Dziś jeden z tych tematów, przy których wątroba gnije, bo czytanie po raz setny tego samego albo pisanie po raz czterdziesty czwarty tego samego, to zajęcie dla masochistów. Spróbuję ominąć jedną i drugą pułapkę, by skupić się na rzeczy oczywistej z jednej strony i mało eksponowanej z drugiej, chociaż wydaje się być lekarstwem na cało zło. Obecność Wałęsy w polskim życiu publicznym jest błogosławiona, o ile spojrzeć na to we właściwy sposób, ale po kolei. Nic, ale to nic się nie zmieni po opublikowaniu ekspertyzy grafologów, piszę o tym na dwa dni przed publikacją wyników z teczki „Bolka” i gorąco zachęcam, aby wrócić do felietonu, powiedzmy, za miesiąc. Daję głowę, że treść będzie aktualna i nie wynika to z moich talentów profetycznych, ale jest efektem banalnej diagnozy rzeczywistości.

Pewność, że nic się nie zmieni, bierze się z naturalnych zjawisk występujących w przyrodzie. Jest dobro, jest zło, jest aromat i fetor, krzywe i proste, długie i krótkie, odważne i tchórzliwe, w końcu są ludzie i kapusie. Tak było, jest i będzie na wieki wieków amen. Ktoś złośliwie kiedyś powiedział, że ludzie to najgłupsze zwierzęta w układzie pokarmowym i miał rację, jeśli za kryterium przyjąć ludzkość w swojej masie. Jak wiadomo zwierzę kieruje się bodźcem, instynktem, odruchem, zwłaszcza w sytuacjach stanowiących zagrożenie dla życia. Dysponując tą podstawową wiedzą nikt poważny nie będzie sobie strzępił języka i przekonywał, że to bardzo źle, kiedy człowiek sprzedaje drugiego człowieka za pieniądze, a potem jeszcze uchodzi za bohatera. Takich rzeczy się zwyczajnie nie tłumaczy, takie rzeczy się po prostu wie, czy nawet czuje instynktownie.

Ktoś kiedyś słyszał dyskusję w rodzinnym domu, gdzie ma być spożyty obiad? W toalecie, czy na strychu? No jeśli już, to w grę wchodzi salon albo kuchnia. Istnieją pewne kanony, normy, zachowania i człowiek tego nie narusza, bo w przeciwnym razie staje się motłochem. Nikogo nie zamierzam przekonywać, że Lech Wałęsa vel „Bolek” jest pozbawionym honoru kabotynem, który nie tylko na podanie ręki nie zasługuje, ale na splunięcie w twarz. Gdybym to zaczął robić obraziłbym siebie, obraziłbym porządnych ludzi, którzy musieliby te głupoty czytać i jednocześnie awansowałbym niegodziwców do poziomu osób godnych rozmowy. Sprawa jest jasna i nie potrzeba żadnych ekspertyz grafologów, to tylko zabawa w kolejne udowadnianie czegoś, co od lat jest pewne i udowodnione. Dla jednych Bolek jest zdrajcą, dla drugich bohaterem i niech wszystko zostanie na swoim miejscu, a temu kto będzie usiłował cokolwiek zmienić, niech dobra Bozia upi… urwie łapki przy samej du… przy samym obojczyku.

Bolek Wałęsa jest bardzo potrzebny Polsce, jego obecność w sposób naturalny wyznacza granice konieczne dla prawidłowego funkcjonowania narodu. Zazwyczaj trzeba się sporo napocić, aby poznać człowieka i się nie pomylić. Zdobywanie zaufania jest równie ważne, jak trzeźwość umysłu, która nie pozwala wpaść w łapy oszusta. Ludzie się dzielą, między innymi na godnych zaufania i oszustów, a całe to gderanie o „jedności Polaków”, to z oczywistych względów marksistowski resentyment i mam na myśli odniesienie nie do słownikowej urazy, ale do filozoficznego pojęcia sformułowanego przez Nietsche. Resentyment, czyli tworzenie fałszywego katalogu wartości i ocen moralnych jako rekompensaty dla własnej małości. Wszyscy mają być równie i jednakowi, dzięki czemu najpodlejsi i najgłupsi mogą się czuć dowartościowani.

Przekładając to na Bolka i naszą narodową dyskusję wraz z narodowymi podziałami, otrzymujemy doskonałe narzędzie. Wystarczy posłuchać i popatrzeć dla kogo Bolek jest bohaterem, a dla kogo zdrajcą i wszystko staje się jasne. Porządkuje nam się życie publicznej w każdej dziedzinie, czy jak kto woli kategorii, od moralności po sposób uzyskiwania środków koniecznych do życia. W tym kontekście nie potrzeba już szczegółowych i długotrwałych procesów, które pozwalają zdobyć konieczną wiedzę o świecie, o sobie i o innych ludziach. Prosty test, proste pytanie. Kim jest dla ciebie Wałęsa? Słyszysz, że zdrajcą, to idziesz z człowiekiem na piwo, słyszysz, że bohater, to uciekasz od motłochu, by poszukać ludzi. Lech Wałęsa vel „Bolek” jest bohaterem, ale ich bohaterem i bardzo dobrze, że tak jest.

Matka Kurka

ZA: KONTROWERSJE.NET

dam/kontrowersje.net