Już jutro, czyli 6 lutego Macedonia (a właściwie Północna Macedonia) stanie się 30 członkiem Paktu Północnoatlantyckiego, czyli NATO. Gdy to się stanie, tylko dwa bałkańskie będą poza nim: Serbia oraz Bośnia i Hercegowina.

Zaznaczmy tu, że powiększenie się NATO na Bałkanach, to oczywiście osłabienie wpływów Rosji, której sojusznikiem będzie tam już tylko Serbia mająca tylko 40 tys, żołnierzy. A tymczasem siły bałkańskich państw natowskich są już teraz o wiele większe. Podajmy tu odpowiednie liczby: Kosowo (docelowo 5 tys.), Czarnogóra (3,4 tys.), Chorwacja (18 tys. żołnierzy), Albania (50 tys.), Bułgaria (52,6 tys.), no i najstarszy członek NATO na Półwyspie Bałkańskim, czyli Grecja (161,5 tys.). Jutro, do tych sił dojdzie jeszcze armia macedońska licząca w sumie 15 tys. osób (8 tys. w zasadniczej służbie wojskowej), 10 samolotów transportowych, 10 treningowych, 14 śmigłowców oraz 31 czołgów.

Droga do tego była jednak długa i żmudna. Na przyjęcie kolejnego państwa do NATO muszą bowiem zgodzić się wszyscy jego członkowie. A ponieważ Macedonia miała spory ze swoimi sąsiadami należącymi do Paktu, wszystkie te konflikty musiały zostać wygaszone. Inaczej wejście tego kraju do Paktu Pólnocnoatlantyckiego nie byłoby możliwe. Dodajmy, że najpoważniejszy spór był z Grecją. Zakończyło go przyjęcie przez macedoński parlament poprawek do konstytucji (11 stycznia) zmieniających nazwę państwa z Macedonii na „Macedonię Północną”, co trochę ponad tydzień temu zaakceptował grecki z kolei parlament.
1 sierpnia 2017 r. skończył się też konflikt z Bułgarią. Wtedy przecież kraj ten i Macedonia zawarły porozumienie o przyjaźni, dobrym sąsiedztwie i współpracy. Zagwarantowano w nim zapobieganie separatyzmom oraz oświadczono, że państwa – strony układu nie mają wobec siebie roszczeń terytorialnych. Macedonia oświadczyła również, że nie będzie ingerować w sprawy wewnętrzne Bułgarii, po to, aby chronić mniejszość macedońską w tym kraju.

Kosowo z kolei, nie spotkało się ze spodziewanym oporem dyplomacji macedońskiej wtedy, gdy powołało (z poparciem USA) swoją armię zastępującą dotychczasowe Siły Bezpieczeństwa Kosowa.

Cóż, wydaje się, że dzięki kolejnemu rozszerzeniu NATO słynny „kocioł bałkański” będzie jeszcze spokojniejszy, niż teraz.

Erł/Fronda.pl