Fragmenty objawienia Jezusa i Maryi (1934-1939r) - S.B siostra Leonia Nastał

 

Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej

 

16

JEZUS: Maryja jest niebem Trójcy Przenajświętszej. Kiedy odmawiasz „Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech", możesz myśleć o potrójnym niebie. Pierwszym niebem jest przede wszystkim Bóg sam, który jest w niebie, tj. w samym sobie. Drugim niebem, w którym żyje Bóg, jak w żadnym stworzeniu, jest Maryja. Trzecim niebem, o którym myśleć możesz przy odmawianiu Ojcze nasz, jest twoja dusza. Jest ona niebem, bo żyje w niej Bóg - cała Trójca Przenajświętsza. Jeżeli Mi chcesz sprawić przyjemność, [27] nazywaj Mnie swoim Oblubieńcem albo swoją Miłością.

29

Tam jednym spojrzeniem obejmiesz całe twoje życie, które było tylko jednym momentem, a dalszy ciąg tego filmu będzie już na łonie Ojca, w uścisku odwiecznej Miłości. S.Leonia: Mój Jezu, ja chyba nie będę w niebie szczęśliwa, bo się będę wstydzić moich grzechów i chyba zawsze będzie mi towarzyszył ból, że Ciebie, moja Miłości, tak bardzo obrażałam na ziemi.

Moje dziecię. Do nieba nic zmazanego wejść nie może. Skoro tam będziesz z miłosierdzia Bożego, będziesz czysta, jasna, piękna pięknością twego Oblubieńca. Cierpienie i brak szczęścia w niebie są niemożliwe. Nie lękaj się. Co do bólu duszy płynącego z żalu - zamieni sią on w hymn uwielbienia dobroci i miłosierdzia Bożego. Zresztą czy już tu na ziemi nie odczuwasz upajającej radości we łzach żalu płynącego z miłości? Miłość potrafi ze wszystkiego korzystać.

48

W twoim sercu rozpaliłem szczególniejszą miłość ku Ojcu, bo chcę ci objawić Ojca, a przez to, już tu na ziemi, dać ci zakosztować z oceanu szczęścia, w jakim toną wybrani w niebie, którzy już są w domu Ojca. Dopomóż Mi do rozszerzania chwały Ojca, a napełnię cię łaskami.

51

Moja oblubienico - myśl często o niebie. Myśl o tym życiu, które cię czeka w domu Ojca mego. Pomyśl, zawsze, ale to zawsze będziesz w obecności swojego Oblubieńca Jezusa. Zawsze będziesz się cieszyć chwałą Trójcy Przenajświętszej. Moje spojrzenie nie przelotne, ale trwałe, będzie cię zachwycać i uszczęśliwiać na wieki, a równocześnie szczęście twoje dopełniać będzie widok Matki Niepokalanej i świętych moich, z których każdy tak jest zachwycająco piękny, że z żadną pięknością ziemską w porównanie iść nie może. Niczym jest wszelkie ziemskie szczęście w porównaniu z tym, jakim napełniać będę przez wieczność całą wybranych moich.

Po Komunii św. przed oczyma duszy ukazała się wspaniała, szeroka drożyna, po brzegach zarośnięta kwieciem, a dno jej stanowiło coś jak fale morza. U końca tej drożyny rozciągała się wspaniała, mieniąca się pięknością, rozmaitością i blaskiem kraina. Głos wewnętrzny mówił: To twoja drożyna - już tylko tak krótką drogę masz przebyć. [110] Droga to przestronna, bo płyniesz z rozpiętymi żaglami ufności i miłości. Pamiętaj jednak o tym, że pod stopami groźne fale. Żegluj odważnie, na skraju czekam na ciebie.

83

Czy się nie zachwycasz myślą o następnej wiośnie, o wiecznym maju już u stóp Matki Niepokalanej? W moich ogrodach zbierać już będziesz kwiaty według upodobania Królowej niebios i rzucać je będziesz pod Jej stopy. Mój Ojciec niebieski także bardzo lubi kwiaty, ale szczególnie ma upodobanie w tych, które się z ziemi do nieba przynosi. Umieszcza się je w niebie, we flakonach napełnionych żywym zdrojem, i już przez wieczność całą nie zwiędną. Wiesz dobrze, co mam na myśli. Zbieraj skrzętnie te kwiaty w dniach, które ci jeszcze do życia pozostają, byś ich mogła [186] dużo Ojcu zanieść.

