- Wprawdzie zajmuję się kwestiami bezpieki i agentury, ale nie wiem, czy gorszy jest „Alek”, czy „Bolek” - mówi dawny opozycjonista Andrzej Gwiazda.

 

Mija 25 lat od zaprzysiężenia Lecha Wałęsa na prezydenta. Z tej okazji Wałęsa napisał, że Polacy przez najbliższe 500 lat nie będą mieli tak dobrej prezydentury jak ta jego. Pan też tak myśli?

Mam nadzieję, że Wałęsa ma rację. I proszę Boga, żeby miał, żebyśmy takiego prezydenta przez co najmniej 500 lat nie mieli (śmiech). Choć mogą być prezydenci równie źli.

Jak wypada Lech Wałęsa na tle następcy, Aleksandra Kwaśniewskiego?

Trudno mi tutaj orzekać, bo wprawdzie zajmuję się kwestiami bezpieki i agentury, to dla mnie jedna z głównych spraw od 40 lat, ale nie wiem, czy gorszy jest „Alek”, czy „Bolek”. Natomiast jeżeli chodzi o ocenę wyborców, to jest rzeczą oczywistą, że powtórny wybór Wałęsy byłby kompromitacją narodową. Przyszło nam wybierać między dżumą i cholerą - i wybraliśmy cholerę. Myślę, że to dobrze świadczy o Polakach to, że drugi raz się nie skompromitowali. Kwaśniewski na tle Wałęsy jawił się jako człowiek kulturalny. Był nieznany, większość głosowała na niego, żeby nie powtórzyć wyboru Wałęsy. To był wybór między dżumą i cholerą, ale trzeba przyznać, że jest to również dowód, że Polacy potrafią myśleć samodzielnie. Wprawdzie propaganda Kwaśniewskiego była intensywna, ale wybór pokazał także, że kiedy Polacy stwierdzą, iż dali się oszukać, potrafią się zmobilizować i odrzucić oszustwo. Wałęsa był zdrajcą, o Kwaśniewskim nie wiedzieliśmy nic, poza tym, że jest komuchem. Należy oceniać to w tych samych kategoriach, co nadzieje związane ze Stanisławem Tymińskim, kiedy wyborcy wybrali trzeci wariant [w 1990 r. za najmocniejszych kandydatów uchodzili Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki – red.], zupełnie nieznany. To był skok do wody o nieznanej głębokości, zamiast wyboru między kandydatami, którzy byli już skompromitowani. Można to też porównać do przełamania presji propagandowej w 2005 r. i 2015 r.

Zbliżają się Święta, staramy się pojednać nawet z tymi, za którymi nie przepadamy. Co dobrego można powiedzieć o prezydenturze Wałęsy?

Chyba tylko to, że usiłował kupić od Ukraińców bombę atomową (śmiech). To by świadczyło o jakimś rysie patriotyzmu.

A czego można mu życzyć w to Boże Narodzenie?

Żeby raz na jakiś czas potrafił spojrzeć prawdzie w oczy.

 

Rozmawiał Jakub Jałowiczor