Tomasz Wandas, fronda.pl: ONZ znowu reaguje w sprawie tego co dzieje się w Korei Północnej, ta zdaje się z tego nie brać żadnych lekcji a wręcz przeciwnie, wykorzystuje interwencję i podsyca konflikt. Jaka faktycznie jest władza Korei Północnej?

 

Dr Nicolas Lewi (Centrum Studiów Polska-Azja): Historia pokazuje, że przywództwo w Korei Północnej może być albo złe, albo pasywne. Uważam, że przywództwo Korei Północnej które składa się z garści paru osób jej niebezpieczne. Jak wiemy każda polityka zaczyna się od kilku osób, od dyrekcji w Korei właśnie o to chodzi, że ta „dyrekcja” jest nieodpowiedzialna, szkodliwa. Od wielu lat zajmuje się przywództwami Korei Północnej, dzisiaj ta trzecia generacja jest najgorsza od lat. To przywództwo, które jest tam teraz jest bardzo niebezpieczne i może doprowadzić do degradacji na półwyspie koreańskim. Za przywództwa Kim Dzong Ila to przywództwo było bardziej stabilne, był większy napływ inwestycji zagranicznej. Korea Północna była znacznie bardziej stabilnym państwem. Teraz Korea Północna jest bardziej niestabilnym państwem i to nie tylko z punktu widzenia sytuacji wewnętrznej ale też z punktu widzenia analizy wizji politycznej przywództwa tego kraju. Można także zauważyć, że Kim Dzong Un ma coraz bardziej ścisły krąg oddanych pracowników. Coraz mniej osób popiera jego politykę.

Co o tym świadczy?

Te wszystkie czystki, które możemy ostatnio obserwować, są dowodem, że dzieje się tam coś bardzo poważnego. Strzał rakiet balistycznych czy pokaz siły rakiety wystrzelonej przez statek podwodny dwa tygodnie temu świadczą o ich desperacji. Mimo, iż wielu znawców koreańskich twierdzi, że to tylko straszak jak jestem przekonany, że chodzi o coś znacznie poważniejszego.

Dlaczego?

Dlatego, że niewiele państw dysponuje taką technologią. Korea Północna zwiększa swój potencjał wojenny, zbrojeniowy i kto wie czy w pewnym momencie nie będziemy mieli do czynienia z sytuacją nadzwyczajną.

Czyli mianowicie?

Mianowicie z atakiem Korei Północnej na Koreę Południową. Paradoksalnie przyspieszyłoby to upadek reżimu Korei Północnej.  Jeżeli taka sytuacja miałaby miejsce to armia uciekła by od dyktatora. Doprowadziłoby to do dezorganizacji koreańskiej armii ludowej czyli w ostateczności Korea Południowa konflikt by wygrała. Kim Dzong Un nie jest racjonalnym przywódcą. Każdy wie, że mają oni broń, każdy też wie, że póki mają oni tą broń to nikt ich nie zaatakuje. Po co więc te demonstracje? Uważam, że  pokazy i strzały są błędem władz Korei Północnej, dlatego, że po pierwsze zagrażają najbliższym sąsiadom Korei Północnej czyli Japonii i Korei Południowej i po drugie odstraszają tych, którzy by chcieli inwestować w Korei Północnej. Jak można inwestować w państwie, które nie jest stabilne, w państwie gdzie główna waluta nie jest już walutą koreańską, w państwie gdzie nawet wycofują się najstarsi inwestorzy? Druga firma, która założyła sieć komórkową wycofuje się z Korei mimo, iż ta inwestycja ma swe początki już w 1997r. To co się teraz tam dzieje, może doprowadzić albo do konfliktu albo do kolejnych bezsensownych prowokacji, które jak to w ich przypadku będą związane z śmiercią wielu niewinnych ludzi.

Do najnowszej próby z rakietami północnokoreańskimi doszło podczas szczytu G20 w chińskim mieście Hangzhou, a także na cztery dni przed 68. rocznicą powstania Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej i krótko po zakończeniu wspólnych manewrów wojskowych Korei Południowej i USA. Czy to przypadek?

Te strzały, które mają miejsce przed dziewiątym września - bo to jest ta data – zawsze mają na celu demonstrację siły państwa. Z punktu widzenia Korei Północnej nie są one potrzebne. Świat już wie, do czego są oni zdolni. Te wszystkie pokazy w całym kontekście o którym pan wspominał są zabiegami reklamowo-marketingowymi. Korea Północna pokazuje jakie bronie posiada i wykonuje ich sprawdzenie. Możliwie, że pojawiają się potencjalni kupcy krótkozasięgowej technologii wojskowej. Ta opcja jest bardziej prawdopodobna, miałaby też wiele uzasadnień, ponieważ reżim północno-koreański potrzebuje dewiz a nałożone na nią sankcje doprowadziły do tego, że Korea ma coraz mniejszy do nich dostęp. Co zatem zostało? Eksport swojego arsenału wojskowego, który de facto jest wysoko dochodowy! Są to kolosalne kwoty.

