O tym, w jaki sposób Armia Czerwona „wyzwalała” polskie ziemie, pisano już wiele. Najbardziej szokuje jednak moment, w którym zderzamy się ze wspomnieniami naocznych świadków. Oto, co opisywał żołnierz NSZ Zygmunt Goworek.

„Wieczorem już dotarliśmy do wsi Gołąb (czy Gołębie) pod Radomiem zajętej na kwatery przez sowietów. To co tam się działo przechodziło wszelkie granice wyobraźni. Kiedy nie zatrzymywani przez wartowników weszliśmy do pierwszej chaty wiejskiej włosy podniosły się nam z przerażenia”.

Jak czytamy dalej, na podłodze leżała ośmioletnia dziewczynka, odarta z ubrania i „[…] widocznie zgwałcona zespołowo jak to zwykle robili bojcy Armii Czerwonej”.

Dziewczynka miała w stawach biodrowych wyłamane obie nogi, a na łóżku leżał starszy człowiek, którego do pościeli przybito niemieckim bagnetem. „[…] Z przeciwnego kąta patrzyła niemo na to wszystko odarta z ubrania kobieta w wieku 30-35 lat” - pisze Goworek.

Dodał, że musiał wyjść przed chatę przez mdłości od zapachu krwi. Wtedy zobaczył, że za rogiem chaty na płocie znajdował się mąż kobiety, który przebity na wylot sztachetą wciąż żył. Nie mógł już mówić, z jego ust płynęła struga krwi. Obok z kolei znajdowała się starsza kobieta ze strzaskaną głową.

jkg/niezlomni.com,Fronda.pl