Minister obrony Niemiec Christine Lambrecht oświadczyła wczoraj, że Niemcy przekażą Ukrainie ciężką broń, w tym 50 dział przeciwlotniczych Gepard. Ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk wskazuje jednak, że być może jego kraj będzie musiał zrezygnować z tej oferty. To dlatego, że Niemcy oferują działa, ale… bez amunicji.

Jeszcze przed rozpoczęciem wojny na Ukrainie Niemcy skompromitowały się oferując zagrożonemu państwu hełmy zamiast broni. Również po wybuchu wojny Berlin nie zmienił swojego nastawienia i zwlekał z przekazywaniem Ukrainie ciężkiego uzbrojenia. Już w lutym Kijów prosił o przekazanie Gepardów. Wniosek został jednak odrzucony. Wczoraj nastąpił przełom w tej sprawie i niemiecka minister obrony zapowiedziała przekazanie ciężkiej broni, w tym Gepardów.

- „Prosiliśmy Berlin o te systemy uzbrojenia od pierwszych dni wojny, ponieważ armia ukraińska zrobiłaby z nich dobry użytek”

- przypomniał w rozmowie z N-TV ambasador Ukrainy w Berlinie.

- „Wtedy powiedziano nam, że to nie ma sensu, ponieważ brakuje potrzebnej amunicji. Nic się nie zmieniło do dziś. Dlatego kwestia Geparda nie znalazła się w agendzie rozmów dwustronnych w ostatnich tygodniach”

- dodał.

Melnyk podkreślił, że działa przeciwlotnicze bez amunicji są bezużyteczne.

- „Jeżeli amunicja nie zostanie zapewniona przez niemieckie ministerstwo obrony w ciągu najbliższych kilku dni, Ukraina prawdopodobnie będzie musiała zrezygnować z tej oferty Niemiec”

- stwierdził.

Niemiecka minister zapewnia, że wraz z produkującą Gepardy firmą Krauss-Maffei Wegmann pomoże zapewnić Ukrainie potrzebną amunicję, o którą będzie zabiegać w krajach obecnie korzystających z Gepardów.

kak/PAP