89

W niebie nie tylko będziesz oglądać Ojca w jasnym widzeniu, ale będziesz z Nim rozmawiać poufnie, jak dziecię. Święci w niebie są dziećmi światłości, są dziećmi Miłości, a ta Miłość udziela się im ustawicznie. Mój Jezu - zapytałam - czyja Ci się nie [197] sprzykrzę przez całą wieczność? Nie, moje dziecię - sprzykrzyć sobie coś to znaczy przestać kochać, a Ja cię zawsze kochać będę na wieki, jak kocham od wieków.

93

Leonio, wstąpisz ze Mną do nieba. Wstąpisz tam duchowo, by móc kiedyś wstąpić istotnie. Przygotuj na to twoje serce. Pozostawaj w skupieniu duszy, poświęć więcej czasu na modlitwę - a reszty spodziewam się od twojej miłości względem Mnie.

W czasie Mszy św. łzy tęsknoty za Jezusem popłynęły mi z oczu. Pan Jezus, litując się nad moją słabością, która bez Niego żyć nie może, ukazał mi się pełen miłości, spoglądał na mnie łagodnie. Między Jezusem a mną była srebrna trumna. Pan Jezus powiedział: Już tylko trumna nas dzieli, a raczej już tylko trumny potrzeba, by się połączyć zjednoczeniem niebiańskim. Mój Jezu, błagałam, pozwól mi złożyć moją skorupę ziemską w trumnie, by móc najściślej połączyć się z Tobą. Wpierw jednak błagam o cierpienia, bo cóż skruszy tego Goliata? Zwycięży go Goliat silniejszy - zwycięży go miłość, która trawiąc duszę, strawi i ziemską jej powłokę.

(…) Życie wespół ze Mną nie skończy się z chwilą odejścia twego z ziemi. Przeciwnie, najwspanialsza jego część odbędzie się w niebie. Wespół ze Mną kochać będziesz Ojca  przedwiecznego i wszystkie Jego dzieci, które wypełnią królestwo Jego chwały. Największą twoją radością będzie widok dusz, którym dopomogłaś do zbawienia, a raczej które Jezus zbawił przez ciebie. Dla kapłanów może to już na ziemi być źródłem wielkiej pociechy, że zapełniają niebo duszami, nad którymi pracują. Koronę ich chwały ozdobię tylu gwiazdami, ile dusz Mi pozyskali. Osobną chwałę dam im nadto za pracę nad tymi duszami, które chcieli pozyskać i nie szczędzili wysiłków, by je dla Mnie pozyskać, a które - nie słuchając ich głosu - pomimo wszystko poszły na potępienie. Razem ze Mną będą oni [208] sędziami tych dusz.

103

Mnie są potrzebne dusze ludzkie, bo pragnę nimi zapełnić niebo. Ja mam nadmiar szczęścia, pragnę się nim podzielić, by uszczęśliwiać, nasycać, wzbogacać. Ach, komu Ja dam to, co wypływa z mego Serca - to dobro bez [226]końca? Ono [jest] zrodzone w mym Sercu dla ludzi, moich braci, moich dzieci. Dla wszystkich starczy, byle zechcieli przyjmować. Matka czuje ból w swoim sercu, gdy chce dziecko obdarzyć, a ono lekkomyślnie odtrąca jej rękę, drwi z matki i odbiega od niej. To samo Ja przeżywam, w stopniu daleko większym, bo moje dary są bezcenne.

104

Mnie są potrzebne dusze ludzkie, bo pragnę nimi zapełnić niebo. Ja mam nadmiar szczęścia, pragnę się nim podzielić, by uszczęśliwiać, nasycać, wzbogacać. Ach, komu Ja dam to, co wypływa z mego Serca - to dobro bez [226]końca? Ono [jest] zrodzone w mym Sercu dla ludzi, moich braci, moich dzieci. Dla wszystkich starczy, byle zechcieli przyjmować. Matka czuje ból w swoim sercu, gdy chce dziecko obdarzyć, a ono lekkomyślnie odtrąca jej rękę, drwi z matki i odbiega od niej. To samo Ja przeżywam, w stopniu daleko większym, bo moje dary są bezcenne.