Nowoczesne wojskowe technologie.

Tak, broń i nowoczesne technologie wojskowe technologie. Jak wiadomo przy produkcji muszą być wykonywane jakieś próby. To, że mieści się to w kontekście międzynarodowym to, to już jest inna sprawa.

Kto mógłby tą broń od nich kupować?

Wszyscy ci, którzy mogli poczuć się zagrożeni. To może być Iran, Izrael, Ukraina. Na dzień dzisiejszy trzeba zaznaczyć, że wchodzimy w nową erę. Na całym świecie wydatki na arsenał wojenny wielokrotnie się zwiększają. Jeden z przedstawicieli ruchu Marii Le Pen powiedział, że wydatek na armię Francuską powinien być podniesiony z 0,5% na 2% PKB.

Skoro wszyscy nagle chcą wydawać znacznie większe pieniądze na zbrojenia to znaczy, że mówiąc kolokwialnie „wisi coś w powietrzu”?

Oczywiście, że tak! Wszystkie państwa – do niedawna przede wszystkim te afrykańskie – zaopatrywały się w ogromną ilość broni właśnie w Korei Północnej. Rozmawiałem kiedyś z jednym z byłych ambasadorów Korei w Afryce, który powiedział mi, że za poparcie Korei Północnej w sprawie związanej z ONZ musieli oni kupić od Korei broń. Tak wygląda międzynarodowy handel.  Kiedyś tak przyjeżdżał Kadafi albo Mubarak, robili u nich ogromne zakupy. Później w ramach wdzięczności popierali Korę w sprawach dla niej istotnych na arenie międzynarodowej. Jak pan myśli dlaczego mimo iż jest to nielogiczne wiele państw stoi w obronie reżimu Kim Dzong Una?

Czy tylko dotyczy to państw afrykańskich?

Nie tylko. Wimy doskonale, że kiedyś Ukraina kupowała u nich broń. Broń północnokoreańska jest uznawana za tę gorszej kategorii szczególnie gdy mówimy o siłach lotniczych. W siłach lądowych przede wszystkim opiera się na ludziach, czołgi są marnej jakości. Korea Południowa natomiast ma czołgi najnowszej generacji.

W czym zatem jest haczyk?

W tym, że technologia wodną mają na niesamowicie wysokim poziomie. Wiemy też, że za parę lat będzie posiadała ona wystarczająco dużo plutonu aby wybudować parę bomb jądrowych.

W sprawie broni jądrowych ONZ kilkukrotnie interweniowała...

Panie redaktorze, proszę sobie wyobrazić, że kiedyś nałożono na Koreę sankcję, iż nie wolno sprzedawać im artykułów RTV-AGD. Gdyby pan był na lotnisku w Pekinie to widziałby pan ogromną ilość Koreańczyków przemycających z Chin telewizory. Mimo, że jest to zakazane przez sankcje ONZ! W każdym roku nakładamy coraz więcej sankcji a i tak nie jesteśmy w stanie nad nimi zapanować.

Kto zatem mógłby stawić temu czoła?

Niestety jest za późno. Jeszcze dwadzieścia lat lat temu jak Korea Północna nie dysponowała takim arsenałem jądrowym to można było coś zrobić. Jedyne co może choć w małym stopniu ich ograniczyć to po pierwsze większa kontrola nad sankcjami, a po drugie sankcje aby były skuteczne powinny być nakładane na tych, którzy w ogóle z Koreą Północną współpracują. W Polsce jest wielu robotników z Korei Północnej i zazwyczaj są zatrudnieni przez firmy północnokoreańskie. Te firmy północnokoreańskie współpracują z podmiotami polskimi a nie powinny. Sankcje powinny być nałożone więc konsekwentnie na niektóre polskie podmioty.

Czy jest to możliwe do wprowadzenia w życie?

Obawiam się, że nasze władze nie będą w stanie sobie w tym problemem poradzić. Problem wielu afer ciągnie się od kilku, a może kilkudziesięciu lat.

O czym pan mówi?

Mówię między innymi o długu Korei Północnej, o tym, że władze północnokoreańskie nielegalnie wynajmują swoją ambasadę dla firm polskich co jest niezgodne z konwencją wiedeńską itd. W Warszawie urząd skarbowy Warszawa-Mokotów również miał się znaleźć na jej terenie, naprawdę niewiele brakowało!

Jednak się nie znalazł.

Ale znalazła się fundacja Ryszarda Petru. Zatem widzi pan, że nie będzie to łatwa sprawa do rozwiązania.

Bardzo dziękuję za rozmowę