W sprawie Ukrainy nie będziemy w pojedynkę machać szabelką – mówi w pierwszym wywiadzie prasowym, oczywiście dla „Gazety Wyborczej”, premier Ewa Kopacz. 
Już to znamy - zabieramy dzieci z podwórka, siedzimy cicho, nie wychodzimy przed szereg, nie machamy szabelką – oto myśl strategiczna obecnej polskiej władzy.
Nie będziemy machać szabelką.... kto w takim razie machnie za nas, żeby powstrzymać ekspansywną Rosję? 
Na kogo możemy liczyć, że stanie i powie – hola, hola, panie Putin?  Za kim staniemy krok z tyłu i  powiemy nieśmiało – owszem, hola?

Może Niemcy?
Owszem, na Niemców zawsze mogliśmy liczyć. Obrona Polski przed rosyjską ekspansją zawsze leża w centrum niemieckiej polityki i niemieckiej racji stanu. W 1945 roku bardzo dzielnie nas bronili przed Armią Czerwoną, prawie pół roku na Wiśle się trzymali, Gdańska do końca marca bronili, a Wrocławia dłużej nawet niż Berlina. Teraz jednak Niemcy wysyłają jasne sygnały, że choć są w NATO, to nie należy na nich liczyć, bo na razie nie są gotowi umierać za Gdańsk. Może w przyszłości będą, ale jeszcze nie teraz.  

Może w takim razie Francja?
Może... ale jest taki problem, że Francja na razie myśli głównie o tym, żeby sprzedać Rosji swoje mistrale i inne sprzęty bojowe. No i Francja ma też nieprzyjemne wspomnienia z machania szabelką przeciw Rosji dawno temu. Do dziś dręczy ich trauma Berezyny i wspomnienie o tym, jak dokładnie dwieście lat temu rosyjscy oficerowie poganiali paryskich kelnerów – bystro, bystro... 
Francuzi nie chcą być znowu poganiani.

Może Zjednoczone Królestwo?
Może... choć Królestwo jest już tylko cieniem dawnej potęgi i wcale nie tak bardzo zjednoczone, omal się samo nie rozpadło i najchętniej od całej tej Unii Europejskiej i jej problemów odwróciłoby się dupą. Już się zresztą odwraca.  

Może Włochy?
Może... choć Włochy na razie nie są w stanie odeprzeć inwazji tratw i szalup imigrantów z Afryki, gdzie im tam w głowie jakaś Polska, jakaś Ukraina, gdzie to w ogóle leży? Papież był przecież z dalekiego kraju, dla Włochów to już Argentyna jest bliżej...

Kto nam jeszcze został z większych państw? Hiszpania? Zapomnijmy... 
A cała reszta Europy to albo państwa odległe i sprawami wschodnimi niezainteresowane, albo – jak kraje bałtyckie – małe, słabe i stojące już naprzeciw rozwartej paszczy niedźwiedzia.

Powiedzmy sobie szczerze – Jeśli nie my, to szabelką nie machnie w Europie nikt. 
Więc szabelką, jaka by nie była, machać musimy. I to nie jest wychodzenie przed szereg, bo za nami nie ma żadnego szeregu. Musimy machać szabelką sami, w nadziei, że może wtedy jakiś szereg się za nami ustawi.  
Pokazał to Lech Kaczyński. Nie kunktatorzył, nie drefił, tylko pierwszy zamachał szabelką, a za nim ustawił się szereg prezydentów, którzy też machali. Potem machnęła Francja, machnęły Stany Zjednoczone i rosyjska ekspansja została przynajmniej na jakiś czas powstrzymana. 

Polska ma prosty wybór – machanie szabelką albo machanie białą flagą 
Pani premier Kopacz wybrała zdaje się to drugie...

Janusz Wojciechowski/Salon24.pl