"Marzenia zakreślają horyzont naszych planów a potem czynów, bo w rzeczywistości nie znajdzie się nic, czego nie było wcześniej w marzeniach" (Józef Piłsudski).                              

Niepodległość jako wyzwanie. O marzeniach i pracach Józefa Piłsudskiego[1]

Padło już wiele mądrych i wnikliwych słów na temat historii, padło dużo mądrych i pełnych troski o naszą dzisiejszą rzeczywistość. Ja będę mówił o czymś co jest oderwane od rzeczywistości, ponadczasowe, a przecież nie jest nieważne – o marzeniach. Bo to marzenia zakreślają horyzont naszych planów a potem czynów, bo w rzeczywistości nie znajdzie się nic, czego nie było wcześniej w marzeniach.

Romantyzm celów, realizm środków

„Formuła Piłsudskiego: romantyzm celów, pozytywizm środków” – to cytat znany, powtarzany i znacznie uproszczony, i wyrwany z kontekstu.

Dla odtworzenia poglądów, więc w jakimś sensie do wskrzeszenia jakiegoś człowieka należy sięgać jak najczęściej do jego własnych wypowiedzi – zwierzeń, korespondencji, artykułów. Zacznę więc od przytoczenia cytatu z Bibuły opublikowanej przez Piłsudskiego w roku 1903 w „Naprzodzie”.

Tradycja „romantycznych środeczków rewolucyjnych, zostawiona w spuściźnie głównie przez Narodną Wolę, ciężyła w owe czasy nad ludźmi równie silnie, jak „pozytywny” nastrój umysłów.

Dla rozbicia tej tradycji, dla przezwyciężenia tego nastroju potrzebni byli nowi ludzie – romantycy co do planów, pozytywiści, co do środków. Takimi okazali się założyciele Polskiej Partii Socjalistycznej”. Uproszczona forma tej myśli utrwalona została w pomnikowym wydawnictwie „Idea i czyn Józefa Piłsudskiego”, w szkicu Jana Starzewskiego Obraz duszy(1934–1935 – s. 102). Powtarzana była najchętniej przez zwolenników owego pozytywistycznego skrzydła polskiej myśli, realistów, koniunkturalistów, że o kolaborantach nie wspomnę.

Tymczasem sam Piłsudski akcentował raczej romantyczny wymiar swoich działań. Owszem w rozmowie z Miereżkowskim powiedział: „Jestem romantykiem i zarazem realistą”, a w wywiadzie dla korespondenta „Echo de Paris” (I poł. lutego 1920) nawet:

„Jestem realistą bez uprzedzeń i bez teorii. Uważam jedynie, że należy z góry dobrze obliczyć środki jakimi się rozporządza, i dostosować je do celu, do którego się dąży”.

Wystarczy się przyjrzeć się drugiej części tego cytatu, by wyczytać w niej hasło "Ody do młodości": Mierz siły na zamiary – to znaczy: mierz środki do celu, do którego się dąży[2].

I na zakończenie tych przywołań ulubiony cytat wyjęty z rozmowy z Arturem Śliwińskim z marca 1931:

„Mając lat siedem czy dziesięć postanowiłem sobie, że gdy tylko skończę lat piętnaście, a więc osiągnę według mego ówczesnego mniemania szczyt dojrzałości, to zrobię powstanie i wypędzę Moskali z Podbrzezia”.

‘Wszystkie marzenia moje koncentrowały się wówczas koło powstania i walki orężnej z Moskalami, których z całej duszy nienawidziłem’ – doda w szkicu „Jak stałem się socjalistą”.

Materializacją tych marzeń i planów było tajne pisemko „Gołąb Zułowski”, które 13 – letni „Ziuk” Piłsudski zaczyna wydawać w roku 1880. Wydał 46 numerów i 11 dodatków. Rówieśnicy redaktora pasjonowali się w tym czasie jeśli już nie bajkami, to opowieściami o Indianach. W „Gołębiu” były owszem odcinkowe „powieści” Ziuka o Indianach (Przygody osady okręgu Stampor i Biali strzelcy), ale były też teksty, które jego rówieśnikom do głowy by raczej nie przyszły.

