Za niecały tydzień wybory samorządowe. Nieprzypadkowo wybrano na nie datę, przypadającą po 11 listopada. Dzięki bowiem zadymom, jakie od paru lat towarzyszą Marszowi Niepodległości w Warszawie oraz usłużnym władzy mediom, które zamiast pokazywać pokojowo nastawionych ludzi, skupiały się dotychczas głównie na zadymiarzach, po każdych obchodach Święta Niepodległości, PO zawsze zyskiwało w sondażach. Teraz obóz rządzący także liczy na ekscesy, które będzie mógł wykorzystać w ostatniej fazie kampanii wyborczej. Jeżeli organizatorzy Marszu nie chcą więc, aby dzięki nim najbliższe wybory wygrała Platforma Obywatelska, to powinni szybko, sprawnie i zdecydowanie walczyć z wszelkiego rodzaju prowokatorami i zadymiarzami, którzy z pewnością będą próbowali dać o sobie znać.

 Mimo że wychowałem się w tradycji piłsudczykowskiej, a nie endeckiej, w Marszu Niepodległości w Warszawie wziąłem udział  dwukrotnie, w 2011 i 2013 roku. Niewątpliwie idea Marszu Niepodległości jest bowiem dobra i szczytna. Jego uczestnicy muszą mieć jednak świadomość, że w dużej mierze został on zdominowany przez elementy skrajne, silnie zinfiltrowane przez różnego rodzaju służby, w tym najprawdopodobniej także rosyjską agenturę wpływu. (przyp. infiltracja - przenikanie obcych ludzi, wpływów lub ideologii do jakiegoś środowiska). Marsz wykorzystują do swoich celów także chuligani, dla których uczestnictwo w Marszu często jest zasłoną dymną dla podjęcia walki z policją i wszczynania burd. Oprócz tych nielicznych środowisk, które mają jednak ogromny wpływ na przebieg Marszu Niepodległości, jak co roku pójdą w nim także całe rodziny oraz świadomi swojej narodowej tożsamości młodzi polscy patrioci. Chcą oni w ten sposób okazać swoje przywiązanie do Polski i wartości patriotycznych, co w żadnym razie nie może spotkać się z potępieniem, ale zasługuje wręcz na pochwałę. Zanim jednak weźmie się udział w Marszu, polecam lekturę „Psychologii tłumu” Le Bona, który dokładnie pokazuje w niej, jak łatwo kontrolować tłum oraz wskazuje również, jakim procesom podlega jednostka, która się w nim znajduje. Należy także pamiętać, że od czasu powstania tej książki, sztuka manipulowania tłumem została znacząco udoskonalona.

Marsz Niepodległości ma przełożenie na rzeczywistość polityczną w Polsce

Marsz Niepodległości zamiast pomagać prawicy, niestety często jej szkodzi. Prawie co roku dochodzi bowiem w trakcie Marszu do prowokacji oraz burd, w których biorą udział chuligani oraz lewicowe bojówki. Nie licuje to z powagą owego święta, które powinno być obchodzone z radością i zadumą, a nie z kostką brukową w ręku.

Jestem oczywiście gorącym orędownikiem usunięcia instalacji "Tęcza" z Placu Zbawiciela, ale wiem, że spalenie jej przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi, spowoduje tylko wzrost poparcia dla PO. Podpalanie "Tęczy" jest bowiem nie tylko niezgodne z prawem, ale także może pokazać indolencję prawicy, która nie potrafi zapanować nad ludźmi, których sama prowadzi. Duża część polskiego społeczeństwa otrzyma zaś od zaprzyjaźnionych z rządem mediów przekaz, według którego, jedyne do czego prawica jest zdolna, to agresja i destrukcja. Jest to na rękę środowiskom antypolskim, które nie muszą robić nic, oprócz pokazywania łysych i agresywnych ludzi pod paląca się "Tęczą" z kłamliwym komentarzem: oto polskość właśnie. Oczywiście niektóre media zawsze znajdą okazję, aby traktować polskich patriotów, jak faszystów, ale tym bardziej nie należy im dawać ku temu okazji.

Systemem demokratyczny w III RP jest w istocie demokracją fasadową, kontrolowaną i sterowaną przez medialną i biznesową oligarchię. Jest wydmuszką demokracji. Jak coś nie idzie po myśli oligarchii i demokracja ma szanse stać się naprawdę "demokracją", to nagle nawołuje się do zabrania babci dowodu, zaniechania wzięcia udziału w referendum albo też odrzuca się obywatelskie inicjatywy ustawodawcze. Beneficjentom tego systemu zależy bowiem, aby polskie społeczeństwo składało się z biernych, wykastrowanych baranów lub wściekłych byków, którymi łatwo manipulować, pokazując im w odpowiednim miejscu i czasie czerwoną płachtę, za którą bezmyślnie podążą.

