Opublikowane przez nas niedawno obszerna rozmowa z islamologiem Jeanem Alcaderem i fragment książki George'a Weigel'a, dotyczący relacji islamu, chrześcijaństwa i judaizmu wywołały żywą dyskusję na temat religii Mahometa. Publikujemy kolejny ważny tekst na ten temat. Bo nie sposób zrozumieć islamu, nie znając historii powstania jego świętej księgi - Koranu.

 

Koran zajmuje szczególne miejsce w sercu każdego muzułmanina. Otaczany jest graniczącym niemal z bibliolatrią szacunkiem i nabożeństwem należnym, w co wierzy każdy muzułmanin, wiernie zapisanym słowom Boga. Jednakże kiedy w 632 roku umierał Mahomet, Koran wciąż nie istniał pod postacią jednolitej, spisanej księgi – jego fragmenty przekazywano sobie ustnie (zresztą samo arabskie Qur'an oznacza recytować), lub spisywano na nietrwałych materiałach takich, jak np. liście palmy. Aby wiedzieć czym Koran w istocie jest, a czym nigdy nie będzie, koniecznym jest zrozumienie procesów, jakie doprowadziły do skompilowania zarówno pierwszej powstałej w roku 634 wersji Koranu, jak i tej, którą muzułmanie uznają dziś za jedyne, prawdziwe i doskonałe słowo Boga.

Czy Rękopis Hafsy w ogóle istniał?

Na rok przed spisaniem objawień Mahometa ok. 700 jego wyznawców straciło życie w przegranej przez muzułmanów bitwie pod Jamamą w Azji Mniejszej. Wśród jej ofiar znalazł się między innymi bliski przyjaciel proroka o imieniu Salim, osoba znająca na pamięć wiele koranicznych ustępów. Muzułmanie zaczęli sobie zatem zadawać pytanie, co by się stało, gdyby wszyscy towarzysze Mahometa zostali zgładzeni oraz zastanawiać się, jak zachować czystość koranicznych tekstów i ustrzec się przed realnym niebezpieczeństwem całkowitej utraty niektórych fragmentów Koranu. W ten oto sposób, by zapobiec nieodwracalnej utracie  słów skierowanych do Mahometa podczas nadprzyrodzonych widzeń, podczas rządów Abu Bakra powstała pierwsza pisemna wersja Koranu znana pod nazwą Rękopisu Hafsy. Abu Bakr, który zarządził spisanie tego manuskryptu, zlecił ową monumentalną pracę Zajdowi ibn Tabitowi, zarządzając przy tym, że mogą się w nim znaleźć jedynie te ze słów Mahometa, które zostaną potwierdzone przez co najmniej dwóch świadków.

Istnieje oczywiście wiele wątpliwości dotyczących tej pierwszej i, teoretycznie najwierniejszej, wersji Koranu. Po pierwsze, czy rzeczywiście przedsięwzięcie tak potężne, mogło zostać ukończone w zaledwie dwa lata? Po drugie, muzułmanie walczący w bitwie pod Jamamą byli w większości nowonawróconymi wiernymi, czemu to właśnie oni mieli wiernie spamiętać wersety, które jakoś nie zakorzeniły się w pamięci wcześniej konwertowanych arabskich wyznawców? Po trzecie wreszcie, dlaczego ostatecznie skompilowany tekst nie był w powszechnym użyciu, w istocie nie cieszył się żadnym uznaniem wśród wiernych, a jedynie został przekazany Hafsie, jednej z żon Mahometa, której prywatną własność stanowił aż do jej śmierci, by już w 667 roku zostać zniszczonym przez ówczesnych przywódców muzułmańskich? Wszystkie te wątpliwości zdają się sugerować, a jest to teoria uznawana za prawdopodobną przez wielu badaczy, że w istocie kompilacja tekstów koranicznych za czasów Abu Bakra nigdy się nie odbyła, a została wymyślona, aby przenieść powstanie tekstu świętej księgi tak blisko czasów proroka, jak to tylko możliwe.

Koran czy Korany?

Historie o tym, jak Koran powstawał można znaleźć w hadisach, będących dla każdego muzułmanina drugim po Koranie źródłem wiedzy religijnej, bez którego objawienie Mahometa nie byłoby pełne ani zrozumiałe (dla przykładu Koran nakazuje modlić się, ale to hadisy objaśniają o jakich porach dnia należy to czynić). Z nich to właśnie dowiadujemy się, że podczas gdy współcześnie muzułmanie obstają przy zdaniu, że Koran jest doskonałym zapisem odwiecznych, słów Boga przekazanych w niezmienionej formie, tak jak zostały one wypowiedziane do Mahometa, to pierwsi muzułmanie wielość wersji koranicznych wersetów uważali za rzecz oczywistą, zdając sobie sprawę z tego, że niektóre fragmenty księgi przepadły na zawsze, podczas gdy inne, zostały przeinaczone; zaiste mnogość wariantów sprawia, że w pierwszych wiekach islamu możemy mówić nie o Koranie, lecz o Koranach.

