Niedawno informowałem za „Naszym Dziennikiem”, że Ministerstwo Obrony Narodowej zamierza do końca przyszłego roku zmienić tych patronów jednostek wojskowych, którzy wywodzili się z komunizmu lub byli z nim związani.

W pełni popierając ten pomysł sugeruję podjęcie podobnych działań Ministerstwu Edukacji Narodowej. Z pewnością patronami szkół - mam nadzieję, że już niewielu - są jeszcze ludzie zaprzedani sowieckiemu reżimowi, który czynnie pomagali wprowadzać w Polsce.

Warto byłoby, żeby w setną rocznicę Bitwy Warszawskiej zniknęli oni z przestrzeni publicznej, a zwłaszcza z jej tak ważnej sfery, jaką jest kształtowanie charakterów młodych ludzi.  Patronami szkół muszą być wyłącznie osoby, których życiorysy nierozłącznie wiążą się z walką o suwerenność Ojczyzny i o narodowe imponderabilia, a także wybitni wychowawcy, bo przecież mają z nich brać przykład polskie nastolatki.

Jesteśmy cały czas w trakcie obchodów stulecia odzyskania niepodległości. To wyjątkowo dobry okres na pozbycie się komunistycznych pozostałości w każdej dziedzinie życia zbiorowego.

Apeluję więc do ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego, aby wziął przykład z wiceszefa MON Wojciecha Skurkiewicza i złożył publiczną deklarację w tej jakże istotnej w procesie budowania postawy patriotycznej kwestii.

Jerzy Bukowski