(…) W domu Ojca mego jest mieszkania wiele (J 14,2). Tym domem dla duszy jest Bóg sam.

105

[31 V 1936 r.] W uroczystość Zielonych Świątek, po Komunii św. Pan Jezus odezwał się: Moje dziecię, już ci w niebie zgotowałem miejsce. Już niedługo będziesz ze Mną. Było w tym powiedzeniu coś takiego, co napełniło duszę tęsknotą po brzegi, szczęściem i łzami.

(…) W czasie adoracji Najświętszego Sakramentu Trójca Przenajświętsza dała mi znowu odczuć swoją obecność w mojej duszy, a raczej mnie pogrążyła w sobie. Równocześnie zaś w Trójcy

Przenajświętszej dawał się słyszeć głos: Włączenie człowieka w życie Trójcy Przenajświętszej przez przyjęcie [231] go do nieba jest aktem nieskończenie wielkim i chwalebnym. Jest to coś więcej niż przyjęcie za dziecię przybrane, jak to ma miejsce w rodzinach na ziemi. Jest to jakby zaszczepienie latorośli na szczepie i odtąd stanowią jedno życie. Leonio, tak Bóg-Trójca Przenajświętsza wszczepia w swe jestestwo człowieka w akcie przyjęcia go do nieba. Wprawdzie już na ziemi, przez łaskę poświęcającą, dusza jest wszczepiona w Mistyczne Ciało Pana Jezusa, żyje Jego życiem, ale w niebie dzieje się to w tak niepojęty sposób, że dusza już nie może żyć samodzielnym życiem, żyje Bogiem, stanowiąc z Nim jedno. Rozumiesz teraz, dlaczego Bóg tak oczyszcza duszę przed śmiercią, dlaczego druzgocze wszelkie upodobania, wszelkie pociągi natury, pomimo nieraz jęku duszy i jej łamania się. Bóg dokonuje obecnie w tobie takiego oczyszczenia, bo cię chce wkrótce wszczepić w siebie, chce cię ubóstwić.

116

W czasie modlitw wieczornych - po dniu spędzonym w oschłości - naraz napełniło duszę nadprzyrodzone skupienie. Jezus wzniósł mi duszę wysoko, ponad błękity, i ukazał mi procesję w niebie. Przesuwały się w majestatycznym pochodzie postacie papieży w tiarach na głowach, biskupów, kapłanów, a pośrodku nich szła Królowa aniołów, tuż za Panem Jezusem, który miał na głowie potrójną koronę. Cała Jego postać pełna była królewskiej, a raczej Boskiej godności. Nikt mi nie dawał objaśnień, dokąd podążał ten monarszy pochód. Myślałam, że to tylko dla świętych było urządzone, dla nagrodzenia ich [249] za udział w procesjach na ziemi.

129

29 VII [1936 r.] Pierwszą moją myślą po przebudzeniu było: Jezus zna moje pragnienia miłowania Go. Co za ra[29]dość. Po południu, kiedy się znalazłam wobec Pana Jezusa, usłyszałam, jak mówił: Dziecino, Ja tęsknię za tobą pragnę cię mieć w niebie. Nie mogłam pojąć tego, co Pan Jezus mówił. Że ja tęsknię za Nim, to rzecz jasna, bo któż by nie pragnął jak najprędzej połączyć się z Bogiem, który jest wszystkim sam w sobie i dla nas, ale dlaczego mógłby Pan Jezus za mną tęsknić, skoro ja jestem tylko nicością. Powiedziałam to Panu Jezusowi, a On powtórzył raz jeszcze, że tęskni za mną, tęskni bardzo, i dodał: Przyjęcie do nieba jednej duszy jest tak wielką rozkoszą dla świętych i aniołów, a zarazem tak wielką chwałą dla Boga, że [30] gdybyś to pojęła, zrozumiałabyś moją tęsknotę za tobą. Matka cieszy się, gdy przychodzi na świat jej dziecię. Ale ta radość matki niczym jest wobec radości Boga przyjmującego na swe łono dziecię przychodzące z ziemi.

149

Bez żadnego wysiłku z mej strony duszą całą znalazłam się natychmiast przy boku mojej Matki Niepokalanej w chwili Jej zaśnięcia. Maryja znała chwilę swego odejścia z ziemi, toteż z miłością Matki pożegnała się z apostołami, a potem - pełna zachwytu - oddała swą duszę przeczystą Bogu. Po rozłączeniu się z ciałem. Pan Jezus, który był przy Niej duchowo obecny, wziął Jej duszę przebłogosławioną. I nie wiem, jak się to stało, ale przeżyłam to razem z Maryją tak, że Ją oprowadził po wszystkich krańcach ziemi. Ukazał Jej wszystkie miejsca, gdzie [68] ku Jej czci miały stanąć świątynie, kaplice, figury przydrożne, a przede wszystkim, gdzie miały stanąć klasztory, a w nich dusze poświęcone chwale Bożej i czci Niepokalanej. Zatrzymywała się dłużej Maryja w miejscach, gdzie miała w specjalny sposób przebywać w cudownych obrazach. Zatrzymała się z miłością w Starej Wsi. Jezus Jej powiedział, że tu będzie przede wszystkim czczona w chwale swego Wniebowzięcia, że tam przychodzić będą tłumy pielgrzymek. A potem ukazał Jej dwa klasztory, w nich tysiące dziewic. Jakże się ucieszyłam, gdy Maryja, patrząc na wszystkie, [także] i na mnie zatrzymała swój wzrok.

W towarzystwie aniołów zstąpiła także dusza Maryi do czyśćca, niosąc duszom tam cierpiącym [69] pociechę i ochłodę, a wiele z nich wyprowadziła z czyśćca, by razem z Nią mogły wejść do nieba. Dziewicze ciało Maryi pozostawało do trzeciego dnia w grobie, zapewne dlatego, że Maryja chciała się i w tym upodobnić do Boskiego swego Syna. W chwili, kiedy wniknęła w nie najświętsza dusza Maryi, stało się tak piękne, jak uwielbione ciało Jezusa po zmartwychwstaniu. Zdawało mi się, że nad grobem Maryi było niebo otwarte, a z owej przestrzeni, od nieba - zdawało mi się nieskończonej - aż do ziemi, było nieprzeliczone mnóstwo aniołów, którzy wyszli naprzeciw swojej Królowej. Maryja była pełna jasności i tak niepojęcie piękna. Przesuwała się lekko, jak promień słoneczny, poprzez chóry anielskie, [70] witając każdą hierarchię osobnym pozdrowieniem. Ale to wszystko odbyło się bardzo szybko i Maryja stanęła w obecności Trójcy Przenajświętszej, która oczekiwała na Jej przybycie. Ojciec przedwieczny odezwał się: Witaj, najmilsza Córko, w której mam upodobanie; witaj, pełna łaski, błogosławiona między niewiastami. I objął w swe objęcia Niepokalaną Dziewicę klęczącą przed Nim w pokorze, jaśniejącą niezrównanym pięknem. Wszystko Ci dałem - mówił Ojciec – dając mego Syna za Twego Syna. Teraz daję Ci chwałę, jakiej nikt dotąd i nikt potem nie osiągnie. Niewypowiedziane było przywitanie Pana Jezusa z Matką Niepokalaną. Jezus przypomniał Maryi macierzyństwo dla ludz[71]kości całej. Powiedział, że tak będzie słuchał Jej próśb w niebie, jak słuchał Jej rozkazów na ziemi, i dał Jej współudział w rządach dusz z prawami królowej i matki. Duch Święty witał Niepokalaną swoją Oblubienicę z niepojętą miłością, a potem oddał Jej w opiekę kapłanów, mówiąc: W dziele uświęcenia największą rolę odgrywają kapłani przez szafowanie sakramentów świętych i przez słowo Boże - bądź im matką i patronką. Zapalę w ich sercach szczególniejszą miłość ku Tobie, by przez Ciebie otrzymywać mogli moją pomoc i światło.

