Niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do Jezusa: «Nauczycielu, chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie». Lecz On im odpowiedział:

«Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi.

Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz.

Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon» (Z rozdz. 12 Ewangelii wg św. Mateusza)

 

Dlaczego Jezus gani dzisiaj faryzeuszów i uczonych w Piśmie? Bo nasz Pan wydaje się być niekonsekwentny: z jednej strony nie akceptuje tego, że domagają się znaku, a z drugiej znak zapowiada tak, jak Go proszą. Błąd tych ludzi polega na tym, że wprowadzają rozróżnienie pomiędzy znak i Jezusa – to Jezus jest znakiem, dowodem miłości Ojca do wszystkich ludzi. Dlatego potem Chrystus wylicza po kolei wielkich bohaterów Starego Testamentu, którzy byli znakiem dla ludzi swoich czasów; każde przywołanie kończy się refrenem – tu jest coś więcej niż Jonasz, Salomon… Chrystus jest dla nas znakiem, że Bóg nas miłuje. Dlatego wieszamy na ścianach krzyże z przybitym Zbawicielem, aby ten Znak nigdy sprzed oczu nie zginął.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Mi 6, 1-4. 6-8; Mt 12, 38-42

Szymon Hiżycki OSB | Pomiędzy grzechem a myślą/www.ps-po.pl