Praktycznie przez przypadek znany kierowca formuły 1 Lewis Hamilton obnażył mechanizmy stojące za forsowaniem antyludzkiej ideologii gender. Okazuje się, że znani sportowcy czy aktorzy kłamią ludziom w żywe oczy udając poparcie dla absurdów LGBT, bo biorą za to ciężkie pieniądze od swoich sponsorów.

Lewis Hamilton opublikował na Twitterze krótki film. Jego siostrzeniec paraduje na nim w sukience, a kierowca śmieje się z niego, pytając, skąd wytrzasnął sukienkę bo, jak zauważa, chłopcy tak się nie ubierają.

Ogłupieni liberalizmem internauci rzucili się na niego... z krytyką. Hamiltona zaatakowano za stwierdzenie, że chłopcy nie chodzą w sukienkach. Bo przecież dzisiaj mogą chodzić! I Hamilton... natychmiast uległ. Na Twitterze opublikował przeprosiny, w których opowiedział się całkowicie ,,za'' ideologią gender. Oto, co napisał:

,,Wczoraj bawiłem się z moim siostrzeńcem i zrozumiałem, że moje słowa były niewłaściwe, więc usunąłem komentarz. Nie chciałem być przykry ani nikogo obrazić. Bardzo cenię to, że mój siostrzeniec ma swobodę wyrażania się, tak samo, jak powinni mieć wszyscy''.

Najpierw mamy zatem normalną, zdrową reakcję na widok chłopca w sukience. Później, pod presją, nagła zmiana zdania i poparcie dla ,,swobody ekspresji''. O co chodzi? Oczywiście, sponsorzy Lewisa Hamiltona angażują się w poparcie ruchów LGBT, bo to się sprzedaje wśród tłumów jako postępowe, modne i dobre. A więc zmuszają sportowca, by odwołał swój komentarz i szybko ,,zmienił poglądy''.

Tak właśnie wielki kapitał ,,kupuje'' sobie poglądy aktorów i sportowców, umacniając wśród tłumów głupotę genderyzmu. A jednak to nie kapitał jest pierwszy, bo przecież ,,sprzedaje'' ludziom to, co chcą usłyszeć. A chcą usłyszeć właśnie to, bo są ogłupieni serwowaną im od lat propagandą medialną. I koło się zamyka... Jak je przerwać? Wytwarzając prawicowe elity, które zdominują narrację medialną. Bez tego w demokratycznym społeczeństwie ani rusz.

mod