Rzucenie przez Filipa Chajzera resztkami jedzenia w samochód Telewizji Republika, można by zbyć żartem lub kpiną, tak jak zrobiłem to w innym miejscu w programie na żywo. Czy rzeczywiście krok młodego Chajzera nie zasługuje na nic innego, jak na skwitowanie go – „Ot, wygłup smarkacza”? I zignorowanie, jako mieszczącego się w poetyce niekontrolowanego odruchu „psa Pawłowa”, warczącego na wszystko, co ma cztery koła i wozi nie naszą kamerę telewizyjną?

Wydaje się jednak, że jego zachowanie zasługuje na poważne potraktowanie. Było motywowane kilkoma sprężynami. Degradują one sprawcę tego mało wyszukanego czynu przede wszystkim jako człowieka, a dopiero później dziennikarza. Jasne, że bardziej smutna jest sprawa zagubienia, bo nie chcę używać wielkich słów w rodzaju „demoralizacja”, człowieka. Obnażył się właśnie głównie jako marny człowiek, który nie potrafi zapanować na negatywnymi emocjami. Marność młodego Chajzera ma swoja kontynuację w jego dalszym zachowaniu, pokazującym brak normalnej przyzwoitości, bo nawet nie wymagam od niego klasy. Przyzwoitym ludziom, szczególnie pod wpływem silnych emocji, zdarza się popełniać błędy, a nawet niestosowne gesty. Ale poczucie przyzwoitości nakazuje mu się do tego przyznać. Najpierw przed samym sobą – to oczywiście warunek konieczny do następnego kroku – a później przed świadkami naszego wstydliwego – nawet jeśli to czysty przypadek – zachowania. Tymczasem, co robi młody Chajzer? Ucieka tchórzliwie z miejsca swego podłego odruchu. Dopiero po kilku godzinach robi to, co mógłby i powinien, gdyby był przyzwoity, zrobić na miejscu wobec kierowcy samochodu „Telewizji Republika”. Mianowicie na Facebooku zamieszcza przeprosiny, próbują jednocześnie obrócić zdarzenie w konwencję żartu. Lepsze to niż nic. Ale czemu po jakimś czasie ten wpis znika? Czyżby kierownictwo jego rodzimej stacji TVN przyznanie premii Filipowi Chajzerowi za świetną promocję firmy uzależniło od zdjęcia z Facebooka wpisu, zawierającego słowo „przepraszam”?

Młody Chajzer brutalnie podeptał dobre obyczaje dziennikarskie, przenosząc do nich model zachowania typowy dla postępowania przeciwników krzyża pod Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu.

Nie chcę wyolbrzymiać czynu młodego Chajzera. Jestem prawie przekonany, że akurat z tego, co powiem nie zdawał sobie sprawy. Ta myśl też raczej do tej pory nie zakłóciła spokojnych wód jego refleksji. Prawdopodobnie przez część odbiorców TVN jest uznawany za młodą telewizyjną osobowość. Pewnie też, jeśli nawet nie ma grona wielbicieli, to wygląda na to, że jako dziennikarz bystry i sprawny, cieszy się sporą popularnością. Właśnie dlatego, dla jakichś powichrowanych psychicznie i życiowo przypadków, jego gest może być zachętą do powielenia zachowania Ryszarda Cyby w Łodzi, który nie wahał się zastrzelić nienawistnego mu choć przypadkowego pisowca Marka Rosiaka. A przecież nikt nam nie wmówi, że u podstaw odruchu młodego Chajzera, było coś innego niż patologiczna niechęć do medialnego konkurenta, a nawet wroga w sferze ideologii, jakim dla TVN jest Telewizja Republika.

Filip Chajzer, jak każdy dziennikarz w Polsce, ma prawo mieć krytyczną postawę wobec Telewizji Republiki. Jej programów, jej dziennikarzy. Wskazał najgorszy z możliwych sposobów wyrażenia tej postawy.

Jerzy Jachowicz/sdp.pl