"To świetna okazja, dla kolekcjonerów" powiedział Reuterowi w wywiadzie telefonicznym Oliver Barker, starszy specjalista działu sztuki współczesnej domu aukcyjnemu Sotheby. "Malarstwo tego rodzaju stało się bardzo ważne pod względem wartości aktywów", powiedział, dodając, że wczesne obrazy Bacona z motywem papieża "są naprawdę nieosiągalnymi obiektami", gratką dla muzeów i jeszcze tylko kilka z nich pozostaje w rękach prywatnych. Prace brytyjskiego malarza osiągały już wysokie ceny. Obraz z nagą kobietą sprzedano dolarów w Londynie w lutym tego roku za 34.000.000, a jego "Tryptyk 1976” w Nowym Jorku w maju 2008 roku za 86 mln euro.
Francis Bacon (1909-1992),
„angielski malarz-samouk. Przeciwnik abstrakcji, należał do nurtu ekspresjonistycznego i figuratywnego, uznawany za czołowego twórcę sztuki egzystencjalnej. Początkowo uległ wpływom surrealizmu, kubizmu i P. Picassa. Własny styl ukształtował po 1950. Choć samouk, był twórcą wszechstronnie oczytanym i niezależnym myślicielem. Jako temat swoich obrazów wybrał człowieka, kontynuując tradycję malarstwa figuratywnego. Tematem jego obrazów jest człowiek samotny, wyobcowany, przedstawiony w sytuacji zagrożenia, w atmosferze pełnej dramatycznego napięcia. Bohaterowie jego obrazów zaludniają sterylne pomieszczenia o odrealnionej perspektywie, w których panuje nastrój dramatyzmu i teatralnej ekspresji. Malował dramatycznie zdeformowane postacie umieszczone w nieokreślonej przestrzeni, używał żywych, drażniących kolorów. Obrazy Bacona cechuje atmosfera egzystencjalnych nastrojów, a także katastrofizmu i grozy. Wielokrotnie podejmował tematy religijne, zwłaszcza temat ukrzyżowania.” http://www.dzierzoniow.art.pl/wielcy/bacon/index.html
Pierwowzór
Obraz „krzyk papieża” jest współczesną odpowiedzią na dzieło hiszpańskiego malarza barokowego Diego Velazqueza (1599-1650). Był to, kształcony w Mediolanie, nadworny malarz króla Hiszpanii Filipa IV. Do czerpania z jego genialnego podejścia do koloru przyznawali się Francisco Goya i Pablo Picasso. Był chyba najbardziej okrutnym dla modela portrecistą sztuki dawnej, tworzył nie tyle wizerunki, co głębokie psychologiczne analizy modeli. Portretował wiele znanych osób, zamawianie u niego portretu było drogą i odważną inwestycją. Można się było od portrecisty wiele o sobie dowiedzieć. Velazquez tworząc ten portret stawał ciągle wobec konieczności odwoływania się do tradycji portretowania papieży, zwłaszcza do dzieł Tycjana. Innocenty X majestatycznie siedzi na pozłacanym tronie papieskim, przedstawiony jest w tradycyjnej papieskiej szacie, na białej sutannie ma uszyte z czerwonego aksamitu szaty nazywane mozzetta i camauro. Biała sutanna symbolizuje Chrystusa podczas przemienienia, a czerwień szat nawiązuje do dziedzictwa krwi męczenników, a także królewskości Chrystusa. Pokazanie osobistych cech modela, przy tak sformalizowanym, oficjalnym upozowaniu, było wielkim wyzwaniem. Wzrok papieża nie jest bierny, ale żywo i dominująco analizuje widza. Nie zachęca nas do obserwacji, lecz raczej nas odpędza chroniąc swoją tajemnicę. Jest to bardzo nietypowa i intrygująca relacja z widzem. Z jednej strony, widzimy portret papieża ex cathedra, lecz jednocześnie dowiadujemy się wiele o prywatności portretowanej osoby.
