Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Na dzisiejszą miesięcznicę smoleńską nie przyjedzie niestety pan Lech Wałęsa, który miał być, jak sam grzmiał ,,wystrzałem z Aurory'', jednak tłumaczy, że stan zdrowia znowu nie pozwala mu się pojawić na kontrmanifestacjach. Czy dzisiaj spodziewa się Pan burd na ulicach i czy będzie wielu tzw. kontrdemonstrantów  i dużo sił policyjnych?

Jarosław Zieliński, wiceminister MSWiA: Trudno mi powiedzieć, czy będą one wyglądały podobnie jak ostatnio, a siły muszą być adekwatne do sytuacji i do zagrożeń, i takie siły dzisiaj będą. Policja w sposób profesjonalny zapewni bezpieczeństwo uczestnikom miesięcznicy, tak jak to było dotychczas, a ci, którzy chcą zakłócać przebieg tego cyklicznego i legalnie przeprowadzanego zgromadzenia modlitewnego, muszą liczyć się z konsekwencjami. Policja będzie reagowała na wszelkie próby łamania prawa i porządku publicznego.

Natomiast ja apeluję do wszystkich, i to mój kolejny apel, aby ci, którzy chcą łamać prawo, od tego odstąpili. Apeluję do organizatorów tych nielegalnych działań, zmierzających do zakłócenia przebiegu uroczystości miesięcznicy smoleńskiej, żeby od tego odstąpili i tego zaniechali. Oni mają pełne usta haseł o demokracji, a jednocześnie łamią podstawową regułę demokracji i jej przeczą, uderzają w nią.

Jeśli mówią - słusznie - że jednym z podstawowych praw demokracji jest prawo do zgromadzeń, to niech nie odbierają tego prawa tym, którzy je organizują cyklicznie. Kontrdemonstrujący przeciw miesięcznicom stają w wielkim fałszu i apeluję, żeby sami to zobaczyli, bo nie można walczyć o prawo do zgromadzeń, a innym go odmawiać i nie jest rolą organizatorów awantur ocena, czy ktoś ma prawo do zgromadzeń, czy go nie ma.

Oni również mają prawo do zgromadzeń, pod warunkiem, że robią to w sposób zgodny z przepisami, a więc jeszcze raz zwracam się do nich:  jest 365 dni w roku, jest tyle miejsc w Polsce, także w Warszawie, można zorganizować zgromadzenie publiczne w innych terminach i w innych miejscach, a nawet w tym samymi miejscu, ale w innym terminie. Nie wolno jednak doprowadzać do konfrontacji, do zamieszek, do odbierania innym prawa do manifestowania i gromadzenia się i zmierzać z premedytacją do awantury. 

Ale opozycji i ich zwolennikom dokładnie chodzi o tę datę - 10 dzień każdego miesiąca i dokładnie o to, żeby wtedy ,,pokazać się'', sprowokować jakąś uliczną ,,zadymę'' - i jest pretekst do zdjęć, na które tylko czekają media typu ,,Wyborcza'', ,,Newsweek'', ,,Fakt'' i cała wielotysięczna armia reporterów i dziennikarzy pracująca dla nich i im podobnych.

Tak, im chodzi tak naprawdę o awanturę i destabilizację społeczną . W istocie jest to element większej całości i dziś wiemy to ponad wszelką wątpliwość. To element zmierzający do obalenia legalnie wybranej władzy Prawa i Sprawiedliwości, rozpisany na sceny i na role, z działaniami ,,ulicy i zagranicy'', do prób puczu takich jak 16.  grudnia, zakłócania miesięcznic, zakłócania odwiedzin Jarosławowi Kaczyńskiemu  grobu śp. brata i bratowej, jak i kolejnej próby puczu związanej z obroną patologii w sądach. Do tego dochodzi bardzo podejrzane finansowanie, mające wszelkie znamiona przepływów nielegalnych. Te kwestie powinna zbadać pod kątem prawa finansowego i podatkowego odpowiednia instytucja, tzn. urzędy kontroli skarbowej.

To jest też kwestia zagrożenia, dotyczącego płynących  z zewnątrz środki na wsparcie tych antypaństwowych działań. Można mieć na temat rządu i jego działań różne opinie i jest to oczywiste w demokracji, ale nie można obalać siłą prze awantury w instytucjach publicznych czy obok nich, przez próby puczu demokratycznie wybranej władzy. Kluby parlamentarnej opozycji i ich pozaparlamentarni zwolennicy nie mogą się pogodzić z wynikiem wyborów i z rządami Dobrej Zmiany. Nie mogą się pogodzić z utratą nienależnych przywilejów ci ludzie, którzy nimi dysponowali ponad ćwierćwiecze. Szukanie wsparcia  obcych to ewidentna cecha targowicy, te wycieczki do zagranicznych instytucji, te szlochy o ingerencję w sprawy polskie czy sięganie po pomoc finansową o pomoc na działania przeciwpaństwowe z zewnątrz, jest to działanie niegodne i wręcz antypolskie.