Pieśni z Powstania Styczniowego, fragmenty Śpiewów historycznych Niemcewicza, Bitwa pod Austerlitz i Bitwa pod Arcole – a więc opowieści o walce i o niepodległości. Można też mówić o dziecięcym napoleonizmie przyszłego Naczelnika Państwa. Nie tylko zresztą dziecięcym, bo z fascynacji „Bogiem wojny” Piłsudski nigdy nie wyrósł.

Ktoś powie: marzenia, dziecinne marzenia. Właśnie marzeniami, a także planami i pracami chciałbym tutaj się zająć. Bo – powtórzę raz jeszcze – marzenia wyznaczają horyzont, są koniecznym etapem prac. Już w tej chwili zauważyć należy, że dziecinne na pozór marzenia przyszłego Naczelnika Państwa są nadzwyczaj dorosłe, przy czym łączą go one tylko z częścią ludzi dorosłych – z elitą niepodległościową. Przyszły Naczelnik został do niej dokooptowany przez marzenia i literaturę.

Materia młodzieńczych marzeń. Świat przyczyn.

Z punktu widzenia filozofii twórczości ludzkie marzenia, to pierwszy (nierzadko i ostatni) etap procesu, który przez plany prowadzi do indywidualnych i zbiorowych prac i czynów. Te dwa pojęcia rozróżniać należy z tego względu, że prace, więc i plany mogą być spontaniczne, albo narzucone, mogą polegać tylko na jakiejś „przemianie materii” a mogą wprowadzać w świat nowe wartości.

Każdy człowiek ma zmienną hierarchę wartości. W przypadku Piłsudskiego np. wartości religijne, czy tak prywatne jak miłość, wędrują raz wyżej raz niżej, na szczycie tej hierarchii już od dzieciństwa znajduje się niepodległość. Ona będzie nieustannym wyzwaniem Piłsudskiego i piłsudczyków. Nie zmieni się to nawet po wywalczeniu Polski w 1920 roku, bo Piłsudski – do czego wrócę – niepodległość pojmował bardzo szeroko..

Spróbujmy odpowiedzieć skąd Piłsudski brał materiał do marzeń o niepodległości.

Więc najpierw tradycja rodzinna, zaangażowanie ojca, który był komisarzem Rządu Narodowego w powiecie kowieńskim (co zaświadczył w pamiętnikach Jakub Gieysztor), udział krewniaków w partyzantce, pobyt babki w więzieniu. Dużą rolę odegrały też opowieści cioci, Stefanii Lipmanówny – zwłaszcza te poświęcone walkom powstańców styczniowych na Litwie.

Wpływ legendy powstańczej zaowocuje w przyszłości takimi pracami jak w roku 1912 „Zarys historii militarnej powstania styczniowego” i „22 stycznia 1863 roku” (obie z 1912 roku) oraz „Rok 1863”, a także „Wpływ Wschodu i Zachodu na Polskę w epoce 1863 roku” (obie z roku 1924). Według niektórych badaczy (np. Stanisława Cata-Mackiewicza) dramat 1863 roku stanowi klucz do Piłsudskiego, do jego osobowości i patriotycznego zaangażowania.

Na tę odziedziczoną tradycję rodzinną nałożyły się wpływy tradycji narodowej przekazanej przez literaturę, więc niejako z polskich zaświatów. Piłsudski po latach wspominał rytuał rodzinnego czytania Romantyków, zwłaszcza Słowackiego i Krasińskiego, ale także „Do matki Polki” i innych utworów Mickiewicza. Te lekcje kończyły się słowami psalmu Krasińskiego łączącymi sacrum religijne i patriotyczne: Będzie Polska w imię Boga. Nie dziwi więc, że Piłsudski znał na pamięć „Redutę Ordona”, prawie całego „Beniowskiego” i spore fragmenty „Króla Ducha” i że ozdabiał nimi swe przemówienia. A na zesłaniu podrywał pannę Lidię Łojko recytując jej z pamięci co barwniejsze wyjątki z „Pana Tadeusza” – co utrwaliła w swych wspomnieniach.

Z kręgu rodzinnego Piłsudski przeszedł w krąg przyjacielski, uczniowski – poszerzając listę lektur, które stały się jakby narzędziami doskonalenia samego siebie.

