- „Jeśli jest na tym kontynencie jakaś oaza europejskości, to jest nią Polska. Tu są żywe wartości chrześcijańskie, tu żywy jest humanizm. Polska powinna być inspiracją, natchnieniem dla tych, którzy to wszystko zagubili” – mówił w rozmowie z tygodnikiem „Sieci” Bernard Margueritte, legendarny korespondent francuskich gazet w Polsce.

Parlament Europejski przegłosował wczoraj rezolucję, w której ogłosił Unię Europejską „strefą wolności LGBTIQ”. Działania europejskiej lewicy nie są jednak walką z dyskryminacją mniejszości seksualnych, ale walką o przyznanie im przywilejów właściwych rodzinie. Państwa Zachodu domagają się, aby w każdym kraju unijnym pary homoseksualne mogły zawierać związki analogiczne do małżeństw czy adoptować dzieci.

Wczoraj też polskie ministerstwo sprawiedliwości zaprezentowało projekt ustawy, która ma jasno zakazać adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Jak napisał minister Michał Wójcik, w ten sposób rząd walczy o to, aby Polska pozostała „wyspą normalności”.

W tym kontekście warto przypomnieć wywiad, jakiego w 2017 roku tygodnikowi „Sieci” udzielił Bernard Margueritte. Ten wybitny francuski dziennikarz i publicysta, który przez wiele lat był związany z Polską wskazywał, że nasz kraj jest oazą europejskości w Europie. Podkreślał, że to właśnie Polsce udało się zachować wartości przez wieki kształtujące Europę, dlatego Polska powinna dziś być przykładem i inspiracją dla zagubionych społeczeństw europejskich.

- „Polska nie umie pokazać, czym właściwie jest. Ale pamiętajmy też, że z drugiej strony pracuje potężna maszyna, ludzie tacy jak pani Anne Applebaum nie szczędzą sił. Trzeba cierpliwie tłumaczyć, wyjaśniać, prostować. Nie można żałować środków. Polska robi w tej sferze za mało. Także władze, prezydent, rząd muszą być bardziej aktywne, bardziej profesjonalne”

- podkreślał Margueritte w 2017 roku.

Wskazywał, że mimo niezwykle ciężkich doświadczeń, Polacy zachowali swoją dumę i ideały.

- „Dlatego Polska denerwuje, jest wyrzutem sumienia” – mówił.

- „Ten ton pilnowania standardów europejskich przypomina mi język betonu komunistycznego, szukanie jakiegoś odchylenia. Gdyby Bruksela miała wojsko, pewnie myślałaby o interwencji. Przy okazji warto powiedzieć, że nie jest prawdą, iż Polska wszystko zawdzięcza Unii Europejskiej. Polska dostaje pieniądze z funduszy, ale też płaci dużą składkę. Do tego zachodnie firmy miały tu istne eldorado; słyszałem to określenie osobiście od francuskich przedsiębiorców. Jeśli więc ktoś na Zachodzie myśli o sankcjach, musi wiedzieć, że to będzie niosło z sobą koszty”

- wyjaśniał.

kak/Sieci, Tysol.pl