Rosyjskie MSZ zareagowało na amerykański atak na bazę lotniczą w Syrii. Według Kremla to "akt agresji wobec suwerennej Syrii". Moskwa wezwała Radę Bezpieczeństwa ONZ do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia w tej sprawie. Kreml zawiesił też memorandum o unikaniu incydentów i zapewniania bezpieczeństwa lotów w trakcie operacji w Syrii zawarte wcześniej z USA.

Amerykański atak w Syrii był odpowiedzią na wcześniejszy atak chemiczny przeprowadzony przez syryjski reżim, być może we współpracy z Moskwą. W ataku chemicznych zabito kilkadziesiąt osób, w tym wiele dzieci. Atak został potępiony przez społeczność międzynarodową, a Biały Dom zdecydował o odwecie, atakując bazę lotniczą reżimu syryjskiego i zabijając kilku żołnierzy.

Tymczasem zarówno według rosyjskiego MSZ jak i według rzecznika Kremla, Amerykanie złamali prawo międzynarodowe i naruszyli suwerenność państwa syryjskiego. Kreml zapewniał też, że armia syryjska nie ma zapasów broni chemicznej, więc to nie ona odpowiada za ostatni atak chemiczny. Rzecznik Kremla uznał, że amerykański odwet "wyrządza znaczące szkody stosunkom rosyjsko-amerykańskim, które i bez tego znajdują się w opłakanym stanie".

kk/fakt.pl