież chciał być ministrem sportu, a zostałem ministrem... transportu. To nie jest przypadek".


Czy rząd jest konkurencją dla kabaretu? - "Kabaret jest sztuką, a to, co robi rząd, jest najzwyklejszą szmirą. Naprawdę, proszę mi wierzyć, że żartowanie z tego, co wyrabia władza, czyli z rzeczy, które tak naprawdę są bardzo poważne i przygnębiające, to dla nas nie lada wyzwanie. Tę grozę jednak trzeba przekuć na coś, z czym da się żyć. To trudne, ale niezbędne. Żartowałem pod Gomułką, pod Gierkiem, będę i pod Tuskiem" – deklaruje założyciel Kabaretu Pod Egidą.



Całość: Jan-Pietrzak-pani-Mucha-do-mojego-kabaretu-raczej-nie

 

JW/SE.pl