Po rozpoczęciu nauki w I gimnazjum wileńskim, Józef i jego brat Bronisław rozpoczęli działalność w tajnej grupie „Spójnia”. W oparciu o bibliotekę jednego z kolegów, Witolda Przegalińskiego zorganizowano tajną „latającą bibliotekę”, która też była jednym ze źródeł patriotycznej wyobraźni i myśli. Z literatury legalnie dostępnej – oczywiście „Trylogia” Sienkiewicza, którą w latach 1883–4 drukowało wileńskie „Słowo”. Bohaterowie Sienkiewicza stają się bohaterami konspiratorów ze „Spójni”, ich wpływ będzie na tyle silny, że kiedy podczas wrzenia 1905 roku towarzysze z PPS zaczną powoływać się na „Kapitał” Marksa – Piłsudski rzuci im w złości: prócz Kapitału Marksa znam książkę nie mniej doniosłą, a mianowicie „Trylogię”. Niech chłopcy z Organizacji Bojowej uczą się z niej strzelać do dwugłowego orła.[3]

Wpływ Sienkiewicza na przyszłego Marszałka nie ograniczył się do werbalnych deklaracji. Pamiętajmy, że rozbita w 1863 roku Polska nie tylko nie miała państwa, nie tylko nie miała armii, ale nawet nie znała języka komend i dzięki umiejętnej propagandzie okupantów i kolaborantów gardziła militaryzmem. Lekceważyła brak własnego państwa i nie rozumiała świata wartości rycerskich. Można powiedzieć, że Piłsudski odbudowywał polską kulturę wojskową w oparciu o arcydzieło Sienkiewicza.

Na jego bohaterach wzorował też i swoje zachowanie. Sienkiewiczowski z ducha jest marsz przez Ulinę Małą, który Piłsudski opisał w pracy „Moje pierwsze boje”. Wspomina tam, że gotów był prowadzić swych żołnierzy nawet w Tatry i w ich scenerii stoczyć ostatnią wielką bitwę. Sienkiewiczowski jest też „Bunt” Żeligowskiego, którego natchnieniem mogły być instrukcje Chmielnickiego, który już podczas pertraktacji z Polakami kazał Krzywonosowi kazał „bez wiedzy” swojej zajmować jak najwięcej ziem.

Marszałek wzorował się nie tylko na bohaterach Sinkiewicza. Wyprzedzając bieg wydarzeń przywołajmy scenę z 28 czerwca 1923 roku. Tego dnia Piłsudski zrzekł się ostatniej swej funkcji państwowej – szefostwa Ścisłej Rady Wojennej. Otwierając posiedzenie oświadczył, że ma ono tylko jeden punkt – zdanie służby przewodniczącego przez siebie – i posiedzenie zamknął. Ta scena też ma pierwowzór: wielką scenę koronacyjną z „Kordiana”, podczas której car powie tylko jedno słowo: „przysięgam”…

W rozważaniach na temat wyobraźni, niedocenionych u nas jak cała polska filozofia Karol Libelt rozróżnił imaginację od fantazji. Imaginacja opierała się o wspomnienia, lektury, polegała na kombinacji elementów kiedyś poznanych. Fantazja – na kreowaniu nowych rzeczywistości. Piłsudskiemu chodziło o kreowanie Polski, którą poznał z literatury, Rzeczypospolitej Obojga Narodów – z wierszy naszych Romantyków i z pism Sienkiewicza – niesłusznie podejrzewanego o pozytywizm. Wielokulturowa – lecz w istocie jedna, barwna kultura Rzeczypospolitej, w której było miejsce i na ukraińska dumkę i na koncert Jankiela. Stąd był krok do idei federacji, lecz tego kroku nie udało się Piłsudskiemu wykonać.

Nie sposób nie przypomnieć w tym miejscu słów Norwida: czego się nie może czynem dopiąć, to się w słowie testuje, przekazuje; takie tylko słowa są potrzebne i takie tylko zmartwychwstają czynem…

Analiza sytuacji zniewolenia. Ustanowienie celów.

Udział w spisku na cara (Dieło 1 marta) to apogeum pierwszego okresu – można nazwać go romantyzmem żywiołowym. Zakończył się skazaniem Piłsudskiego na 5 lat Sybiru. W uzasadnieniu wyroku powiedziano: Charakter współdziałania okazany przez Józefa Piłsudskiego obwinionym Kanczerowi i Goworuchinowi /…/ wysłanie przez niego depeszy mówiącej w słowach umówionych o wyjeździe z Wilna Goworuchina /…/ a następnie znalezienie u niego rękopisów treści rewolucyjnej – daje świadectwo przestępczego nastawienia, nie pozostawiając wątpliwości, że Józef Piłsudski działał świadomie w interesach rewolucyjnego spisku.

Syberia to zarazem okres uzupełniania romantycznych marzeń – konkretną wiedzą, bo robota spiskowa, jak każda, jest umiejętnością, która trzeba sobie przyswoić.

W reguły takiej pracy wtajemniczali pilnie Piłsudskiego towarzysze z zesłania – Bronisław Szwarce i Stanisław Landy, a także Michał Mancewicz i Stefan Juszczyński – może dlatego, że sami lepiej znali je teoretycznie, niż stosowali praktycznie. Pierwszy był członkiem Centralnego Komitetu Narodowego z roku 1863, aresztowano go jeszcze przed wybuchem powstania; pozostali – proletariatczykami.

Na Syberii przyszły Naczelnik nabrał przekonania, że socjalizm to jedyna siła mogąca poruszyć masy; dostrzegał przy tym jego utopijność i obojętność na sprawę niepodległości. Postanowił po powrocie z zesłania wstąpić do „Proletariatu” i „zreformować ruch socjalistyczny w kierunku niepodległościowym” (Jak stałem się socjalistą, „Promień” 1903, nr 8-9).

Ewolucja ta dokonała się jednak bez jego udziału: 23 września 1892 w Paryżu „Proletariat” połączył się z kilkoma innymi grupami w Polską Partię Socjalistyczną, do której programu zostały wpisane jako cele także niepodległość i federacjonizm. Po powrocie z zesłania Piłsudski wstąpił w szeregi PPS, szybko stal się przywódcą partii, redaktorem i głównym autorem jej pism i ulotek, zaczął też pisać korespondencje do wychodzącego w Londynie „Przedświtu”, podpisując je „Rom” od pseud. „Romantyk” .

Piłsudski szybko docenił rolę czynnika ekonomicznego i zajął się finansami PPS. To nie tylko dodatkowo umocniło pozycję Piłsudskiego, ale także pozwoliło mu zdyscyplinować partię, stworzyć kadrę zawodowych działaczy. Powoli powstawało Państwo Podziemne PPS, Piłsudski przejmował rolę coraz bardziej podobną do tej, którą przyszło odegrać Trauguttowi. Groził mu ten sam los.

W 1897 Piłsudski wziął udział w IV Kongresie Drugiej Międzynarodówki w Londynie, był współautorem rezolucji postulującej wprowadzenie do programu Międzynarodówki żądania niepodległości Polski. Projekt spotkał się z przeciwakcją Róży Luksemburg i Adolfa Warszawskiego–Warskiego, uchwalono rezolucję kompromisową „współczującą” robotnikom jęczącym pod militarnym i narodowym jarzmem.

Jeśli w pierwszym okresie działalności Piłsudski dostrzegał tylko zniewolenie militarne, a wpływy PPS uwrażliwiły go na zniewolenie ekonomiczne, nie tylko zresztą ze strony rosyjskiej, to w miarę działalności politycznej zacznie dostrzegać wagę innych form zniewolenia. Niepodległość okaże się wyzwaniem znacznie trudniejszym, niż sądzili zwolennicy powstańczego zrywu.

Przykładowo – artykuł „Gwałty w Krożach” zwróci uwagę na konsekwentne rozbijanie przez zaborców polskiej wspólnoty religijnej, artykuł „Budżet państwa” („Robotnik”, 1896) ujawni jak przy pomocy alkoholu Rosjanie próbują ogłupit’ Polszu do urownja (poziomu) Rossiji[4], wstęp do „Memoriału” Imeretyńskiego zwróci uwagę na znaczenie niepodległości oświatowej, w Pomniku kata – krytykując udział polskich oportunistów w odsłanianiu rosyjskich pomników – podkreśli znaczenie sfery, którą dziś nazywamy symboliczną.

Ujawni też dyskretne długofalowe formy zabijania narodów. W okupowanym kraju nawet pozornie korzystne reformy mogą okazać się zakamuflowanymi działaniami zabójczymi. Takim działaniem może być nawet wprowadzenie Politechniki. Otworzenie w Warszawie uczelni technicznej miało osłabić pęd młodzieży na humanistyczne studia na Zachodzie. Efektem byłoby stopniowe obniżanie poziomu i liczebności polskiej elity narodotwórczej.