Papież Innocenty X, Giovanni Battista Pamfili (1574 – 1655) delikatnie mówiąc nie był duchownym, którego czcimy jako świętego. „Patrząc na ten obraz trudno jest ocenić głównego bohatera jako cnotliwego i pokornego sługę bożego. Surowy wyraz twarzy papieża, który był z natury człowiekiem podejrzliwym i bezwzględnym, podkreśla karmazynowa czerwień tła i jego ubioru.” http://diego-velazquez.platine.pl/dzielo,portret-papieza-innocentego-x,55.html Papież Velazqueza jest rozdarty jakimiś sprzecznościami, emocjami, lecz pewny swoich racji. Jego rola w historii Kościoła i w historii powszechnej wymagała by osobnego omówienia, nie należy jej nazywać jednoznacznie mroczną. Ciekawe że miał sporą rolę we wpływach rodu Wazów, jest więc jakoś ciekawy dla nas, Polaków. Jego postać najczęściej jest wymieniana w kontekście badania sztuki portretowej, właśnie z powodu Velazqueza. Marek Broniecki, artysta plastyk, na swojej stronie internetowej dowcipnie zauważył: ”W przeszło trzysta lat po śmierci papieża Innocentego X wznowiono jego proces beatyfikacyjny. Zawdzięcza to cudom, jakie dokonały się przed jego portretem pędzla Velazqueza. Wielu bowiem zostało uleczonych z choroby niemocy twórczej jaką zostali z niewiadomych przyczyn dotknięci.” http://fabryka.com/mb/inni/obrazy/galeria/0021.htm
Odpowiedź
Bacon podchwycił z kompozycji Velazqueza motyw zamknięcia postaci w przestrzeni sztucznie ukształtowanej przez zawieszone na stelażach czerwone draperie. Papież z portretu Velazqueza siedzi jakby wciśnięty w kąt, przyczajony, wyobcowany. To wyobcowanie podchwyca Bacon, ale odbiera mu majestatyczny sens sens i kolor. Ze stelaża na którym zawieszono symbolizującą władzę purpurę, zostaje już tylko klika rurek, a wokół jest pustka. W latach 1950-1964 obsesyjnie powracał do tematu portretu Velazqueza, namalował ponad 40 jego wersji. Kupował albumy z rożnymi reprodukcjami. Ciekawe, że nie chciał się nigdy skonfrontować z oryginałem obrazu. Miał taką okazję, aby wejść do galerii Galleria Doria Pamphili w Rzymie, w której był on eksponowany, niemniej zawsze z niej uciekał. Nie było mu to potrzebne, czy bał się konfrontacji swojej malarskiej słabości z potęga oryginału?
Antypapież
Interpretacja osoby na obrazach Bacona „Krzyk papieża”, jako „Antypapieża” nie jest moim pomysłem, takie są wnioski w artykule czasopisma o literaturze i kulturze Uniwersytetu w Oxford (Rina Arya, Oxford Journals, Humanities, Literature and Theology, tom 23, nr 1, s. 33-50. )http://litthe.oxfordjournals.org/content/23/1/33.full Zauważono, że te obrazy należy traktować jako lustrzane odbicie, w których wszystko co dotyczy problemu papiestwa jest odwrócone i ukazuje przeciwieństwa.
Antykatolicyzm
W słownych wypowiedziach Bacona odnajdujemy tezy antyreligijne "wiara jest fantazją", "religia jest sposobem dyscyplinowania ludzi" i "rządy wykorzystują religię do kontrolowania ludzi.” Autor artykułu zauważa przeciwieństwo w tym, że o ile malowanie portretów papieża jest próbą jego uwiecznienia, to sam Becon miał na myśli jego „uśmiercenie”. Becon zmagał się ze swoim irlandzkim pochodzeniem, którego stałym elementem były silne odniesienia do katolicyzmu. Mieszkał w dzieciństwie w rejonie w którym były silne walki między protestantami a katolikami. Istota różnicy między wrogimi obozami jakoś dotyczyła problemu papiestwa. W takich warunkach łatwo ulec pokusie myśli, że gdyby papież zniknął, to by to wsparło pokój.
Krzyk
Krzyk jest przeciwieństwem słowa Jego zdaniem krzyk jest okrzykiem przedśmiertnym wyobcowanej, zamkniętej w nienaturalny sześcian, konającej idei zaobserwowanej w momencie znikania w czerni tła. Symbolika krzyku jest wielowarstwowa, oznacza nie tylko śmierć, ale i symbol śmierci danej tradycji historycznej, "śmierci Boga", śmierci jaźni. Krzyczący Papież hermetyzuje kłopoty egzystencjalne wynikające z nieobecności Boga, krzyk Papieża odzwierciedla krzyk widza, krzyczącego w pustce. Krzyk papieża jest oznaka jakby załamania nerwowego. Nie ma zewnętrznego adresata, podobnie jak krzyk na obrazie Muncha. Tron papieża jest jakby krzesłem elektrycznym. Papież Bacona emocjonalnie eksploduje i zanika. Tę eksplozję widać zwłaszcza na tych wersjach podjęcia tematu, gdzie do kompozycji dodane jest prążkowanie linii, jakby ślad fali uderzeniowej detonacji rozpadu. Upiornie biała twarz krzyczącego Papieża jest wydłużona i różni się od mięsistości zdrowego oblicza, jakie przekazał nam Velázquez. Jest to „ostatni papież z powieści Nietzschego Tako rzecze Zaratustra (1883-1885) Obrazy Bacona dają wsparcie nietzscheańskiemu oświadczeniu i mogą być postrzegane jako wizualne odpowiedniki Nietzscheańskiej figury "ostatniego papieża". Krzyk jest uwiecznionym momentem, w którym papież zwątpił we własne pozory. Papież Bacona jest antypapieżem. niewyraźny krzyk nieszczęśnika, który znajduje się na tym samym poziomie co bestia.
