Zanim trafił do rządu, a później został prezesem Najwyższej Izby Kontroli, Marian Banaś trenował karate. Dzięki wieloletniej praktyce, nie tylko zdobył czarny pas, ale i ukształtował twardy charakter. A to, zdaniem mistrzów karate, może być pewien problem dla Prawa i Sprawiedliwości.

"Karate nauczyło mnie odporności na sytuacje zagrożenia, wzmocniło poczucie pewności, co jest bardzo potrzebne w mojej pracy"-mówił w jednym z wywiadów kłopotliwy dla partii rządzącej prezes Najwyższej Izby Kontroli. Marian Banaś hartował swój charakter na treningach karate od 1974 r. W tej sztuce walki siągnął 1 dan, czyli stopień mistrzowski. 

"Takich ludzi trudno złamać"-powiedział w rozmowie z dziennikiem "Fakt" jedna z "ikon" znanej na całym świecie japońskiej sztuki walki, Włodzimierz Kwieciński. 

"Pan Marian Banaś wzmocnił się ćwicząc karate a ludzi trenujących sztuki walki ciężko jest złamać"-tłumaczy Kwieciński. Inny mistrz karate, Wacław Antoniak podkreśla, że w tej sztuce walki nie wolno się poddawać. 

"Kto się poddaje ten przegrywa! Banaś swój charakter hartował od 1974 roku. To wtedy w czasie studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim zainteresował się tą dyscypliną. Osiągnął w niej 1 dan, czyli stopień mistrzowski"-przypomina Antoniak. 

Jak jednak wynika z kolejnych doniesień medialnych, to nie karate może być bronią Banasia przeciwko PiS. Najwyższa Izba Kontroli planuje bowiem jeszcze przed Bożym Narodzeniem opublikować raporty ws. GetBacku i Krajowej Administracji Skarbowej. Zdaniem "Dziennika Gazety Prawnej", dokumenty mogą być "niewygodne" dla partii rządzącej, zaś drugi z raportów najprawdopodobniej przedstawi w korzystnym świetle prezesa NIK.

yenn/Fakt24.pl, Fronda.pl