Ile razy słyszeliśmy to od aneksji Krymu w 2014 roku? Nie powinniśmy robić nic, żeby nie prowokować Putina, żeby sytuacja nie uległa eskalacji” – pyta na Twitterze ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk odnosząc się do słów kanclerza Olafa Szolza, cytowanych przez „Bild”.

Melnyk przywołuje dotychczasową strategię Niemiec i stwierdza, że zawsze okazywała się ona nietrafiona, ponieważ Rosja czując słabość posuwała o kolejny krok dalej.

W opinii ukraińskiego ambasadora taka polityka Berlina „nie zapobiegła rosyjskiej wojnie”. Dodał też, że błędem jest jest prowadzenie ustępstw wobec Putina i państwa zachodnie powinny to wreszcie zrozumieć.

Melnyk odniósł się do słów kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który przyznał, że obawia się eskalacji konfliktu na wschodzie Europy. Scholz powiedział też, że nie wierzy on w szybkie zakończenie wojny na Ukrainie. Powiedział też po raz kolejny, że należy robić wszystko, aby nie prowokować Rosji.

Ile razy słyszeliśmy to od aneksji Krymu w 2014 roku?” – pyta retorycznie ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk na Twitterze.

Znowu strach przed eskalacją?” – czytamy w wpisie Andrija Melnyk, do którego załącza fragment artykułu „Bilda”.

Odnosząc się do coraz większego parcia krajów zachodnich UE na „konieczność dyplomatycznego rozwiązania wojny” podkreślił, że „przywódcy Niemiec, Francji i Włoch obawiają się, iż Rosja przegra wojnę, zostanie upokorzona, a to wywoła lawinę nowych problemów” – czytamy. Z tego też względu naciskają one coraz mocniej na zawieszenie broni.

Melnyk wyraźnie podkreśla też, że pokój w tym przypadku jest widzialny zupełnie inaczej przez kraje takie jak Ukraina, USA czy Polska.

mp/portal tvp info