"Rzadko się zdarza - poza skrajnie prorosyjskimi partiami - żeby ktoś wprost powiedział, że Stany Zjednoczone są zagrożeniem i niosą za sobą kłopoty, a Rosja to jest sojusznik" - mówił Jakub Jałowiczor, publicysta Gościa Niedzielnego.

Wypowiedź Lecha Wałęsy udzielona portalowi "Sputnik" cały czas rozgrzewa opinię publiczną w Polsce. Określenie prezydenta Władimira Putina "mądrym człowiekiem" wywołało prawdziwą burzę i lawinę komentarzy.

"Uwikłanie w kontakty ze służbami PRL przekłada się nie tylko na sytuację w Polsce. Aktywa wywiadowcze bezpieki mogą też być wykorzystywane przez innych" - mówił Jałowiczor, komentując wywiad Lecha Wałęsy w kontekście współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.

Publicysta dodatkowo podkreślił, iż świat bardzo poważnie odebrał słowa Wałęsy. Przypomnieć należy bowiem, iż Lech Wałęsa dla całego świata jest noblistą i człowiekiem, który znacznie wpłynął na polityczne zmiany w Europie.

"Opinia noblisty jest postrzegana, jako głos całego społeczeństwa. Prorosyjski przekaz pójdzie na konto Polski i rządu. Nie każdy zdaje sobie za granicą sprawę z tego, że były przywódca "Solidarności" jest na zupełnie innym biegunie, niż aktualne polskie władze" - przypomniał publicysta Gościa Niedzielnego.

Jednocześnie Jakub Jałowiczor zauważył, że zupełnie inaczej były prezydent jest odbierany w Polsce. Co chwilę bowiem słyszymy wypowiedzi, które działają bardzo negatywnie na opinię o Lechu Wałęsie i nie pomagają w ewentualnym odbudowaniu poparcia w społeczeństwie.

"Były prezyent jest symbolem dla opozycji, natomiast jego pozycja nie jest już mocna" - podsumował.

Przypomnijmy, portal "Sputnik" w którym opublikowany został wywiad należy do rosyjskiego państwowego operatora medialnego. Wielokrotnie pojawiały się w nim teksty, które można określić jednoznacznie jako pro-kremlowska propaganda.

mor/PR24/Fronda.pl