Maryja ukoronowana była pięknością i chwałą niepojętą; była nieskończenie szczęśliwa i zanuciła Magnificat, którego w milczeniu słuchała cała Trójca Przenajświętsza i wszyscy niebianie. Gdy ukończyła, zaczęli śpiewać hymny powitalne aniołowie i grali przecudne preludia. Nie wiem, jak się to stało, że ja na strunach duszy grałam razem z aniołami. Szkoda, że nie jestem kompozytorem i nie mogę odtworzyć tej melodii. Wszystko to trwało w czasie jednej Mszy Św., od siódmej do siódmej i pół.

153

Potem zwróciłam się do Matuchny Najświętszej i zapytałam: Moja najukochańsza Matuchno, czy ja będę Dzieciątku Jezus śpiewać [14] „Gloria" w niebie? Będziesz powiedziała Matka Niepokalana. Zapytałam o to samo Dziecię Jezus. Będziesz Mi śpiewać „ Gloria " w niebie – odpowiedział Pan Jezus - przyrzekam ci to moją Boską powagą. Czułam się bardzo szczęśliwa, ufałam, że Dziecię Jezus - Boski Oblubieniec mej duszy - zabierze mnie do siebie, że będę z aniołami nucić Mu „Gloria".

(…) 26 VIII [1936 r.] Zaczęłam odmawiać „Wierzę w Boga Ojca". Głos wewnętrzny odezwał się: Stworzyłem niebo i ziemię w tobie. Niebem jest twoja dusza. Ja - Król nieba - w nim żyję. Ciało stworzyłem z ziemi. Ciało samo [16] przez się jest tylko ziemią, więc lgnie do ziemi. Nad tą ziemią, [czyli nad ciałem] musi człowiek pracować w pocie czoła swego; musi je przeorać umartwieniem; musi je poddać działaniu słońca, jakie tkwi w duszy; musi je wciągać w niebo swej duszy, inaczej ziemia wciągnie niebo w swoje panowanie. Łatwiej jest zwyciężyć świat cały, łatwiej zwyciężyć szatana niż ciało. Świat [fest] poza człowiekiem. Wystarczy oczy zamknąć na jego powaby, a znikną miraże. Szatan na uwięzi – wystarczy nieraz okazać mu wzgardę i pierzchnie zawstydzony. Ciało dusza ma najbliżej siebie, a ono tak [jest] wymagające. Leonio moja, bądź bohaterką w zwyciężaniu [17] całkowitym ciała. To ostatni, przedśmiertelny bój.

155

Pytałam się Pana Jezusa: Co jest jeszcze przeszkodą, że mnie nie bierze do nieba, wszak przyobiecał, że po odbyciu czyśćca na ziemi weźmie mnie do siebie. Jezus mi wytłumaczył: Nie powiedziałem, że cię zabiorę zaraz po odbyciu czyśćca na ziemi, tylko - że nie będziesz w czyśćcu po śmierci; a po zgonie wezmę cię wprost do siebie. Żyjesz jeszcze dla Kościoła, dla wspomagania kapłanów modlitwą i ofiarą. Tak mi trudno było wychodzić z kościoła, gdzie przeży[30]łam chwile niebiańskie. Czułam jednak, że woła mnie głos obowiązku. Wyszłam - niebo całe unosząc z sobą do domu, tylko droga była za krótka.

161

14 X [1936 r.] Przygotowuj się do podróży - powiedział Pan Jezus - musimy się spieszyć. Ostateczna jazda ma być błyskawiczna. Ogołacaj się coraz więcej ze wszystkiego, by być możliwie najwięcej podobną do twego Boskiego Oblubieńca. Gdy się ktoś wybiera w podróż, musi myśleć o zapłacie podróży. [55] Ty myśleć nie musisz. Koszta przyjąłem na siebie, a ty odrzucaj wszystko, co nie jest potrzebne, co nie jest konieczne. Pragnę cię widzieć ubogą. Czyś zauważyła kiedy, jak postępują ci, którzy zmieniają mieszkanie - przenoszą się do innego, kosztownie umeblowanego? Sprzedają, a nawet oddają za bezcen to, co nie stanowi dla nich, na przyszłość, wartości.