Jeżeli chcemy dokonać w Polsce prawdziwej zmiany, to możemy to zrobić nie poprzez spalenie "Tęczy", ale poprzez odsuniecie od władzy Platformy Obywatelskiej, tak, jak odsunięto Demokratów w ostatnich wyborach w Stanach Zjednoczonych. Energię młodych ludzi, którą wkłada się w Marsz trzeba bowiem odpowiednio ukierunkować. Nie na destrukcję, ale na budowanie. Potrzebna jest praca u podstaw i zaangażowanie się w życie społeczne i polityczne. Polsce potrzebni są bowiem ludzie honoru, którzy są gotowi oddać życie za Boga i Polskę, nie tylko na polu bitwy, ale przede wszystkim przez ciężką i uczciwą pracę w życiu codziennym.

Jedynie pójście na wybory i mądre głosowanie jest w stanie odmienić oblicze systemu, w którym żyjemy. Głosujmy więc na ludzi i partie, które są w stanie realnie zmienić Polskę. Wybory samorządowe też są bowiem ważne. Decyduje się w nich w końcu o naszych małych ojczyznach, z którymi mamy na co dzień styczność. Na usunięcie zaś gejowskiej "Tęczy", przyjdzie jeszcze na pewno czas.

Gerontokracja

Od kilkudziesięciu lat widzimy w telewizji wciąż te same twarze. Doczekaliśmy się bowiem gerontokracji - władzy starców, wspomaganych przez młodych karierowiczów i wazeliniarzy. Gdyby to byli chociaż światli geronci. Nic z tego. Czekaliśmy aż przemówią do nas mędrcy, lecz gdy otworzyli oni usta, okazało się, że lepiej byłoby, gdyby milczeli. Srebrne włosy i wiek nie dały im wcale mądrości. Ich domeną jest bowiem prywata i serwilizm w stosunku do silniejszych i pogarda oraz arogancja w stosunku do słabszych.

Czas dopuścić do władzy ludzi młodych i ideowych - nie mających kompleksów ani względem Wschodu, ani względem Zachodu - chcących budować wielkość gospodarczą, militarną i moralną suwerennej Rzeczypospolitej, w oparciu o chrześcijańskie wartości. Żeby się to jednak dokonało, trzeba najpierw odzyskać Polskę z rąk ludzi mentalnie skolonizowanych. Polsce potrzebna jest wymiana pokoleniowa i dojście do władzy ludzi, którzy będą wiedzieli, że stolicą Polski jest Warszawa, a nie Moskwa, Bruksela, Berlin, Tel Awiw, czy też Waszyngton. Polsce potrzebne jest myślenie globalne, a nie lokalne i neokolonialne, polegające na wyszukiwaniu metropolii, będącej tym, czym latarnia morska dla okrętu. Taka latarnia, szybko może skierować Polaków na skały. Nikomu bowiem nie zależy na wielkości Polski, ani Rosji, ani Niemcom, ani Izraelowi, ani Stanom Zjednoczonym, ani też Unii Europejskiej. To na nas spoczywa obowiązek wywalczenia tej wielkości. Nikt tego za Polaków nie zrobi, a wręcz przeciwnie. Będą nam rzucane pod nogi kłody, gdyż wszelkiej maści postępowcy, jak ognia boją się chrześcijaństwa, gdyż wychodzi ono bez szwanku ze wszystkich utopijnych systemów. Boją się także polskości, gdyż Polak potrafi oddać swoje życie za Boga i Ojczyznę. Polak - katolik jest więc dla nich ucieleśnionym koszmarem. Dlatego też dla ludzi formujących nowego człowieka znajduje się on na pierwszym miejscu do odstrzału. Póki co, prowadzi się jednak pracę u podstaw, m.in. mającą na celu obrzydzenie nam Kościoła, polskości i związanych z nią powstań i zrywów niepodległościowych. Lata patologii medialnej i nachalnej lewicowej, ateistycznej propagandy przynoszą już jednak swoje owoce. Jak pokazał na początku tego roku jeden z sondaży, tylko co piąty Polak oddałby swoje życie za Ojczyznę. Póki jednak istnieje jeszcze te 19 proc. Polaków, którzy są gotowi walczyć za Polskę i wyznawane przez siebie wartości, to nic straconego. (Najnowszy sondaż mówi o 37 proc.) W Kielcach także bowiem zamykano okiennice. Mimo to, Polska wróciła na mapy świata. Ważne więc, żeby uzmysłowić reszcie społeczeństwa wartość, jaką jest bycie Polakiem, wskazując jednocześnie na to, co jest istotą polskości, tak, aby mogli oni oddzielić specjalnie kreowaną przez jej wrogów karykaturę od jej esencji.  Polskość bowiem to nie ciasnota i zamknięcie, ale otwartość i różnorodność w oparciu o chrześcijańskie dziedzictwo, której kwintesencją był syn naszej ziemi, Święty Jan Paweł II.