Homoseksualizm
Becon zmagał się też ze swoim homoseksualizmem, który jakoś dotyczył jego relacji z ojcem. Nie ukrywał tego, wręcz przeciwnie, był to element jego artystycznego image. W 1964 związał się z George'em Dyerem. Jak twierdził, poznał go, gdy ten włamywał się do jego mieszkania. Angielskie słowo papież ”papa”, bardziej niż w języku polskim, kojarzy się z problemem ojcostwa. Papież z portretu Velazqueza jest wyjątkowo silnym człowiekiem, wizerunek z obrazu Bacona jest krzyczący, ginący. Krytycy powołując się na Freuda, robią w tym zakresie wielopiętrowe interpretacje. Ma być to jakby wizualny zamach artysty na ciągłą obecność cienia Ojca w jego życiu.
Preteksty
To co interesuje w tej chwili media omawiające sprawę, to fakt pojawiania się na prestiżowych aukcjach jak Sotheby, dzieł artystów, którzy niedawno funkcjonowali wyłącznie na rynkach kolekcjonerskich sztuki najwspółcześniejszej. Na tej samej aukcji sprzedany będzie obraz amerykańskiego abstrakcjonisty Jacksona Pollocka z 1951 r i omawiany obraz Backona z 1954. Kolekcjonerzy kupujący to, niegdyś podejmowali pewne ryzyko, nie wiedząc do końca czy dobrze inwestują, czy faktycznie to co kupują będzie rosło w cenę. To, że szacunkowa suma, jaką może osiągnąć licytacja wynosi 25 milionów dolarów, jest tą zasadniczą w świecie handlu sztuką wiadomością. Widać, że sprzedaje się artystów coraz młodszych, włącza się ich nazwiska do list wielkich artystów dawnych epok. Ten sam dom aukcyjny sprzedaje starożytny Egipt, Rembrandta, Moneta i Bacona. Widać, ze są to rzeczy coraz nowsze. Pytanie co będzie dalej. Bacon to sztuka lat 50, są to malowane w buntowniczym duchu, ale jednak obrazy na płótnie, czyli tradycyjna forma wyrazu, do której przeznaczone są domy aukcyjne. A co będzie jak przyjdzie do tego handlu włączać artystów, których twórczość już zdecydowanie nie jest obrazem na płótnie, kiedy jest jedynie konceptualizmem, akcją, ready-made? Jeszcze kilka lat później i faktycznie nie będzie już co sprzedawać.
Moim zdaniem
Bacon jest dobrym ekspresjonistą. On tej ekspresji używa nie w tym kierunku, w którym byśmy mu doradzali, ale jest w tym niewątpliwie wielki potencjał, choć w denerwujący sposób uwektorowany i dla tego to co się dzieje z Baconem, jakie miejsce na artystyczno-duchowej mapie jest mu obecnie wyznaczane, jest warte śledzenia. To już nie jest malarstwo, albo jest to bardzo złe malarstwo, jeżeli za kryterium dobrego malarstwa przyjąć umiejętność użycia koloru. To nie jest malarstwo, tylko kolorowy ekspresyjny rysunek.
Niewątpliwie, obecnie elementem otoczki medialnej wokół aukcji jest osoba artysty. Te podkreślane wiadomości o jego homoseksualizmie, wyraźna nie – katolicka interpretacja powodów powstania dzieła. Pisze się, że „Jest prawdopodobne, że krzyk był artykulacją wściekłości Bacona na władzę Kościoła katolickiego, w szczególności na jego stanowisko w kwestii homoseksualizmu.” Takie interpretacje potęgują nastrój pojęciowego migotania, przebywania przy krawędzi znaczeń katolicyzmu i homoseksualności, atmosferkę bardzo sprzyjającą podbijaniu ceny. Pamiętam, że kiedy studiowałam na uczelni katolickiej i kiedy poszukiwaliśmy kontynuacji malarstwa dawnego, to łasym okiem patrzyliśmy na te „papieskie” obrazy Bacona, zastanawialiśmy się na ile on jest „nasz”. Nie znaliśmy tego homoseksualnego podłoża ideologicznego, omawianego przy okazji tej aukcji. Naprawdę mieliśmy zakusy poszukiwania w nim ziaren prawdy, zainteresowania katolicyzmem jako inspiracją. W Polsce, szczególnie w latach 80/90, u znawców sztuki sakralnej istniała wyraźna tendencja do nadinterpretacji dzień niektórych artystów współczesnych i przydawania im na wyrost katolickich znaczeń i taka tendencja była jeszcze przez koje pokolenie dziedziczona. Teraz już wyraźnie widać jak bardzo byliśmy naiwni w tym pobłażaniu Baconowi. Już się teraz nie da myśleć, ani pisać o nim w ten sposób.
Maria Patynowska
Źródła: