W celu powstrzymania ewentualnej rosyjskiej inwazji trzeba wzmocnić siłę militarną Polski oraz zwiększyć obecność wojsk USA na terenie tego państwa – mówi się w nowym raporcie amerykańskiego Centrum Oceny Strategicznej i Budżetowej (CSBA) poswięconym zagadnieniom wzmocnienia wschodniej flanki NATO – informuje The National Interest.

„Wzmocnienie potencjału polskich sił zbrojnych w połączeniu ze zwiększeniem obecności wojsk amerykańskich w RP, da Warszawie pewność, że kraj jest w stanie zarówno powstrzymać agresję, jak i obronić się w przypadku ataku na Polskę”

– czytamy w raporcie.

Eksperci z CSBA doszli do wniosku, że Rosja może zaatakować i zająć państwa bałtyckie, zanim NATO będzie mogło interweniować. W przypadku realizacji takiego scenariusza NATO stanęłoby przed dylematem: zgodzić się na rosyjską okupację lub wziąć na siebie ciężar uruchomienia kontrofensywy w celu wyzwolenia okupowanych terytoriów.

„Konsekwencje porażki nawet w ograniczonej wojnie z Rosją na kontynencie europejskim mogą być fatalne dla spójności Sojuszu, ponieważ osłabi to wiarygodność Waszyngtonu na tle jego niezdolności do ochrony partnerów i może doprowadzić do zmian geopolitycznych w Europie oraz w regionie Azji i Pacyfiku”

– ostrzegają eksperci.

Tak więc, rzeczywiste pytanie brzmi: jak powstrzymać możliwą rosyjską inwazję? Geografia nie jest po stronie NATO. Kraje bałtyckie znajdują się przy zachodniej granicy Rosji, w pobliżu rosyjskich baz, zapasów i posiłków, podczas gdy siły NATO stacjonują głównie w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Obecność Stanów Zjednoczonych w Polsce ogranicza się do siły brygady wojskowej na zasadzie rotacji oraz kilku elementów pomocniczych znajdujących się na tymczasowych bazach. Nic dziwnego, że Polska chciałaby mieć stałą bazę USA jako czynnik odstraszający Rosję, którą polski prezydent Andrzej Duda nazwał „Fortem Trump”.

CSBA wzywa do rozmieszczenia w zasadzie pełnej dywizji USA, w tym dowództwa dywizji, dwóch grup bojowych brygad pancernych, batalionu piechoty Stryker, jednostek artylerii i obrony powietrznej, brygady helikopterów bojowych i jednostek wsparcia, takich jak inżynierowie, wojska elektroniczne i jednostki logistyczne.

Polska nie jest młodszym partnerem NATO, ale kluczem do obrony Europy Wschodniej, podsumowują autorzy dokumentu.

„Polska powinna jak najszybciej zastąpić swój starzejący się sprzęt z czasów radzieckich nowymi możliwościami, które lepiej nadają się do nowoczesnych działań wojennych o wysokiej intensywności i lepiej integrują się z innymi zdolnościami NATO” – czytamy w raporcie.

KOMENTARZ REDAKCJI

Wojny w Syrii i na Ukrainie nie są konfliktami lokalnymi i regionalnymi. Są to teatry rosyjskich operacji wojskowych przeciwko Zachodowi. Wojna już trwa…

Moskwa boi się wzmocnienia wschodniej flanki NATO i powstania silnego regionalnego sojuszu państw Międzymorza. Kreml usiłuje za wszelką cenę uniemożliwić stworzenie sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej, zdolnego do powstrzymania rosyjskiej ekspansji na Zachód. Stworzenie regionalnego sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej oznaczałoby kres marzeń o odbudowie Imperium Rosyjskiego.

