Publikacje „Dużego Formatu” miały otworzyć poważną debatę na temat kondycji polskich seminariów duchownych i poziomu formacji przyszłych księży. Na łamy dodatku do „Wyborczej” został zaproszony ks. Jacek Prusak oraz bp Grzegorz Ryś. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że w ubiegły czwartek gazeta opublikowała skandaliczny reportaż pod tytułem „Życie intymne kleryka”.

Bp Ryś w specjalnie wydanym oświadczeniu nie kryje rozczarowania zachowaniem redakcji „GW”. Pisze, że liczył na poważną rozmowę o formacji do kapłaństwa, zaś teraz wszystko wygląda tak, jakby hierarcha komentował materiał sprzed tygodnia. A przecież bp Ryś zgodził się na udzielenie wywiadu, nie wiedząc, jaki materiał zostanie opublikowany tydzień wcześniej. „To jednak zostało przede mną ukryte z premedytacją, bo ten wywiad musiałby wówczas inaczej wyglądać” – przyznaje z żalem pomocniczy biskup z Krakowa.

Reportaż Marcina Wójcika da się bardzo łatwo streścić. Autor „Dużego Formatu” kreśli swoistą wizję seminariów duchownych, w których przyszli księża uczą się, jak oszukiwać (przełożonych, kolegów), zgarniać pieniądze z tacy, obchodzić panujące w seminariach reguły (wychodzić samotnie na miasto, gotować w pokojach). Sześć lat formacji upływa im na onanizowaniu się (lub homoseksualnych aktach z przełożonymi bądź kolegami) oraz piciu alkoholu. O seksualności w ogóle nikt z nimi nie rozmawia, a do egzaminów muszą uczyć się nocami po kryjomu, bo przecież o 22 gasi się światło.

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o obraz seminariów duchownych, jaki namalował Marcin Wójcik. Tyle tylko, że obraz ten ma tyle wspólnego z prawdą, co stwierdzenie, że wszyscy kapłani w Polsce są wspaniałymi duszpasterzami, świetnymi katechetami i mądrymi ojcami duchownymi. Oczywiście, nie każdy ksiądz taki jest i zdarzają się wśród kleru niedopuszczalne zachowania, ale nie można na ich podstawie twierdzić, że cała ta wspólnota jest zdegenerowana i przesiąknięta złem. A tak niestety robi reportażysta „Dużego Formatu”, całkowicie rozmijając się z prawdą.

Jeśli ktoś choć trochę zna Kościół w Polsce, ma pewną wiedzę na temat tego, co się w nim dzieje, a zakładam, że pan Wójcik do takich osób należy, skoro nie pierwszy raz pisze na ten temat, a wcześniej przez wiele lat pracował w „Gościu Niedzielnym”, to zapewne doskonale wie, że są świetni rektorzy, ojcowie duchowni i przełożeni, którzy wkładają całe serce w wychowanie kleryków. Zapewne pan Wójcik w swojej pracy nieraz spotkał też wspaniałych kapłanów (naprawdę, tacy też są!), którzy przecież nie znaleźli się w Polsce znikąd, nie urwali się z choinki, ale wyszli właśnie z tych seminariów duchownych, które Wójcik opisuje jako siedliska demoralizacji.

„Intymny dziennik kleryka” to, jak pisze bp Ryś, robienie z patologii normy społecznej albo, bardziej obrazowo, pisanie o polskim społeczeństwie na podstawie kwerendy zrobionej w więzieniach. Szkoda, że takiej manipulacji dopuszcza się dziennikarz, który przez osiem lat pracował w „Gościu Niedzielnym”…

Marta Brzezińska-Waleszczyk