- Dzisiaj Jezus płacze, bo woleliśmy drogę wojny, nienawiści, wrogości. Zbliżamy się do Bożego Narodzenia; będą światła, przyjęcia, świecące choinki, także szopki; wszystko upiększone, a świat prowadzi dalej wojny - mówił dzisiaj papież Franciszek podczas porannej mszy w Domu św. Marty.

- Dzisiaj Jezus płacze, bo woleliśmy drogę wojny, nienawiści, wrogości. Zbliżamy się do Bożego Narodzenia; będą światła, przyjęcia, świecące choinki, także szopki; wszystko upiększone. A świat prowadzi dalej wojnę, wojny. Świat nie zrozumiał drogi pokoju - stwierdził Franciszek.

Papież przywołał słowa Benedykta XV, który nazwał I wojnę "niepotrzebną rzezią".

"Co pozostanie po wojnie, którą teraz przeżywamy?" - zapytał ojciec święty.

- Co zostanie? Ruiny, tysiące dzieci bez edukacji, wielu niewinnych zabitych i dużo pieniędzy w kieszeniach handlarzy bronią - odpowiedział.

Dodał także, że wojna jest wyborem bogactwa, ponieważ ci, którzy ją prowadzą, głoszą: "Produkujmy broń, dzięki temu stan gospodarki trochę się poprawi, a my robimy nasze interesy". Ludzi tych określił "przeklętymi" i "kryminalistami".

- Kiedy cały świat, jak dzisiaj, jest w stanie wojny, cały świat, to jest to wojna światowa w kawałkach; tu, tam, wszędzie - podkreślił Franciszek.

Jak zaznaczył papież, z jednej strony są handlarze bronią, a z drugiej ci, którzy zaangażowali się w sprawę pokoju poświęcając swoje życie, tak jak robiła to "ikona naszych czasów", bł. Matka Teresa z Kalkuty.

- Z cynizmem możnych ktoś mógłby zapytać: a co zrobiła ta kobieta? Życie jej minęło na pomaganiu umierającym - mówił Franciszek.

Uznał, że wszystkim przydałaby się "łaska płaczu za świat, który nie uznaje drogi pokoju, żyje wojną mówiąc cynicznie, by jej nie prowadzić".

Papież modlił się o nawrócenie serc.

kz/rp.pl