Poważne problemy dotyczące jednolitości tekstów koranicznych zaczęły się podczas panowania trzeciego muzułmańskiego przywódcy o imieniu Usman ibn Affan. Należy pamiętać, że prorok nie wyznaczył swojego polityczno-religijnego następcy i bez jego przewodnictwa wiedza tych, którzy znali jego nauki (zwanych Qurra) stała się bezcenna. Wraz z rozwojem imperium, powstawały nowe, rywalizujące ze sobą szkoły, a wielu Qurra nauczając ludność świecką zaczęło niepochlebnie wypowiadać się o tych przywódcach, którzy nie mieli wiedzy na temat nauk koranicznych, zachęcając do powszechnej rebelii przeciw nim. Dodatkowo, gdy wraz z militarnymi podbojami, poszerzały się i terytoria muzułmańskie, okazało się, że żołnierze z różnych prowincji znają różne wersje świętej księgi. Pojawiły się zatem wątpliwości, czy Koran jest tak czystym i doskonałym słowem Boga, jak tego nauczali towarzysze Mahometa. Ówczesny kalif, Usman, zareagował błyskawicznie i bezwzględnie.

Muzułmanie palą Koran

W drugiej i najbardziej poważanej ze wszystkich kolekcji hadisów, znanej pod nazwą zbioru Sahiha Bukhariego, w tomie 6, Księdze 61, pod numerem 510, można znaleźć tę historię dokładnie opisaną: "Hudajfa obawiał się różnych recytacji Koranu, prosił więc Usmana – O wodzu wierzących! Ocal ten naród zanim nie poróżnią się [tak], jak wcześniej poróżnili się żydzi i chrześcijanie". W odpowiedzi na tę prośbę, kalif Usman posłał posłańca do Hafsy, będącej w posiadaniu cennego manuskryptu, zlecił Zajdowi ibn Tabitowi ponowne zredagowanie tekstu, a następnie rozkazał przepisanie oryginału w czterech doskonałych kopiach, pierwowzór zaś zwrócił wdowie. Uzyskawszy w ten sposób spójną wersję świętej księgi, Usman nakazał, aby wszelkie inne egzemplarze (tak całego Koranu, jak i tylko jego fragmentów) spalono, a jego działania są najlepszym dowodem na to, że pomiędzy poszczególnymi wersjami Koranu zachodziły ogromne rozbieżności. Ponieważ zaś jedność Koranu oznacza jedność wszystkich muzułmanów, niesnaski, jakie to powodowało tak wśród wojska, jak i ludności cywilnej, byłyby końcem islamu. Szybka reakcja Usmana wytrąciła też oręż z ręki nieprzychylnych mu Qurra, bowiem odbierając im monopol na wiedzę, pozyskał on możliwość uznania za odszczepieńca każdego, kto recytował Koran w inny sposób, niż zostało to zaaprobowane przez niego.

Nigdy się zapewne nie dowiemy, co takiego zawierały spalone wersje Mahometowych objawień. Jednakowoż cała ta historia bez wątpienia poważnie podkopuje muzułmańską wiarę w Koran, jako wierne słowo Boga. Po pierwsze, decyzja o spaleniu wszystkich, prócz jednej, wersji Koranu (jak i wiele innych decyzji w historii tej religii) była dość arbitralna i nie została podjęta z powodów teologicznych, ale z czysto politycznych pobudek, odzwierciedlając wolę ówczesnych przywódców, a nie proroka Mahometa. Po drugie, jeśli zaiste zachowano kopię najwierniejszą oryginałowi, dlaczego spalono sam przechowywany przez Hafsę oryginał, jeśli kiedykolwiek on istniał – przecież to właśnie ów pierwowzór powinien być zachowany, jako skarb religii. Co takiego zawierał ten rękopis, że został zniszczony?

Nie jeden, nie cztery, ale czternaście rękopisów?

