Damian Świerczewski, Fronda.pl: W zeszłym roku mieliśmy protesty pod Sejmem i tak zwany „ciamajdan”. Ataki na rząd były ostre. Teraz z kolei opozycja kładzie nacisk na rzekomo konieczną rekonstrukcję rządu, szczególnie przeszkadza jej szef MON. Dlaczego akurat Macierewicz?

Tomasz Sakiewicz: Antoni Macierewicz jest obiektem ataków od kiedy w ogóle funkcjonuje w polityce. Powodem jest to, że podejmuje się najtrudniejszych tematów. Najpierw założenie KOR, potem akcja lustracyjna w 1992 roku, rozwiązanie WSI w 1996 i w końcu sprawa Smoleńska. Teraz do tego dochodzi jeszcze kwestia odbudowy armii, która do tej pory była rozkradana i niszczona w sposób planowy. To, naturalnie, nie podoba się najpoważniejszym siłom w Polsce i poza nią. To dlatego wokół ministra organizowane jest lobby, które ma za zadanie go wykończyć. Przerażające jest jednak zwłaszcza to, że wykorzystuje się także siły, które wydaje się, że należą do obozu PiS, szczególnie mam tu na myśli niektóre media. Są wokół PiS grupy, które za pieniądze podejmują się wykańczania polityków Prawa i Sprawiedliwości, czy też załatwiania innych spraw – przede wszystkim chodzi mi o dziennikarzy. Bardzo źle to wygląda.

O jakich dziennikarzach mówimy?

Nie chciałbym wymieniać konkretnych nazwisk, jednak każdy może to zaobserwować we własnym zakresie. Pamiętajmy, że nie zawsze ten najostrzejszy atak jest najbardziej bolesnym. Czasem pod hasłem fałszywej troski robi się dużo większą szkodę – liczą się intencje. Jeśli ktoś usiłuje coś ugrać, to nieistotne, czy te ataki są ostre czy nie. Chodzi o efekt.

Media przychylne opozycji rozdmuchują choćby wypowiedź minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej, jak też i wszystko, co dotyczy wspomnianego już ministra Macierewicza. PiS oprze się tym atakom?

Przede wszystkim Prawo i Sprawiedliwość musi zapanować nad wewnętrznym przekazem. Nie może być tak, że połowa ataków generowana jest wewnątrz własnego obozu – w ten sposób rozleciał się AWS. Bardzo istotna jest rola telewizji publicznej, która powinna wyrzec się prowadzenia własnej polityki i po prostu informować. Jeśli już chce coś zrobić na rzecz PiS, to raczej łagodzić konflikty, a nie je podgrzewać.

Z kolei wczoraj rzecznik prezydenta Marek Magierowski uderzył w rzecznik PiS po tym, jak ta zasugerowała, że prezydent i szef MON powinni częściej rozmawiać, a nie tylko pisać listy. O czym to świadczy?

O tym, że także formacja rządząca musi się jeszcze wiele nauczyć. Sprawa jest tak naprawdę drugorzędna. Być może to objaw poważniejszych rzeczy, jednak sama wymiana listów nie jest rzeczą istotną i godną większego konfliktu.

Bardzo dziękuję za rozmowę.