Podkreślić w tym miejscu trzeba, że Piłsudski próbował podnieść poziom wykształcenia pepesowskiej kadry, podkreślał, że literatura jest najpotężniejszą dźwignią rozwoju społecznego[5], a na zjeździe CKR 1905 udowadniał, iż jedną z przeszkód w rozwoju socjalizmu jest niska kultura potencjalnych adresatów tej idei. Do rangi symbolu urasta fakt, iż równolegle ze „Strzelcem” Piłsudski powoła Towarzystwo Wydawnicze „Książka”.

Najważniejszym jednak wyzwaniem pozostawała militaryzacja zniewolonego, pozbawionego państwa i rządu społeczeństwa.

Militaryzacja partii. Bezdany. ZWC.

Pierwszym etapem odbudowy polskiego militaryzmu była militaryzacja elity niepodległościowej, czyli samej PPS. Na przełomie 1903/4 Piłsudski narzucił partii zasadę rozporządzalności (dyspozycyjności) członków; Waleremu Sławkowi i Ignacemu Boernerowi zlecił zorganizowanie pierwszych bojówek. Dobrą szkołą odwagi i charakteru stała się taktyka drobnych manifestacji – nieoczekiwanie organizowanych i błyskawicznie likwidowanych 4–5 minutowych wieców, na które składało się przemówienie i rozwinięcie sztandaru. W późniejszym okresie Piłsudski wprowadzi także taktykę działań grupowych, polegającą na tym, że do akcji wymagającej udziału kilku osób rzucano znacznie większą grupę, by przy okazji również młodzi bojowcy przechodzili chrzest bojowy. W sposób „grupowy” przeprowadzona zostanie akcję na pociąg pod Rogowem (8 XI 1906), do której zaangażowanych zostało 36 bojowców. Natomiast znacznie większa akcja pod Bezdanami przeprowadzona zostanie przez 16 specjalistów. Akcję tę przeprowadził Piłsudski 26 września 1908 r. wraz z najlepszymi bojowcami – Prystorem, Sławkiem i Arciszewskim. Ten typ akcji określano mianem akcji indywidualnych. Przyszły Naczelnik dowodził całością działań i z bronią w ręku prowadził atak na wagon pocztowy; dzięki groźbie wrzucenia bomby (w rzeczywistości nie miał nic, prócz rewolweru), zdołał rozbroić ochronę wagonu pocztowego; wg oficjalnego komunikatu rządowego ukradziono 477 408 rubli i 84 kopiejki; Pobóg-Malinowski, opierając się na wspomnieniach uczestników, podawał sumę 200 lub 300 tys. rubli. Sprawę wyjaśnić można dość prosto: część pieniędzy wpłynęła do kasy PPS, część jednak poszła na budowę ZWC, o czym nie musieli wiedzieć nawet niektórzy przywódcy partyjni. Nie należy też zapominać, że po akcji stan kas badali rosyjscy urzędnicy i to jest chyba najważniejsze wyjaśnienie.

Wróćmy do pracy nad ubojowieniem PPS. W październiku 1904 na konferencji CKR Piłsudski ogłosił taktykę walki czynnej. Rozbudowywane potem przez Prystora bojówki PPS przekształciły się najpierw w Organizację Spiskowo-Bojową, następnie w Organizację Bojową PPS. W roku 1905 w Krakowie powstanie Szkoła Bojowa PPS – Piłsudski będzie jednym z jej wykładowców. Uzasadnieniem tej polityki będzie opublikowany przez Piłsudskiego w „Trybunie” artykuł „Polityka walki czynnej”.

W roku 1906 roku na Konferencji Bojowej OB w Zakopanem Piłsudski wystąpi z hasłem ubojowienia partii – tym razem chodziło o militaryzację partii, nie tylko wydzielonej bojówki. Postanowiono zażądać na najbliższym zjeździe partii stworzenia milicji pod kierunkiem Wydziału Bojowego PPS; wysunięcie tego hasła w listopadzie 1906 na zjeździe w Wiedniu stało się powodem rozłamu Frakcję Rewolucyjną zdominowaną przez „starych” z Piłsudskim na czele (Witold Jodko, Stanisław Tor) i frakcję umiarkowaną (PPS – Lewicę) kierowaną przez „młodych”, nastawionych internacjonalistycznie i antyirredentystycznie (Feliks Sachs, Feliks Kohn, Estera Golde–Stróżecka, Maksymilian Horwitz, Maria Koszutska i in.). W swojej frakcji Piłsudski konsekwentnie przeprowadzał militaryzację – w marcu 1907 na I Zjeździe PPS-FR zadecydowano o zakładaniu Kół Milicyjnych PPS nie tylko wśród robotników, lecz także na uczelniach. Kursy Kół Milicyjnych, którymi kierował m.in. Kazimierz Sosnkowski, obejmowały technikę walk ulicznych, posługiwanie się materiałami wybuchowymi, budowanie barykad etc.

