Seks po katolicku

 

     Pytanie może naiwne, ale mnie nie daje czasem spokoju. Chodzi mianowicie o współżycie, oczywiście małżeńskie. Czy istnieje kochanie się po katolicku? I czy są jakieś sposoby niekatolickie?

     Pozycja "po katolicku"? Nie ma czegoś takiego. To jakaś bajka. Kościół nie podpowiada małżonkom pozycji ani technik. Formalnie nie ma też pieszczot zakazanych dla katolików. Kościół zresztą nie wchodzi w takie szczegóły. Prosi jedynie, aby małżonkowie nie dopuszczali się niczego, co jest sprzeczne z miłością i aby nie stosowali antykoncepcji. Przy zachowaniu tych dwóch warunków małżonkowie katoliccy mogą czerpać z pożycia jak najwięcej przyjemności.

     To, że kwestia pożycia niepokoi, nie jest niczym rzadkim. Większość z nas dziedziczy przekonania, obawy, a nawet seksualne grzechy rodziny. Teoretycznie znamy naukę Kościoła, ale podświadomość coś nam "wyrzuca". Doświadczamy lęków na tym tle. Nie jest Pan odosobniony w swoich pytaniach. Pomyślmy wspólnie nad kwestią "katolickości pożycia".

     U ludów pierwotnych współżycie seksualne miało wielką symbolikę. Pozycja mężczyzny i kobiety - kto ulega, kto dominuje - miała znaczenie magiczne. Dla osób wierzących nie powinno to mieć takiego znaczenia. Mąż ma się zatroszczyć o żonę, a żona o męża - by także drugiej osobie było dobrze. Przez kogoś - a dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet - jakaś pozycja może być odbierana jako niepokojąca czy nawet upokarzająca, w innych małżeństwach może być zupełnie inaczej. Małżonkowie powinni szukać, jak najlepiej okazywać sobie czułość, aby nie było to przykre dla żadnej ze stron. W sytuacji poważniejszych napięć czy zaburzeń można poprosić o pomoc seksuologa. Podpowie on rozwiązania umożliwiające pożycie i przedłużające czas zbliżenia.

     Nie ma na pewno nic złego, jeśli w różnych momentach współżycia małżonkowie chcą doświadczyć więcej przyjemności. Trzeba jednak iść dalej. Osoby wierzące mają szansę w zbliżeniu seksualnym doświadczyć czegoś więcej niż biologicznej przyjemności. Akt małżeński ma je prowadzić do pogłębienia intymnej więzi międzyosobowej i być jej wyrazem.

     Etykę katolicką uważa się potocznie za restrykcyjną. Tymczasem kilka lat temu głośno było o tym, że katolicy są "najlepsi w łóżku". Badania amerykańskie wykazywały, że katolicy doświadczają więcej satysfakcji z pożycia niż inne grupy wyznaniowe czy osoby niewierzące. Więcej niż wszyscy, którzy są jedynie "łowcami orgazmów". Okazało się, że dbałość o ducha owocuje potem większym zadowoleniem psychiki i ciała. 


ks. Marek Kruszewski
tekst pochodzi z tygodnika "Idziemy"