Muzułmańskie źródła (choćby Al-Tamhid 2, 247) potwierdzają, że istniały co najmniej cztery różne wersje Koranu. Niezawodny Bukhari podaje nam imiona tych, którzy zostali obdarzeni zaufaniem proroka. W tomie 5, księdze 58 pod numerem 150, czytamy: "Słyszałem jak Prorok powiedział – Uczcie się recytacji Koranu od czterech osób: (1) Abdullaha Ibn Masuda, (2) Salima [tego samego, który zginął w bitwie w 633 r. przyp. J. S.], wyzwoleńca Abu Hudajfy, (3) Ubaja B. Kaaby i (4) Muada bin Dżabala". Niektóre teksty wspominają o siedmiu, a badacze uważają, że można się doliczyć ponad czternastu różnych rękopisów! Każdy z nich został spisany przez kogoś, kto osobiście znał Mahometa, różniły się zaś do siebie na tyle, by tworzyć podziały między muzułmanami. Al Masahif wspomina nawet, że różnice owe były tak znaczące, że poszczególne grupy uważały osobników o odmiennych poglądach za heretyków. Pamiętać przy tym należy, że narzucona przez Usmana standaryzacja nie została w pełni osiągnięta aż do wieku X, kiedy to Ibn Mudżahidowi udało się ją doprowadzić do końca. Nawet on przyznawał jednak, że wciąż istnieją różne wersje księgi – i nie chodziło mu wcale o różnice w recytacji, ale o odmienne zapisy. Rozbieżności między rękopisami nie mogły jednak wynikać z różnic pomiędzy poszczególnymi dialektami, ponieważ w tamtych czasach pismo arabskie nie było w stanie oddać tychże ze względu na brak samogłosek i akcentów.

Decyzja stricte polityczna leżąca u źródeł ujednolicenia Koranu nie została dobrze przyjęta przez ludzi, którzy recytowali jego teksty uczeni przez samego proroka. Wspomniany przez Bukhariego Masud był wieloletnim towarzyszem i osobistym służącym Mahometa, znającym go o wiele dłużej i lepiej, niż Zajd (który był najmłodszym ze spisujących objawienia). Po śmierci proroka Masud przeniósł się do Kufy (Irak), gdzie ukończył swoją wersję Koranu znaną pod nazwą Rękopisu z Kufy. Rękopis ów powstał o wiele później niż Rękopis Hafsy i nie zawierał rozdziałów (sur) 1, 113, and 114, które znajdziemy w wersji współczesnej. Ibn abi Dawood wkłada w usta Masuda to gorzkie zdanie: "Jak możesz mi rozkazywać recytować [wersję] Zajda, kiedy recytowałem ponad 70 sur [otrzymanych] z ust samego Proroka?" Masud stanowczo przeciwstawiał się zniszczeniu jego wersji Koranu, walkę jednak przegrał. Czy uznałby dzisiejszy Koran za czyste i doskonałe słowo Boga?

Znikające wersety

Inna unikalna wersja Koranu została stworzona przez Ubaja B. Kaabę – on także był bliskim towarzyszem Mahometa i przez wiele lat służył mu jako sekretarz. Źródła historyczne wskazują na to, że wersja Ubaja była bogatsza od dzisiejszej o dwa rozdziały (Surat Al-Khal oraz Surat Al-Afd). Jak wskazuje Bukhari, wersja Ubaja została zaaprobowana przez samego Mahometa, czemu zatem oficjalny Koran ich nie zawiera? Ubaj zmarł podczas rządów Umara, czyli zanim oficjalny Koran został sprokurowany przez Usmana. Nie dożył zatem czasów, gdy jego wersja Mahometowych objawień została strawiona przez ogień. Trudno orzec, czy zgodziłby się z tą decyzją.

Czy Koran jest naprawdę czystym, doskonałym słowem Boga, wiernym zapisem tego, co objawione zostało Mahometowi? Jedną z najbliższych Mahometowi osób był jego zięć Ali, który ponoć zaczął kompilować Koran natychmiast po śmierci proroka - niektórzy uważają nawet, że miał dostęp do ukrytych przed innymi materiałów koranicznych. Podział na rozdziały rękopisu Alego na tyle różni się od wersji zatwierdzonej przez Usmana, iż trudno jest orzec czego w nim brakuje, lub też co zostało dodane, tym bardziej, że Ali, wyraziwszy poparcie dla ujednolicenia Koranu, spalił swój manuskrypt. Osoby takie, jak Usman, Aisza (ulubiona, najmłodsza z żon Mahometa, którą poślubił kiedy liczyła sobie lat 6, a skonsumował małżeństwo kiedy osiągnęła wiek 9 lat), czy Kaab - wszyscy oni twierdzili, że wiele z tego, co powinno składać się na Koran zostało bezpowrotnie utracone.