Po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRS Rosja podłożyła szereg geopolitycznych „bomb zegarowych” w regionie bałtycko-czarnomorskim. Są wśród nich: obwód kaliningradzki nad Bałtykiem, oderwane od Mołdawii Naddniestrze, anektowany ukraiński Krym na Morzu Czarnym oraz okupowana część Donbasu na południowym wschodzie Ukrainy. Oprócz tego Rosja oplotła siecią swoich agentów Białoruś i wciągnęła Mińsk do własnego bloku militarno-politycznego. W rezultacie Polska i kraje bałtyckie stały się najbardziej zagrożonymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej.

W 2017 r. Rosja i Białoruś przeprowadziły manewry wojskowe na wielką skalę pod kryptonimem Zapad-2017. W grudniu tegoż roku niemiecka gazeta „Bild”, powołując się na analityków wojskowych, ujawniła, że wojska rosyjskie i podległe im siły białoruskie podczas manewrów Zapad-2017 ćwiczyły zmasowany atak na Europę. Według scenariusza inwazja „rozpoczęła się” od zajęcia tzw. Przesmyku Suwalskiego i odcięcia krajów bałtyckich od reszty NATO. Następnym krokiem była „neutralizacja” z powietrza bądź zajęcie baz wojskowych na terytorium Polski i innych częściach „wschodniej flanki” NATO. Z artykułu wynika, że scenariusz zakładał zajęcie krajów bałtyckich.

Prywatna agencja wywiadu Stratfor, nazywana „cieniem CIA”, opublikowała raport, w którym zwraca uwagę na to, że:

„Kraje bałtyckie i Polska są otwarte dla Rosji. […] Kraje te nie są bezpieczne, w dużym stopniu z powodu siły wojskowej Rosji, o czym świadczy historia rosyjskiej okupacji trwającej od XVIII do XX wieku”.

Stratfor, prognozuje, że manewry „Zapad-2017” są preludium większego konfliktu z NATO. Według poprzednich szacunków ekspertów, tworzone rosyjskie ugrupowanie do 2020 roku będzie całkiem przezbrojone i gotowe do zmasowanej inwazji na sąsiadujące kraje. Sądząc po składzie zjednoczeń wojskowych i tworzonej dla nich infrastrukturze, planowana głębokość inwazji w granicach 500 km.

Kreml dojrzał do konfliktu globalnego i grozi NATO wojną. Liczy, że państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, obawiając się ataku nuklearnego, nie odważą się przeciwstawić rosyjskiej agresji w Europie Środkowo-Wschodniej.

Jeden z najbliższych współpracowników Putina, sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” zagroził: „Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej”.

Oświadczył też, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie: „Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat” – zapowiedział.

„Zapomnieć przeszłość oznacza zgodzić się z jej powrotem” powiedział kiedyś Winston Churchill. Znany amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” opisał obszar, na którym w pierwszej połowie ubiegłego stulecia dokonano najstraszniejszego ludobójstwa narodów Europy. Naukowiec zwraca uwagę na fakt, że „Obszar skrwawionych ziem w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej”.

Agresywna polityka Rosji doprowadziła świat na skraj przepaści. Moskwa z maniakalnym uporem stara się zburzyć powojenny system globalnego bezpieczeństwa, podważyć jedność bloku euroatlantyckiego, odzyskać kontrolę nad krajami byłego obozu socjalistycznego i realizować strategię podboju Europy.

Putin zachowuje się jak Hitler na kilka lat przed II wojną światową. Dlatego warto przypomnieć słowa Winstona Churchilla, który powiedział w House of Commons, gdy kraje europejskie zawarły z Hitlerem układ monachijski w 1938 roku:

„Mieliście wybór między wojną i hańbą. Wybraliście hańbę, teraz dostaniecie wojnę”.

I miał rację. Niecały rok później Hitler napadł na Polskę, a Wielka Brytania musiała wypowiedzieć Niemcom wojnę. Zaczęła się II wojna światowa… Teraz Europa i świat stoi przed tym samym wyborem…

Jagiellonia.org