Gra na dwóch fortepianach           

Tym określeniem przyjęło się nazywać wykorzystywanie struktur zarówno legalnych, jak nielegalnych. Tak działał Piłsudski w Galicji. W czerwcu 1908 z inspiracji przyszłego Naczelnika powstał tajny Związek Walki Czynnej, pierwsze koła budowano na bazie „szóstek milicyjnych” PPS kierowanych przez Sosnkowskiego. ZWC był więc początkowo „filią” PPS (nie składano odrębnej przysięgi), potem stał się odrębną, ponadpartyjną organizacją o strukturze wojskowej. Na czele, jako komendant stanął Piłsudski, szefem sztabu został Sosnkowski. Aby poszerzyć bazę ZWC przestał eksponować hasła socjalistyczne, Piłsudski zorganizował także sieć zagraniczną ZWC wysyłając emisariuszy do Belgii (Gustaw Orlicz-Dreszer, Tadeusz Piskor), Szwajcarii (Tadeusz Kasprzycki) etc.

Nadzwyczaj tajny charakter miały kontakty międzynarodowe – na zasadzie szukania wrogów wroga. Doprowadziły one do znalezienia sojuszników w Japonii i Austrii.

Jeszcze w 1904 roku, za pośrednictwem socjalistów fińskich, Piłsudski nawiązał kontakty z przedstawicielami Japonii. Początkowo reprezentował go Witold Jodko – Narkiewicz, który w marcu 1904 w Londynie odbył rozmowy z posłem Tadasu Hayashi i attaché wojskowym, pułkownikiem Taro Utsunomiją, potem do rozmów włączył się sam Piłsudski. Po odbyciu spotkania w Londynie i otrzymaniu listów polecających do władz w Tokio, Piłsudski udał się do Japonii i 15 lipca 1904 odbył decydującą rozmowę z gen. Muratu. (zastępującym szefa sztabu). Wskutek kontrakcji Dmowskiego rozmowy skończyły się połowicznym sukcesem. Japończycy nie przyjęli planu stworzenia Legionu w Japonii, zadeklarowali jednak innego rodzaju pomoc. Pisał o tym w swoich pamiętnikach Stanisław Wojciechowski:

Stosunki te były otoczone największą tajemnicą; wiedział o nich tylko Piłsudski, Jodko, Filipowicz i ja. Filipowicz tłumaczył na angielski nadsyłane z kraju informacje, składające się przeważnie z wycinków gazet rosyjskich. Ja odbierałem pieniądze (od Japończyków – BU) i kupowałem broń w Londynie, głównie mauzery ze składaną kolba i rewolwery savage. Odbiorem ich w Hamburgu i przemycaniem przez granicę austryjacką zajmował się Jodko[6]. Efektem porozumienia z Japończykami była pomoc dla PPS udzielana w pieniądzach i sprzęcie, przeszkolenie kilku bojowców w Paryżu a także wyodrębnienie Polaków spośród jeńców rosyjskich trzymanych w japońskiej niewoli. Ryszard Świętek w „Lodowej ścianie” (1998, 344) próbował podsumować tę pomoc. Wyszło mu, że wyniosła 334 tys. rubli.