Moja oblubienico, w domu Ojca mego od wieków przygotowane są dla ciebie nieocenione bogactwa. Po cóż ci tego, co tylko ziemską stanowi wartość? Wszystko oddaj. Czy wiesz komu oddajesz? Oto [56] Ja, w osobie bliźnich twoich, wszystko zabiorę, wszystko odnowię, byś kiedyś wszystko z powrotem odnalazła w niebie. Mam na myśli wszystkie usługi oddane bliźnim z miłości ku Mnie a także wszystkie akty wyrzeczenia się i zapomnienia o sobie dla Mnie.

Im kto więcej [jest]ubogi duchem, tym łatwiej, szybciej i bezpieczniej dotrze do ojczyzny. Ubóstwo jest tytułem do osiągnięcia bogactw bez końca. Ubóstwo jest tytułem do zmiłowań Bożych. Osoby zakonne, które składały ślub ubóstwa, obowiązane są tym [57] bardziej do całkowitego wyzucia się ze wszystkiego. Ślub jest jakby pieczęcią stwierdzającą ubóstwo. Biada jednak tym, którzy

odbijają prawdziwą pieczęć na fałszywych dokumentach, tzn. którzy noszą miano ubogich, a takimi nie są. Dopóki Jezus nie będzie całym bogactwem duszy zakonnej, dopóty nie będzie ona szczęśliwa, a Jezus również niewiele znajdzie pociechy w takiej duszy. Jezus przywiązuje się do tej duszy, która się odwiązuje od wszystkiego. Moje kazanie na górze zacząłem od błogosławieństwa ubogich duchem (Mt 5,3-12). Chciałem przez to podkreślić nieskończoną [58] wprost cenę ubóstwa; nieskończoną dlatego, że jego wartość sięga w nieskończoność - w wieczność.

163

Pragnę dać ludzkości potrójną szczęśliwość, która w całej pełni ujawni się w wieczności.

Pierwszą - jest szczęśliwość, którą się cieszy Bóg sam, a ludzkość może mieć udział w tej szczęśliwości przez miłość Boga doskonałą, która się cieszy szczęściem Boga więcej niż swoim własnym.

Drugą - jest szczęśliwość płynąca z Tajemnicy Wcielenia - z tej świadomości, że Zbawiciel świata - Syn Boży - jest najistotniej krew z krwi i kość z kości Adama. A zatem ludzkość czuć się będzie w niebie jak [63] w rodzinie u swego Brata, który nieskończoną miłością kocha rodzeństwo swoje, nabyte Krwią.

Trzeci rodzaj szczęśliwości stanowić będzie dla każdej poszczególnej duszy myśl wiecznego wybrania i przeznaczenia jej do życia w istotnej szczęśliwości, przygotowanej najmilszym dzieciom Ojca przedwiecznego. To uszczęśliwienie duszy, aż po brzegi, nie jest małą rzeczą. Owszem, ono jest tak cennym skarbem, że warto sprzedać, warto rozdać, rozrzucić wszystko, byle tylko stać się godnym jej uczestnictwa (Mt 13,44n).

Czy wiesz, jakie będzie twoje niebo? Oto przez wieczność całą [64] będziesz w Sercu moim, a razem ze Mną na łonie Ojca niebieskiego. Ta obietnica Pana Jezusa upoiła mnie takim szczęściem, że

nie słyszałam już nic więcej. Być na wieki w Sercu Bożym – to szczyt szczęścia. Mieć obietnicę tego już tu na ziemi - to rozpocząć pić z tego kielicha jeszcze na wygnaniu. Niech Jezus będzie uwielbiony.

170

[29] 17 XII [1936 r.] W czasie adoracji Najświętszego Sakramentu Pan Jezus przeniósł moją duszę w niebo. Widziałam, jak święci pieścili na swych rękach Dzieciątko Jezus. Dziwiłam się, w jaki sposób się to dzieje, wszak Pan Jezus jest tylko jeden, a świętych takie zastępy, a każdy z nich tulił do serca Dzieciątko Boże. Pan Jezus mi wytłumaczył: To się tak dzieje jak na ziemi. Ile dusz zbliży się do Jezusa, każda posiada Go całego. Jezus cały jest jej własnością, do niej wszystek należy. Jeżeli to się dzieje na ziemi, gdzie się Bóg ukrywa, czyż nie może się to stać w niebie, w mieszkaniu Boga, gdzie On daleko więcej oddaje się stworzeniom - już uświęconym - niż na ziemi? Będziesz posiadać w niebie Jezusa całkowicie i każda dusza będzie Go tak samo całkowicie [30] posiadać na wyłącznie swoją własność. O, jakże się bardzo cieszyłam, że w niebie posiadać będę całkowicie Pana Jezusa. Jeszcze bardziej zatęskniłam za niebem, by z Jezusem połączyć się na wieki, by Go móc pieścić miłością i serdecznością swych uczuć gorących...