Lech Wałęsa znów zostawił na lodzie swoich ,,wyznawców'' i nie wystrzeli jak z Aurory, co zapowiadał. A tak na marginesie - czy to godnie nawiązywać do rozpoczęcia bolszewickiej rewolucji 1917 roku?

Pan Wałęsa nie będzie już żadnym wystrzałem z Aurory, ani nawet z kapiszona, Lech Wałęsa jest już historią, nikogo już dzisiaj nie poderwie, tym bardziej, że jest osobą niewiarygodną. Zmarnował swoją szansę i swoją legendę. Jeśli była sprawa ,,Bolka'', to na początku lat '90  powinien się przyznać, przeprosić Naród Polski i robić wszystko, żeby jako prezydent zasłużyć na dobre oceny i wdzięczność Polaków, ale z tego nie skorzystał wolał iść drogą, zaprojektowaną dla niego przez tych, którzy kierowali nim wcześniej. Mógł się przyznać i teraz przyjąć postawę wsparcia dla tych, którzy umacniają Polskę. Niestety konsekwentnie brnie w stronę osłabiania Polski w stronę awanturnictwa.

Niestety, ale opozycja nie ma dziś żadnych idoli czy autorytetów, ludzi nieskompromitowanych, których imię mogłaby wykrzykiwać, więc pozostaje tylko im współczuć.

 Z takimi patronami, których sobie obrali - jak Lech Wałęsa czy Władysław Frasyniuk - daleko nie zajdą. Nikt z poważnych ludzi i prawdziwych autorytetów po ich stronie nie stanie.

Policja wywiązuje się bardzo dobrze ze swoich obowiązków, choć niektórzy twierdzą, że tej policji na demonstracjach jest za dużo, ale agresja pewnych środowisk wzrasta, więc chyba nie należy się spodziewać, że dziś sił porządkowych będzie mniej?

Chodzi wciąż o to samo - o awantury i przepychanki tym , którzy organizują ,,kontrmanifestacje'' , o pokazanie na świecie, że w Polsce jest awantura, bijatyki na ulicach, chaos. Tylko że w Polsce jest też realnie działające państwo i będzie no wykonywało swoje zadania.

Jednak nie tak, jak za ich czasów, gdy podpalano budki wartownicze pod ambasadą i prowokowano do zamieszek 11. listopada - tak nie będzie, natomiast jest realne działanie państwa, na gruncie przestrzegania prawa. Od półtora roku nie ma już ,,akcji'' - takich jak ,,akcja widelec'', gdzie aresztowano na pokaz 752 osoby, choć potem wszyscy zostali uniewinnieni, ale pan Schetyna się tym chwalił i mówił, że to jest ,,skuteczność działania policji''; Marsze Niepodległości jakoś odbywają się w spokoju i nie ma awantur.  Są stale podejmowane próby zakłócenia tych zgromadzeń jak i miesięcznic smoleńskich, ale policja dobrze sobie radzi, poradzi sobie pod Sejmem i poradzi sobie w każdym innym przypadku, choć zawsze pojawiają się potem próby rozliczania - ,,a ile to kosztuje?''. Powtarzam to, co mówiłem już wielokrotnie: kosztuje, bo na te koszty narażają podatników i wszystkich Polaków właśnie wszyscy ci awanturnicy, którzy organizują nielegalne demonstracje, niech przestaną je organizować - wtedy będzie taniej i nie będzie trzeba tylu policjantów.

Trzeba sobie uświadomić, że to ich działanie powoduje wzrost kosztów zabezpieczenia tych zgromadzeń i dopóki było spokojnie, nie potrzeba było tyle policji, i to oni - kontrfmanifestanci powodują, że Polacy muszą ponosić większe koszty związane z działaniami policji. Policja zajęłaby się w tym czasie ściganiem przestępców, bezpieczeństwem na drogach, bezpieczeństwem nad wodą, na wakacjach tam byśmy chcieli siły oddelegować, ale niestety - musimy skupiać się na awanturach na Krakowskim Przedmieściu.

Dziękuję za rozmowę