Piłsudski próbował także szukać sojuszy w Europie. Po utworzeniu Szkoły Bojowej stało się rzeczą pilną uzyskanie poparcia Austrii; pierwsze kontakty zostały nawiązane 1906 za pośrednictwem posła Henryka Weisera; doszło do spotkania w Przemyślu, w którym ze strony polskiej uczestniczyli Piłsudski, Jodko i prawdopodobnie ktoś trzeci, z austriackiej. – płk Franz Kanik, kpt. Hausner i kpt. Witwicki; pepeesowcy zażądali swobody działalności w Galicji, gwarancji bezpieczeństwa dla zbiegów politycznych z Rosji, ułatwienia nabycia 70 tys. karabinów i budowy magazynów broni. Władze w Wiedniu nie zatwierdziły jednak projektu. W 1908 PPS nawiązała ponownie kontakt ze stroną austriacką, konkretnie z wywiadem, reprezentowanym przez kpt. Józefa Rybaka (późniejszy generał). Zdołał on przekonać odnośne władze, że w wypadku konfliktu z Rosją PPS będzie przydatna jako kilkutysięczna siła, będąca w stanie wzniecić w Królestwie antyrosyjskie powstanie.

Przy wszystkich tych staraniach Piłsudski nie zapominał o działalności jawnej. Zakładał, że w przypadku wojny zaborcy – powołując rekrutów – wyszkolą niejako szeregowych. Za swoje zadanie uznał wyszkolenie polskiej kadry oficerskiej. Wykorzystał do tego austriacką ustawę dopuszczającą tworzenie związków strzeleckich (Schützen Vereine.). Jako legalne nadbudówki ZWC powstały organizacje strzeleckie; w 1910 powstał Związek Strzelecki we Lwowie i Towarzystwo Sportowe „Strzelec” w Krakowie. Działały one jawnie, a podlegały … tajnemu Wydziałowi ZWC. Piłsudski brał udział w ćwiczeniach, wykładał także strzelcom przedmioty wojskowe. Pod pseudonimem Z. Mieczysławski wydał w 1910 prace „Zadania praktyczne rewolucji w zaborze rosyjskim” i „Geografia militarna Królestwa polskiego”. W 1912 w krakowskiej Szkole Nauk Społeczno–Politycznych wygłosił cykl wykładów Zarys historii militarnej Powstania Styczniowego.

Wieloletnie prace Piłsudskiego zostały uwieńczone powodzeniem. 6 stycznia 1914 Rada Partyjna we Lwowie zaakceptowała rzucone przez Piłsudskiego hasło „uwojskowienia całej partii”. 3 sierpnia 1914 Piłsudski sformował I Kompanię Kadrową, która 6 sierpnia nad ranem wyruszyła w stronę Królestwa. Bojowcy spod Bezdan weszli w skład kadry oficerskiej I Brygady, stworzyli Oddział Lotny WP i razem z absolwentami kursów oficerskich ZWC budowali podziemną Polską Organizację Wojskową.

Wojna na ziemiach polskich trwała dłużej niż w reszcie Europy. Zakończyła się stworzeniem państwa, którego, gdy Piłsudski zaczynał swą działalność, w ogóle nie było na mapie.

Wypadałoby zakończyć te refleksje jakimś wnioskiem. Nasuwają się dwa, więc obydwa tu wypisuję.

Pierwszy – natury teoretycznej – że prawdziwy Romantyzm musi być romantyzmem praktycznym. Nie przypadek, że z członków „Spójni”, którzy zaczęli działalność od czytania romantycznych książek (i na tym ją zakończyli) w historii nie zaistniał nikt. A spośród uczestników akcji bezdańskiej czterech zostało premierami. Romantyzm bez czynu to kalectwo albo obłuda, albo jedno i drugie.

Drugi wniosek praktyczny na dziś. Jak popatrzymy na siebie i na Polskę, to wiemy, że niczego już nie zrobimy. Może z wyjątkiem jednego: trzeba zadbać o wychowanie następców. O wykształcenie nie tylko ich umysłów, ale także ich wyobraźni i uczuć, wychowanie w wartościach, które hartują charaktery. Bo zagrożenia dla wolności nie znikają, zmieniają tylko formy.

dr Bohdan Urbankowski

Józef Piłsudski. Marzyciel i strateg, Wydawnictwo Zysk i S-ka

Przypisy:

[1] 23 marca 2014 roku odbyła się w Sejmie RP sesja Ku Niepodległej, którą otwarto obchody setnej rocznicy wymarszu po niepodległość. Poniżej zamieszczamy tekst wykładu, który podczas tej sesji wygłosił dr Bohdan Urbankowski.

[2] Tę analogię podpowiada zresztą sam Piłsudski, który podczas bankietu w Krakowie, w marcu 1916 roku powiedział: Dużo mam wspólnego z tym wiekiem, w którym to prawem było mierzyć siły na zamiary i łamać to, czego rozum nie złamie.

