Minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk późnym wieczorem w środę złożył dymisję na ręce premier Ewy Kopacz. Dymisję premier przyjęła, a sam Grabarczyk twierdzi, że zrobił to "w interesie państwa i wymiaru sprawiedliwości".

"Nie może być wątpliwości co do osoby pełniącej funkcję Ministra Sprawiedliwości, w szczególności, gdy od 1 lipca 2015 r. wejdzie w życie nowelizacja kodeksu postępowania karnego" - tłumaczył były już minister.

Zapewniał też, że "nigdy nie wpływał na decyzje procesowe Prokuratorów prowadzących postętpowanie".
Chodzi tu o nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w Komendzie Wojewódzkiej Policji przy egzaminach i wydawaniu pozwoleń na broń palną. Policjanci mieli wydawać broń bez egzaminów.

"Pani premier Ewa Kopacz musi być w minorowym nastroju. I nie chodzi tu tylko o wizerunkowe straty na zewnątrz, ale również o wewnętrzne trzęsienie ziemi. Dymisja ministra Grabarczyka to jest radykalne osłabienie tzw. partyjnej spółdzielni [bezpośredniego zaplecza Kopacz -red.]" - skomentował sprawę Jarosław Gowin, były minister sprawiedliwości.

Sprawę bardzo krytycznie oceniła też poseł PiS Beata Szydło. "W każdym demokratycznym, normalnym państwie minister sprawiedliwości sam podałby się do dymisji. Jeśli nie chciałby tego zrobić, natychmiast zostałby odwołany. Rzecz jest niebywała, to kolejna afera, w której próbuje się odwrócić kota ogonem. Usiłujecie nam wszystkim Polakom wmówić, że wszystko jest świetnie a PO i PSL to pewne standardy" - mówiła w programie "Minęła dwudziesta".  

Wtórował jej Włodzimierz Czarzasty, stwierdzając, że sprawa jest skandaliczna. "To skandal, że minister sprawiedliwości jest potencjalnie podejrzewany o fałszowanie dokumentów. Nie róbcie takiego numeru, że odsuwacie prokuratora" - przekonywał polityk lewicy.

kad/tvp info