To pokłosie wypadków, które spowodowali w ciągu niespełna dwóch tygodni dwaj kierowcy tej firmy, jak się okazało będący pod wpływem narkotyków. Skutkiem tego są kontrole u innych przewoźników prowadzone przez warszawski magistrat. Miasto Warszawa oczekuje od firmy Arriva przetestowania wszystkich kierowców oraz zaświadczeń, że nie zażywają oni substancji psychoaktywnych.

O zawieszeniu umowy z firmą Arriva poinformowała na Twitterze rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka. "Po spotkaniu władz Warszawy z firmą Arriva Polska zawiesiliśmy umowy z wykonawcą. Oczekujemy od firmy przetestowania kierowców i zaświadczenia, że nie zażywają oni substancji psychoaktywnych. W tym czasie połączenia obsługiwać będą pozostali przewoźnicy WTP Warszawa" - napisała Karolina Gałecka.

Przypomnijmy, że we wtorek kierowca autobusu linii 181 zjechał z drogi i uderzył w cztery zaparkowane auta i latarnię na ul. Klaudyny na warszawskich Bielanach. Badanie alkomatem dało wynik ujemny, ale narkotest wykazał obecność metamfetaminy. Prokuratura skierowała mężczyznę do szpitala, gdzie zostaną zbadane jego krew i mocz.

Firma Arriva zapowiedziała testy na obecność narkotyków u kierowców autobusów, a funkcjonariusze stołecznej Policji mają prowadzić wzmożone kontrolę stanu trzeźwości i stanu psychofizycznego wszystkich kierowców autobusów w Warszawie. Kierowcy będą kontrolowani przez policję przed i po pracy, a także w czasie postojów na pętlach autobusowych.

Powstaje pytanie jaka jest w tej sytuacji wina firmy Arriva, jak mogli tej sytuacji zapobiec i czy to problem szerszy zażywania narkotyków przez kierowców, nie tylko tych dwóch warszawskich autobusów? Czy ten problem dotyczy tylko i wyłącznie Warszawy? Czy badani są kierowcy autobusów i innych rodzajów transportu w innych miastach? Jaka jest skala badania przez Policję kierowców samochodów na obecność narkotyków?

rr/gazeta.pl,Fronda.pl