„Bronisław Komorowski mówił o długiej walce w Europie o wolność. W tym kontekście podkreślił odwagę grupy powiązanej z Clausem von Staufenbergiem, którzy życiem zapłacili za walkę o prawo i sprawiedliwość” - piszą przedstawiciele Fundacji Konrada Adenauera. To w jej akademii odbyły się uroczystości ku czci ruchu antyhitlerowskiego. Bronisław Komorowski, który wziął w nich udział miał mówić o roli polskiego ruchu oporu w pokonaniu hitleryzmu. Zauważono jednak głównie te słowa Komorowskiego, w których chwalił Stauffenberga, nienawidzącego Polaków nazistę, który pod koniec wojny próbował zabić Hitlera.

- W jakiejś mierze polski zryw niepodległościowy 1 sierpnia 1944 r. wpisuje się (niezależnie od intencji) także w ten kalendarz wydarzeń, w których funkcjonuje tradycja 20 lipca 1944 r., a więc tradycja zamachu na Hitlera – mówił Komorowski. W ten sposób (niezależnie od intencji) zestawił bohaterów Powstania Warszawskiego na równi z nazistą, który z pragmatycznych powodów zmienił front. Warto pamiętać, że Claus von Stauffenberg nazywał Polaków „niesłychanym motłochem” i cieszył się, że polscy jeńcy „posłużą dobrze w pracach rolniczych”.

„Jeżeli ktokolwiek miał wątpliwości, że Niemcy potrafią rozgrywać swoją politykę (także tę historyczną) w sposób perfekcyjny, to po komentarzu umieszczonym na stronach Akademii Fundacji Konrada Adenauera (KAS) dotyczącym wizyty Bronisława Komorowskiego na pewno już ich nie ma” - skomentował to Waldemar Maszewski w portalu niezalezna.pl.
KJ/Niezalezna.pl