182

Raz ujrzałam własną duszę w postaci białej gołąbki wzbijającej się do lotu, lecz powstrzymywanej przez jakąś nić pajęczą przy ziemi. Jezus [22] stał opodal i mówił: Gołąbko moja, jesteś zraniona przez miłość - serce pragnie żyć już tylko moją miłością. Skrzydła rozpięte do lotu - czemu nie wzlatasz? Czemu zatrzymujesz się przy ziemi? Poznałam w tej chwili wadę, nad którą za mało dotąd pracowałam. Czułam, że nie mogę jeszcze dojść do oglądania Boga, dopóki tej wady nie wyrwę z duszy. Jezus - jakby chcąc mi odpowiedzieć na moją bolesną refleksję - powiedział: Nic zmazanego nie może wnijść do Królestwa Niebieskiego (Ap 21,27), a przyobiecałem ci niebo bez oglądania [23] czyśćca. Chcę dotrzymać obietnicy, ale musisz zerwać tę nić pajęczą, która cię wiąże do ziemi. Czułam się bardzo upokorzona i bardzo niegodna, toteż - choć Jezus wyciągnął do mnie ręce - odpowiedziałam: Jezu, ja nie mogę przyjść do Ciebie.

184

Głos wewnętrzny mówił z niepo[32]jętą miłością: Dziecino, pragniesz nieba, a oto całe niebo masz w twojej duszy. Pragniesz mojego spojrzenia? O, gdybyś wiedziała, z jaką niepojętą miłością patrzę na ciebie. Patrzę w twe oczy, w twą duszę, w twe serce. Przenikam cię całą swym Boskim spojrzeniem. Pragniesz mojego uścisku. O, gdybyś wiedziała, jak mocnym uściskiem obejmuję twą duszę, tuląc ją do swego Serca. Pragniesz być na łonie Ojca niebieskiego, a oto ten Ojciec najlepszy w tobie żyje, w tobie mieszka. Jakiegoż jeszcze pragniesz nieba? Bóg da ci niebo wieczne, lecz [33] wpierw pozwól Mu zażyć rozkoszy przebywania w niebie twej duszy.

Z najgłębszą pokorą powtarzałam: Bądź wola Twoja. Uczyń Jezu, jak chcesz. Ty wiesz, że niczego nie pragnę, jak [tylko] spełnienia się nade mną woli Twojej. Jeżeli tęsknię za niebem, to tylko

dlatego, by móc bez końca, bez przerwy miłować Ciebie. Córko moja, kochasz Mnie wszystkim, co czynisz. Kochasz Mnie każdym aktem twego życia, nawet snem i przyjmowaniem posiłku. Wszak Mi ciągle powtarzasz, że czynisz to z miłości, a Ja, który przenikam intencję, wiem, że mówisz to, co przeżywasz.

Mój Jezu - odezwałam się jeszcze - lecz w niebie oglądałabym Cię bez przerwy, a tu na ziemi chwile niebiańskie tak szybko mijają. Zresztą, na dnie [34] mojej duszy tkwi to przeświadczenie, że w niebie będzie jeszcze coś więcej niż w tych chwilach, kiedy Ty się duszy ukazujesz, a nawet w tych, w których jakby bezpośrednio obcuję z Trójcą Przenajświętszą.

