Po 12 latach na stanowisku premiera Izraela Benjamin Netanjahu został odsunięty od władzy. Na stanowisku zastąpi go dawny koalicjant Naftali Benet. Nowy rząd zatwierdzono zaledwie przewagą jednego głosu, w związku z czym w Knesecie panowała ogromna mobilizacja.

Nowy 36. rząd Izraela z Benetem na czele został zatwierdzony większością 60 do 59 głosów. Wśród posłów do Knesetu panowała ogromna mobilizacja - na głosowaniu stawili się nawet ci posłowie, którzy mają poważne problemy zdrowotne. 

Emili Moati w zeszłym tygodniu przeszła zabieg punkcji lędźwiowej i z powodu wycieku płynu mózgowo-rdzeniowego musi przebywać w pozycji leżącej. Mimo to przyjechała na głosowanie, a jej biuro poselskie zamieściło zdjęcie, na którym leży ona na podłodze w Knesecie i podpiera rękami głowę.

Nowy przewodniczący Knesetu Miki Lewi zdecydował się nawet zrezygnować z przygotowanego przemówienia, żeby przyspieszyć głosowanie.

- Moati przyjechała karetką na głosowanie i chcemy ją ewakuować z powrotem, rezygnuję z przemówienia i dziękuję za zaufanie - powiedział Lewi.

Kneset zatwierdził na stanowisku premiera Naftalego Beneta - szefa mniejszej nacjonalistycznej partii Jamina. We wrześniu 2023 roku Beneta zastąpi znany z antypolskich wypowiedzi Jair Lapid. Do nowego rządu po raz pierwszy w historii Izraela weszło ugrupowanie reprezentującę mniejszość arabską. Arabowie stanowią 20 proc. ludności Izraela.

Benetowi pogratulował Joe Biden oraz przewodniczący Rady Europejskiej, Charles Michel.

Benet i Biden mieli już ponoć rozmawiać przez telefon. Amerykanie podali, że przywódcy "zgodzili się, że będą ściśle konsultować we wszystkich sprawach związanych z bezpieczeństwem regionalnym, w tym w sprawach Iranu", a Joe Biden ponadto "podkreślił swoje dziesięciolecia niezachwianego poparcia dla relacji USA-Izrael i niezachwianego zaangażowania w bezpieczeństwo Izraela.".

jkg/pap