Abu Ubajad al-Kasim, uznany filolog, prawnik i ekspert w dziedzinie Koranu, wskazał na co najmniej cztery takie przypadki, które odnaleźć można w hadisach: W jednym z nich Umar mówi, że wiele wersetów koranicznych przepadło, w kolejnym Aisza zapewnia, że sura 33 miała niegdyś 200 wersetów, ale większość z nich zaginęła, co potwierdzone jest w innym hadisie przez Ibn Kaabę (nota bene, sura 33 liczy sobie dzisiaj jedynie 73 wersety). W końcu zaś jedna z opowieści dotyczy Usmana, który odnosi się do zaginionych wersetów traktujących o kamienowaniu cudzołożących. Ponadto, jeśli niektóre wersety mogły zostać pominięte, dlaczego innych, nienależących wcale do oryginalnych objawień, nie można było po prostu dodać? Sama księga przyznaje, że muzułmanie oskarżyli Mahometa o podmianę wersetów (16:103).

Jej niespójności są wyjaśnione przez prawo abrogacji - nowsze wersety znoszą ważność starszych. Najlepszym przykładem są sprzeczne zalecenia dotyczące traktowania nie-muzułmanów. Sura druga (2:189) rozkazuje walczyć z niewiernymi, jednocześnie zapewniając (2:579), że nie ma przymusu w religii, podczas gdy sura dwudziesta czwarta (24:45) zaleca, by przyjaźnie rozmawiać tylko z żydami i chrześcijanami. Po śmierci Mahometa nikt nie znał całego Koranu na pamięć. Sury zostały ułożone zatem nie w kolejności chronologicznej (bo tej nikt nie był pewien), ale od najdłuższej do najkrótszej. Pozbawiony komentarzy, Koran zmienia się zatem w niezrozumiałą i pełną sprzeczności narrację, która obok wielu błędów rzeczowych (np. przedstawienie Marii jako siostry Mojżesza i Aarona) aż roi się od błędów typowo językowych – powtórzeń, kiepskiej rytmiki, podmiany liter w celu osiągnięcia rymu, zapożyczeń słownych oraz używania słów w nieodpowiednim kontekście, które wystawiają na pośmiewisko twierdzenie, że Koran jest najdoskonalszym wśród dzieł literackich. Muzułmańscy teologowie wyjaśniają sprzeczności umieszczając poszczególne wersety (ayat) w kontekście historycznym i odwołując się do wspomnianej już zasady abrogacji.

Czym zatem jest Koran? I czym nie jest

Koran to niewątpliwie zainspirowana czynnikiem nadprzyrodzonym święta księga jednej z trzech wielkich religii monoteistycznych. Czym zaś dzisiejszy Koran nie jest? Na pewno nie jest wiernie spisanym słowem Boga, takim, jak usłyszał je Mahomet, ale owocem ludzkich wysiłków, odzwierciedleniem tego, co zachowało się w ułomnej pamięci ludzkiej, efektem walki o władzę, rezultatem końcowym wielu literackich prób i edytorskich omyłek. Choć wielu jeszcze rzeczy o Koranie nie wiemy, nie zawsze jest to winą braku tekstów źródłowych. Przeważnie niestety, niewiedza nasza spowodowana jest niezwykłym oporem ze strony świata muzułmańskiego, by traktować Koran jako natchnione być może, ale w ostatecznym rozrachunku dzieło, spisane przez człowieka. Za samo czytanie Koranu podczas wykładów zaatakowano wykładowcę Uniwersytetu Kopenhaskiego. Jeden z wiodących zachodnich koranistów, swoje przełomowe dzieło "Syro-Aramejskie odczytanie Koranu", w którym między innymi rozprawia się bezlitośnie z mitem ciemnookich hurys, rzekomo oczekujących w raju na poległych w walce mudżahedinów, musiał opublikować pod pseudonimem Christoph Luxenberg - ze strachu o swoje bezpieczeństwo. Arabski naukowiec Sulejman Baszear za twierdzenie, że islam stopniowo rozwijał się jako religia, a nie wyłonił się w pełni uformowany z ust proroka został wyrzucony przez okno z drugiego piętra przez swoich wzburzonych takim świętokradztwem studentów z uniwersytetu w Nablusie na Zachodnim Brzegu. W rzeczy samej nawet tak zwani liberalni umiarkowani muzułmanie o szerokich horyzontach wzburzają się wielce jeśli choćby cień podejrzenia pada na historyczną wiarygodność i autentyczność Koranu. A przecież uznanie historycznych procesów jakim podlegała owa księga, nie umniejsza jej religijnej wartości w islamie, dlatego też, nie możemy pozwolić na to, aby i nas wyrzucano przez okno tylko dlatego, że zadajemy pytania, na które jak dotąd nie znaleziono odpowiedzi.

Jadwiga Stobeńska

/