Może będę monotematyczny niczym Marek Katon, ale tak, jak wielu innych młodych ludzi, którzy wychowali się w III RP, czekam na chwilę, gdy rządząca nami obecnie klasa polityczna opuści wreszcie polityczną scenę. Polska klasa polityczna składa się bowiem w dużej mierze z Epimeteuszy, posiadających zbyt wiele kompleksów (zresztą ma powody by je mieć), aby mogła zmienić oblicze Polski. Często cieszy się ona niczym dziecko, gdy w zamian za wysłanie za chlebem, za granicę milionów młodych Polaków jest klepana po plecach i słyszy: "good job Polacks". Dla nich wyjazd z Polski prawie 3 mln ludzi jest prawdziwą ulgą. W innym wypadku bowiem, Polacy już dawno wyszliby na ulice domagając się swoich praw. Wtedy zaś, nie ostałby się żaden skompromitowany polityk i naprawdę polałby się krew. PO wyhodowała sobie bowiem wrogów, jakich nie miała dotąd żadna polska partia. Nawet za SLD nie dochodziło do takich wystąpień ulicznych, jakie mają miejsce obecnie. Polacy są bowiem spragnieni prawdy i mają już dosyć manipulacji rządowej i medialnej.

Na horyzoncie widać wyraźnie islamizm, rosyjski imperializm i zachodni nihilizm. Wszystko to jest realnym zagrożeniem zarówno dla polskości, jak i niepodległości Polski. Alternatywa Conchita Wurst albo Putin, którą próbuje się przedstawiać Polakom jest jednak w istocie alternatywą fałszywą. Odradzający się rosyjski imperializm jest bowiem realnym zagrożeniem dla niepodległości Polski, której rocznicę odzyskania po raz kolejny przyszło nam obecnie świętować. Ważne więc, abyśmy w momencie, w którym za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, w której agresorem jest właśnie putinowska Rosja, nie ulegli rosyjskiej propagandzie i pamiętali, że prawdziwym remedium na wszelkie zagrożenia jest nasze chrześcijańskie dziedzictwo i polskość "jagiellońska". Na szczęście jesteśmy na dobrej drodze ku odrzuceniu fałszywych tożsamości. Według najnowszego sondażu Homo Homini Święto Niepodległości  - 11 listopada jest dla Polaków najważniejszym świętem państwowym. Na drugim miejscu znajduje się święto 3 Maja  - Święto Konstytucji, a na trzecim miejscu znajduje się Dzień Papieski. Warto również pamiętać, że aż 68 proc. polskiego społeczeństwa jest przeciwna wejściu Polski do strefy euro. Jak widać, nie jest jeszcze z nami tak źle.

Święto radosne i pełne zadumy

Nie ulegajmy żadnym prowokacjom. Przeżyjmy Święto Niepodległości bez żadnych zadym. Świętujmy na marszach, mszach św., spotkaniach rodzinnych i piknikach historycznych. Świętujemy naszą niepodległość, bowiem wiele krwi zostało za nią wylane i nie jest nam ona dana raz na zawsze.

Nasze państwo boryka się z poważnymi problemami z suwerennością i podmiotowością na arenie międzynarodowej. Jest eksploatowane i wykorzystywane przez różnego rodzaju grupy interesów, którym obca jest polska racja stanu. Nie powinniśmy jednak zapominać, że mimo wszystko ta nasza niedoskonała Polska jest państwem niepodległym, o czym przez długi czas niewoli marzyły miliony naszych przodków. Jesteśmy więc zobowiązani wobec nich, aby swoim życiem, codziennie walczyć o zachowanie naszej niepodległości i doprowadzenie Polski do pełnej podmiotowości. Aby się to jednak zrealizowało, musimy iść do wyborów i głosować mądrze, gdyż system, na który codziennie narzekają miliony Polaków jest silny tak naprawdę naszą biernością i wyborczą absencją.

Nasi przodkowie nie walczyli, ani nie umierali za Polskę przeciętną, ale Polskę wielką i wspaniałą

Były premier Polski, Donald Tusk powiedział kiedyś, że polskość to nienormalność. Innym razem powiedział również, że Polska nie powinna być Chrystusem narodów, która stanie na czele innych państw. Polityk, który nie uznaje wyjątkowości swojego narodu, nigdy nie powinien mu przewodzić. Jeżeli bowiem naród nie wieży w swoją wyjątkowość, to nie ma prawa przetrwać. Gdy sam zaś nie ma do siebie szacunku, nie może również oczekiwać od innych narodów, że zostanie oszczędzony. Dlatego też, tak ważne jest dziś, abyśmy przekazywali następnym pokoleniom historię naszych bohaterów, takich jak np. Witold Pilecki i Danuta Siedzikówna "Inka". Znając bowiem ich życiorysy, nie można pozostać obojętnym na piękno reprezentowanej przez nich esencji polskości.

Cześć i chwała bohaterom!

Gabriel Kayzer