– Odwołanie obu dyrektorów stadnin naruszyło interesy lobby o zasięgu światowym. Hodowla koni arabskich jest jak towar z najwyższej półki. Polacy wyspecjalizowali się w tej wąskiej dziedzinie hodowania koni. Wokół tej sprawy wyrosła narośl grup interesów nie tylko z Polski – przekonywał w "Chłodnym okiem" dziennikarz śledczy "Do Rzeczy i Telewizji Republika Cezary Gmyz.

O stadninie koni w Janowie Podlaskim zrobiło się głośno, kiedy w krótkim czasie padły trzy klacze. Dwie z nich należały do żony perkusisty Rolling Stones, Shirley Watts. Władze stadniny zawiadomiły w tej sprawie prokuraturę. Wcześniej Agencja Nieruchomości Rolnych odwołała ze swoich funkcji Jerzego Białoboka (dyrektor hodowli w Michałowie) i dr Marka Trelę (dyrektor hodowli w Janowie Podlaskim).

Dziennikarz uznał, że Arabowie próbowali odnowić swoją hodowlę koni kosztem Polaków. Oprócz arabskich szejków również żona perkusisty Rolling Stones Shirley Watts była zainteresowana stadniną koni i według Gmyza, "to oni chcieli przejąć ten biznes".

– Ktoś dosypał tym koniom do paszy antybiotyki przeznaczone dla drobiu, które są śmiertelne dla klaczy. Nie wiadomo, skąd się tam wzięły, bo w Janowie Podlaskim nie hoduje się drobiu, tylko konie – zauważył.

Gmyz dodał także, że prawdopodobnie planowano prywatyzację stadnin, ale "zabrakło na to czasu". – Gdyby nie krowy dające mleko, to hodowle koni od wielu lat przynosiłyby straty. To dziwne, bo jak ktoś jeździ Porsche, to raczej nie prowadzi niedochodowej firmy – przyznał. – Rolnicy, z którymi rozmawiałem, mówią, że to splot różnych interesów – dodał.

Dziennikarz zauważył także, że ciągu ostatnich kilka lat w stadninie w Janowie Podlaskim padło 51 koni. – To bywały konie bardzo cenne i nikt z tego afery nie robił, bo ktoś trzymał na tym łapę – wyjaśnił. – To stosunkowo wąski krąg ludzi. Około 200 osób, które znają się jak łyse konie – powiedział Gmyz. 

JJ/Republika