187

28 I [1937 r.] Uklękłam do modlitwy, spragniona Boga po wyczerpującej pracy. Z duszy [43] wyrwało się tęskne pragnienie. - O, gdyby przyszedł Umiłowany; o, gdyby pozwolił zatopić w Nim moje myśli, pragnienia i uczucia; o, gdyby pozwolił odpocząć przy Sercu swoim. Jeszcze domawiałam tych słów, a głos Jego słodki odezwał się: Jam jest. Jestem przy tobie. Jestem zawsze - nie potrzebujesz Mnie odszukiwać. Jestem [w] każdej chwili wszędzie, choć ludzie o Mnie zapominają. Przypominam się sam duszom umiłowanym przeze Mnie. Przypominam się przez wyrzut sumienia, przez pragnienie nieba, przez niezadowolenie i niesmak, ilekroć dusza próbuje pić z kielicha zadowolenia. Jam jest. Wiem o wszystkim. Znam każdą myśl, każde słowo, każdy odruch serca ludzkiego, każdy - choćby najmniejszy - wysiłek. Wszystko nagrodzę kiedyś duszom, co [44] dla Mnie podjęły z miłości. Każde, nawet najmniejsze umartwienie będzie kiedyś przez całą wieczność widoczne dla wszystkich dusz i dla aniołów. A to przysporzy duszy szczęścia i chwały dlatego, iż dusza będzie mieć świadomość, że przez ten akt umartwienia przysporzyła Bogu chwały. Chwała Boża - to szczęście duszy w niebie. Święci będą przedmiotem mojej radości w niebie. Artysta cieszy się swoim dziełem. Z lubością wpatruje się w nie, poprawia, uzupełnia, a kiedy [zostanie] wykończone, daje na wystawę i cieszy się uznaniem drugich. Sam jednak ocenia je najwięcej, wiedząc, ile trudu i geniuszu wymagała ta praca. Moim arcydziełem jest świętość duszy. Dlatego jestem zawsze przy niej; jestem w niej - przyozdabiam cnotami. A gdy arcydzieło [jest] skończone, daję je na wystawę w niebie i sam cieszę się jej widokiem.

211

Mój Jezu - zapytałam - czy w niebie też będę, tak jak obecnie, posiadać Trójcę Przenajświętszą, a równocześnie będę tak samo widzieć Ciebie tuż przy sobie? I więcej jeszcze – powiedział Jezus - będziesz uczestniczyć w widzeniu Boga samego. Jak Bóg nie potrzebuje patrzeć w dal, w głąb czy wzwyż, bo patrząc w siebie, widzi wszystko, tak dusze [136] wybrane posiadać będą Boga w sobie, widzieć Go będą we własnych duszach i w Nim samymwidzieć będą siebie i wszystko, co Bóg stworzył. Nie będziesz sięgać wzrokiem swoim, by Mnie widzieć, bo będę tuż przy tobie, jak obecnie, i będziesz Mnie posiadać na wyłączną swoją własność.

226

W niebie dam [8] ci udział w mojej chwale i w szczęściu bez końca, lecz uczynię to dopiero wówczas, gdy żyjąc w tobie, wyniszczę ciebie. Musisz Mi w tym dopomóc. Jeżeli zauważysz w sobie coś, co się Jezusowi nie podoba, przynieś to natychmiast do moich stóp, przyłóż rękę do korzenia. Ja uderzę mieczem miłości, wyrwiemy daną rzecz, by nie przeszkadzała i nie utrudniała wzrostu kwiatów cnót przeze Mnie szczepionych; przeze Mnie podlewanych i pielęgnowanych tak troskliwie. Żyję w twojej duszy, jestem jej Królem i Panem. Wolno Mi czynić, co zechcę. Dozwól Mi użyć rozkoszy [9] ukrycia się w tobie głęboko, gdzie nie sięga nawet twoje oko.

228

Czy jeszcze się pytasz, gdzie jestem? In gloria Dei Patris - jestem w chwale u Ojca mego. Jestem tam na wieki dla Ojca i dla dusz nieśmiertelnych, jestem dla ciebie. Czekam na przyjście twoje, czekam [13] z otwartymi ramionami. Jeszcze chwilę jedną. Godzina życia tak szybko przeminie i ty, dziecino, na wieki będziesz ze Mną, przez wieki zażywać będziesz rozkoszy i szczęścia, o jakim niezdolny jest nawet pomyśleć umysł ludzki i jakiego niezdolne jest na ziemi zakosztować serce ludzkie.

 

-----------------------------------------------------------------------------------

 

Źródło: "Uwierzyłam Miłości, Dziennik duchowy i wybór listów" – s. Leonia Nastał – WAM, Kraków 2010