Wiceszef reżimowej administracji Aleksandra Łukaszenki Dzmitryj Kruty stwierdził, że sankcje wcale nie dotkną Białorusi, ponieważ ma ona wielu przyjaciół. Ocenił także, ile Białoruś kosztować będą sankcje.

Zdaniem Krutego Białoruś dobrze radzi sobie z "presją sankcyjną", która w jego ocenie jest jedynym zagrożeniem dla bezpieczeństwa gospodarczego kraju.

- Uzwględniając presję sankcyjną i analizy dotyczące przedsiębiorstw, które znalazły się na odpowiednich listach, sporządzono bardziej „twórczą” matrycę dostaw do Europy - mówił Kruty. - Co do tych towarów i usług, których nie objęły sankcje, to nie jest planowany żaden spadek - dodał.

Poinformował, że dotychczas zgłoszono już 50 proc. przyszłorocznych zamówień eksportowych. Jego zdaniem to "wcale nie tak mało".

- Co do grupy, która znajduje się na listach sankcyjnych, jest to wg ocen ekspertów ok. 250-300 mln dolarów rocznie. To przede wszystkim grupa energetyczna i grupa petrochemiczna. Oczywiście jest planowane zmniejszenie dostaw - powiedział.

Według jego słów Białorusi nie uda się odizolować, ponieważ ma ona wielu przyjaciół i partnerów. Białoruś planuje skierować eksport na rynek chiński i afrykański. Straty zostaną zaś zrekompensowane dzięki niskim kosztom rosyjskiego gazu oraz zaoszczędzeniu na nim po otwarciu nowego bloku elektrowni jądrowej w Ostrowcu.

Na Białoruś i decydentów odpowiedzialnych za wywołanie kryzysu migracyjnego nałożono piąty już pakiet sankcji. Na liście sankcyjnej znalazły się poszczególne osoby, a także linie lotnicze Belavia, stołeczne hotele czy przedsiębiorstwa państwowe. Trwają także prace nad szóstym pakietem.

jkg/biełsat