Na polską politykę warto spojrzeć z perspektywy 2039 roku, jak ocenią dzisiejszych polityków podręczniki do historii? Próbę odpowiedzi na to pytanie podejmuje politolog, profesor Antoni Dudek. Twierdzi, że w polskiej historii Kwaśniewski zapisze się jako Piłsudski przełomu wieków.

 

Dudek proponuje na łamach "Rzeczpospolitej", byśmy wyobrazili sobie scenę w elitarnym liceum prywatnym im. Adama Michnika na rogu ulic Wałęsy i Jaruzelskiego. - Nauczyciel prosi Kowalskiego o wymienienie trzech najważniejszych wydarzeń z okresu dwudziestolecia III RP poprzedzającym wielki kryzys. - Konstytucja z 1997 roku oraz przystąpienie Polski do NATO i UE - pada odpowiedź.

- A czyje to osiągnięcie? - dopytuje belfer. - Prezydenta Kwaśniewskiego - słyszy w odpowiedzi. - Ale czy tylko jego? - docieka nauczyciel. - Kwaśniewskiego i jego obozu politycznego, czyli socjaldemokracji - precyzuje uczeń.

Nauczyciel pamiętający czasy III RP dopytuje o rolę prawicy i sugeruje wskazanie na opozycję demokratyczną z czasów PRL. „Uczeń broni swego zdania: - To prawda, ale prawica tylko przeszkadzała. Najpierw zdestabilizowała scenę polityczną na początku lat 90., później nawoływała do odrzucenia konstytucji, a w końcu wyniosła do władzy Kaczyńskich, którzy omal nie wycofali Polski z Unii, do której z takim trudem wprowadzili ją Kwaśniewski z Millerem."

Nauczyciel wprost domagający się uznania dla kluczowej roli ludzi „Solidarności" w zapoczątkowaniu demokratycznych przemian ustrojowych usłyszy tylko, że „Solidarność" te przemiany „zapoczątkowała tylko dlatego, że generał Jaruzelski postanowił przy okrągłym stole podzielić się z nią na pewien czas władzą, by ułatwić wprowadzenie trudnych reform rynkowych."

Czy taka sytuacja jest prawdopodobna? Antoni Dudek, bardzo ciekawie argumentuje na rzecz swojego political fiction: „Skoro dziś historia II RP bywa redukowana do postaci Józefa Piłsudskiego, to nie można wykluczyć, że za 30 lat kończące się właśnie dwudziestolecie będzie się kojarzyło głównie z postacią Aleksandra Kwaśniewskiego oraz tymi, którzy dwukrotnie pomogli mu zwyciężyć w wyborach prezydenckich."

Jak wydaje się sugerować historyk, żaden z czterech przywódców centroprawicowych czy co najmniej nie-lewicowych, czyli Wałęsa, Krzaklewski, Tusk i Kaczyński nie będą mieli w podręcznikach do historii za trzydzieści lat takiej pozycji, jak Aleksander Kwaśniewski.

 

JaLu/Rz

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »