Takie postepowanie argumentują przekonaniem, że modlitwa ma sens, ponieważ zmienia modlącego. Nie ma jednak wpływu na otaczający nas świat oraz na innych ludzi. Dodają ponadto, że skoro Bóg jest miłosierny, to na pewno chce największego dobra dla człowieka. Nie ma więc co „zawracać głowy” Wszechmogącemu, który i tak wiele musi się natrudzić, by utrzymać ten świat w porządku…

Przeczytaj: Mt 9,1-8

Rozważanie:
Szkoda, że w tych, którzy powinni naśladować Jezusa, pojawiła się chęć kroczenia po ścieżkach wyznaczonych przez psychologię. Niestety, ta nauka pomimo wielu odkryć na temat człowieka, nie ukazuje całej jego duchowej głębi. Modlitwa, wbrew opiniom ludzi, którzy skupiają się tylko na jej walorach mierzalnych ludzkich umysłem, jest w stanie uczynić wielkie cuda. Nie jest ona tylko i wyłącznie jedną z „form chrześcijańskiego samodoskonalenia”. Potrafi ona poruszyć serce Boga, który mimo swoich planów i niesamowicie „dobrego serca”, jest skory zmienić podjęte wcześniej decyzje.

Dlaczego to robi? Chyba dlatego, że aż tak ukochał człowieka, że nie potrafi zrezygnować z odpowiedzenia na Jego wołanie. W osiemnastym rozdziale Ewangelii wg. św. Mateusza słyszymy bardzo zobowiązujące słowa Jezusa: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 19-20).

Widać to bardzo obrazowo także w dzisiejszej Ewangelii. Ludzie do Jezusa przynoszą paralityka. Leży on na łożu, więc od razu wiadomo, że nie mógł przyjść do Niego sam. Gdyby nie Jego przyjaciele, nie miałby okazji spotkać się z Chrystusem. Ewangelista Mateusz podkreśla, że na reakcję Jezusa ma wpływ wiara tych, którzy przynieśli paralityka. Jest to bardzo ważny komentarz. Być może ten gest tak ucieszył Jezusa, że aż cała Jego twarz zaczęła się śmiać? W końcu, niecodziennie spotyka się ludzi, którzy bezinteresownie zajmują się chorym. Jezus docenia to i mówi do paralityka, by ufał, bo odpuszczone zostały Jego grzechy. Jest to bardzo ciekawe wydarzenie. Paralityk ani słowem nie wypowiada się na temat swojego duchowego stanu. Nie prosi także o uzdrowienie.

Jezus wyciąga wnioski wyłącznie z działania ludzi, którzy go przynieśli. Chrystus widzi u nich pragnienie uzdrowienia ich przyjaciela. Także my możemy być tymi, którzy przynoszą do Jezusa ludzi, którzy sami nie potrafią do Niego przyjść. Jest to niesamowite. Naszą modlitwą możemy doprowadzić do tego, że Bóg będzie czynił kolejne cuda! Ilu spośród naszych znajomych jest przecież „przybitych” do łóżek niechęci, małoduszności, braku wiary i wielu innych dolegliwości, które utrudniają im spotkanie Chrystusa. Musimy wziąć różańce w nasze ręce, zgiąć kolana do modlitwy i prosić Boga, by poburzył mury, które przeszkadzają naszym bliskim w tym, by się z Nim zobaczyć.

Oczywiście, nie jest to takie proste i kolorowe. Wielu z naszego środowiska widząc wyznawaną przez nas wiarę oraz gorliwość w modlitwie, będą zachowywali się jak opisani w Ewangelii uczeni w Piśmie. Będą oni tak uczeni w Piśmie świętym, że aż będą wyglądali na „przeuczonych”. Na wszelkie możliwe sposoby, cytując fragmenty Biblii oraz innych, według nich mądrych książek, będą wskazywali na to, że nasza modlitewna pomoc ma złe podstawy.

Często będzie to trwało wiele lat. Dopiero, gdy zobaczą nawrócenie osób, za które się z odwagą i wytrwałością modliliśmy, zamilkną i zrozumieją, że modlitwa naprawdę jest w stanie zburzyć wielkie góry lodowe…

Modlitwa:
Panie, dodaj mi odwagi i wytrwałości w modlitwie za innych. Amen.

Dk. Piotr Śliżewski

komentarze.twojabiblia.pl