Eliza Michalik po raz kolejny szokuje swoimi stwierdzeniami. Tym razem w tekście opublikowanym na łamach „Gazety Wyborczej” wzięła w obronę Barbarę Kurdej-Szatan. Celebrytka wcześniej w wulgarnym wpisie atakowała funkcjonariuszy Straży Granicznej.

Stała się obiektem hejtu ze strony posła PiS, z trybuny sejmowej (!) i w sieci – ze strony prorządowych trolli, na ogromną i zorganizowaną skalę”

- pisze o celebrytce Michalik.

Dalej załamuje ręce nad „ludzkim brakiem solidarności z obwinioną i ukaraną przez PiS” [sic!].

Broniła nawet słowa „mordercy”, którego użyła Kurdej-Szatan. Jej zdaniem było to uzasadnione, bo przecież umierają tam ludzie. Nic to, że po białoruskiej stronie granicy i z powodu sprowadzenia ich przez reżim Łukaszenki w celu wywarcia presji na Polskę. Każdy powód do atakowania rządu jest dobry!

Dalej zresztą Michalik stwierdza, że to polski rząd odpowiada za „głęboki kryzys humanitarny przy granicy z Białorusią”, ponadto „łamie międzynarodowy zakaz tortur i nieludzkiego traktowania i narusza prawo międzynarodowe”. Czy ktoś mógłby szanownej pani redaktor wskazać, po której stronie granicy się znajdujemy, a po której imigranci sprowadzeni i popychani przez białoruskie służby?

dam/"Gazeta Wyborcza"