„Zmiana granic, obrona ruskiego miru, siła, blef, tajne operacje i ‘wola ludu’. Oto zasady doktryny Władimira Putina” – piszą Michał Potocki i Zbigniew Parafianowicz na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”.

Autorzy wychodzą od słów Włodzimierza Putina w filmie na temat aneksji Krymu, który przekonywał, że półwysep to „rosyjskie terytorium” i Moskwie „nie pozostawiono wyboru”, bo trzeba było „bronić ludzi”. Zdaniem dziennikarzy „DGP” ta wypowiedź oddaje „istotę doktryny Anschlussu dopracowywanej na Kremlu w chwili, gdy władzę na Ukrainie tracił Wiktor Janukowycz”. Film „Krym. Droga do ojczyzny” w tej narracji buduje romantyczną wizję rosyjskiej historii, ideologię i precyzuje wroga. „DGP” podjęła próbę odtworzenia „doktryny Putina” wychodząc od tego filmu właśnie.

Na początku Potocki i Parafianowicz wskazują, że do aneksji Krymu konieczna była ideologia. Służy temu koncepcja „russkiego miru, rosyjskiego świata, religijno-nacjonalistycznej jedności, która powinna też dążyć do zjednoczenia politycznego”. Ich zdaniem sporą rolę odegrała tu „unia państwa i Cerkwi”. Prawosławni duchowni popierali bowiem i głosili koncepcję jedności Białorusinów, Rosjan oraz Ukraińców.

Przykładem na sojusz Kremla, nacjonalizmu i prawosławia jest na przykład Igor Girkin vel Striełkow. „DGP” przypomina, że współorganizował on działania zielonych ludzików na Krymie, przybywając tam rzekomo „w delegacji cerkiewnej, która towarzyszyła pielgrzymującym po świecie prawosławnym relikwiom”. Potocki i Parafianowicz zwracają tu też uwagę na wpływ myśli Aleksandra Dugina, który, jak przypominają, nie widzi w obecnym świecie miejsca dla istnienia Polski.

Kolejnym komponentem putinowskie doktryny byłaby zdaniem „DGP” „siła”. Autorzy wskazują, że zanim Kreml zajął Krym, przez lata wzmacniał armię, MSW i służby specjalne. Chodzi tu zarówno o wyposażenie, jak i o wynagrodzenia, które od 2012 roku wzrastały. Potocki i Parafianowicz przypominają, że wydatki na zbrojenia w tym roku wzrosną w Rosji o 21 proc. względem roku ubiegłego; Moskwa ma dziś więcej głowic nuklearnych niż Waszyngton; rozwija programy budowy łodzi podwodnych oraz pocisków rakietowych, ma świetny system obrony powietrznej.

Poza ideologią i siłą potrzebny jest Putinowi „blef” który nieustannie przeplata się z „groźbą”. „DGP” zwraca tu uwagę zwłaszcza na ciągle obecne w rosyjskiej dyplomacji straszenie bronią nuklearną, straszenie, które skutkuje nawet w NATO.

Dochodzi do tego „specoperacja”, czyli działania rosyjskich sił specjalnych, które stały się fundamentem organizowania aneksji Krymu. To właśnie aktywność tych sił, upozorowanych na „zielone ludziki”, była narzędziem kontroli w operacji przeprowadzania referendum ws. odłączenia się od Ukrainy i wymuszania posłuchu na półwyspie.

Kolejnym elementem byłaby w ocenie Potockiego i Parafianowicza „demokracja”. Kreml wspiera bowiem prorosyjskie organizacje pozarządowe oraz partie, które działają na terytoriach innych państw. To właśnie dzięki temu możliwa była „krymska wiosna”, zainicjowana przez takie organizacje jak Republika Doniecka czy Twierdza.

Ostatnim czynnikiem są symbole. „DGP” cytuje tu ocenę warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich: „Zasada masowego i długotrwałego działania (stereotyp propagandowy »pomarańczowej dżumy« i »banderowców« jest powtarzany nieustannie od 2003 r.), zasada informacji pożądanej (Rosjanie i ludność rosyjskojęzyczna oczekują obrony ich praw, uwierzyli w zmanipulowaną informację o zakazie używania języka rosyjskiego), zasada emocjonalnego pobudzenia (doprowadzenie odbiorców do takiego stanu, by działali bez większego namysłu, wręcz – irracjonalnie), zasada zrozumiałości (przekaz jest uproszczony, podawany w czarno-białych barwach, pełen oceniających słów-kluczy, np. rusofob), zasada rzekomej oczywistości (wywołanie skojarzenia propagandowej tezy z kreowanymi mitami politycznymi: rosyjska wiosna – patriotyzm, banderowcy – faszyzm, Majdan – chaos itp.)” – pisał OSW.

„DGP” dodaje tu jeszcze żółto-czarną wstążkę św. Jerzego kojarzoną z jednością ruskiego miru, a także z walką z faszyzmem – czyli, w optyce Kremla, z kijowskimi władzami.

Potocki i Parafianowicz zwracają na końcu swojego artykułu uwagę na zakończenie filmu o aneksji Krymu. Jego clue to zapewnienie, że Rosja nie pozwoli wciągnąć się w zachodnią logikę. Mit rosyjskiego świata dyktuje tylko Kreml, a jego interesy muszą być szanowane.

kad