Inne wypowiedzi są jeszcze bardziej wyraziste:

1914 z przemówienia na bankiecie w Wiedniu: Być może jestem romantykiem, być może, że dlatego, że nigdy nie byłem zwolennikiem pracy organicznej wszedłem w tę wojnę. Ale porwało mnie w niej coś wielkiego i to, że otworzyła się możliwość czynu polskiego.

1920 odpowiadając na przemówienie rektora KUL: W dzieciństwie moim ciągle mi szeptano w uszy tzw. mądre przysłowia: Nie dmuchaj pod wiatr! Głową muru nie przebijesz! Nie porywaj się z motyką na słońce! Doszedłem później do tego, że silna wola, energia i zapał mogą te właśnie zasady złamać. I obecnie, kiedy stoimy wobec wielkich zadań dalszej budowy państwa polskiego, właśnie potrzeba nam ludzi, którzy potrafią tej starej mądrości tych przysłów się przeciwstawić.

[3] Na prawach uzupełnienia dodajmy, że kiedy 23 września 1914 Piłsudski będzie ewakuował przyczółek pod Opatowem – odpłynie na ostatnim pontonie wraz z rannymi i ciałami zabitych, odpłynie już pod ostrzałem Kozaków – co przywodzi na pamięć patetyczną scenę z Ogniem i mieczem, ukazującą Skrzetuskiego na Dnieprze, także pod ostrzałem Kozaków. Z Sienkiewicza rodem są sceny z „Reduty Piłsudskiego” na Wołyniu. Broniąc jej zachowywał się Komendant niczym Jarema na murach Zbaraża - rozmawiał z żołnierzami podczas ostrzału, żartował i „nie kłaniał się” kulom. Legenda Sienkiewicza tak zresztą owładnęła wyobraźnią obrońców reduty, iż – niby obrońcy Kamieńca – byli przekonani, że Rosjanie, jak ongiś pohańce, ryją nocami podkop i zaczęli wykonywać kontrpodkop. 14 listopada 1920 roku wojsko (nie robi tego parlament opanowany przez przeciwników Komendanta!) wręcza Piłsudskiemu buławę marszałkowską. Wśród wiwatów i armatnich salw wręczył ją Piłsudskiemu najmłodszy kawaler Virtuti, szeregowiec Jan Wężyk. W ten sposób powtórzona zostaje po wiekach kolejna wielka scena – okrzyknięcie Jaremy hetmanem przez żołnierzy 26 września 1648 roku we Lwowie. Zrzeczenie się urzędu Naczelnika ma rodowód w tej samej legendzie: oto Jarema po rozmowie z Bogiem, po rozmowie pełnej łamania się, płaczu zrzeka się władzy na rzecz regimentarzy.

[4] Chodziło o to, by, jak zauważył Piłsudski: 700-milionowy budżet Imperium, jak przedstawił to Piłsudski w artykule Budżet państwa („Robotnik” nr 13/1896), składał się w przeważającej części z podatku od wódki – 284 mln rubli; w mniejszej dochód przynosiły cła– 154 mln, opłaty wykupowe od chłopów – 89 mln i podatki od tytoniu – 32 mln. Za te pieniądze przede wszystkim utrzymywano wojsko – 289 mln i więzienia –14 mln; na wyższe uczelnie i na szkoły ludowe przeznaczano zaś po 4 mln. W odniesieniu do Kongresówki roku 1895 to, co Polacy przepijali wystarczało na utrzymanie okupacyjnej armii i więzień. Szczytem perfidii władz były organizowane też w Wilnie i Warszawie „kuratoria trzeźwości”, w których spędzano czas przy herbatce, lekturze odpowiednio dobranych książek i umoralniająco-upolityczniających pogadankach. Była to, wbrew pozorom, niezwykle logiczna działalność. Z punktu bowiem widzenia logiki, każde społeczeństwo da się podzielić na pijących i niepijących, poza nimi nie ma już nikogo...

[5] Dla niedowiarków: „Robotnik” 1896, nr 19.

[6] Cyt za maszynopis przechowywanym w Instytucie Piłsudskiego w   Nowym Jorku.

Pierwodruk artykułu ukazał się w kwartalniku Ośrodka Myśli Niepodleglościowej "Opinia nurtu niepodleglościowego", nr 2 (wiosna 2014).

http://www.jpilsudski.org/