Na szczycie klimatycznym odbywającym się w kwietniu w USA prezydent RP Andrzej Duda zapowiedział, że Polska odejdzie od węgla do 2049 roku. Energetyka Polski ma opierać na energii jądrowej, odnawialnej oraz gazie. To jednak budzi głosy sprzeciwu w Niemczech.

Nowy plan energetyczny Polski jest dla Niemiec "szokującą wiadomością" - pisze korespondent Die Welt Philipp Fritz.

- Duda wymienił energię atomową na pierwszym miejscu i w tym samym natychmiast pokazał sprzeciw wobec niemieckiej transformacji energetycznej. Jej znakiem firmowym jest jednoczesne odejście od energii opartej na węglu i wyłączenie reaktorów jądrowych. Oficjalna strategia energetyczna Polski (PEP) nie jest mniej ambitna, bo w końcu udział węgla jest ogromny. Ale fundamentalnie różni się od drogi niemieckiej. Polska, która jak dotąd nie ma żadnej elektrowni atomowej, chce wejść w energię jądrową i planuje ogromne inwestycje warte 30 miliardów euro - pisze Fritz.

Na liście planowanych polskich elektrowni jądrowych znajduję się Bełchatów, Patnów, Żarnowiec i Lubiatowo-Kopalino. Ostatnie trzy lokalizacje znajdują się 450 kilometrów od Berlina, a tam, według Die Welt, "politycy niepokoją się o bezpieczeństwo przyszłych polskich reaktorów".

Według Die Welt niemieccy Zieloni zlecili nawet sporządzenie specjalnej ekspertyzy w tym zakresie. Zgodnie z tą ekspertyzą, w razie awarii polskiej elektrowni atomowej także sąsiedzi Polski zostaliby dotknięci przez radioaktywne opady, w tym bezpośrednio do 1,8 mln ludzi w Niemczech.

Konieczna byłaby ewakuacja części ludności Hamburga i Berlina - pisze Die Welt.

Die Welt zacytował oświadczenie niemieckiego Federalnego Ministerstwa Środowiska, które podkreśla, że dla niemieckiego rządu decydujące znaczenie ma to, by przy przejściu Polski na energię atomową zapewniono możliwie najwyższy poziom bezpieczeństwa nuklearnego, ochrony przed promieniowaniem i zabezpieczeń dla sąsiednich, potencjalnie bezpośrednio dotkniętych państw, jak Niemcy.

- Każdy kraj może sam decydować o tym, na jakie nośniki energii stawia. Ale w razie wypadku energia jądrowa nie jest już narodowym tematem - powiedziała Die Welt przewodnicząca komisji Bundestagu ds. środowiska, ochrony przyrody i bezpieczeństwa nuklearnego Sylvia Kotting Uhl z Zielonych.

Fritz zauważa w Die Welt, że budowa elektrowni atomowy ma w Polsce ponadpartyjne poparcie. Pomysłu tego nie forsuje jedynie rządząca Zjednoczona Prawica, ale nawet ugrupowania lewicowe i ruchy klimatyczne. Te są bowiem przekonane, że tylko w taki sposób można ograniczyć emisję dwutlenku węgla.

- Do tego dochodzi wymiar polityki bezpieczeństwa. Pod żadnym względem Polska nie chce uzależnić się od importu energii z Rosji - zauważa także Fritz.

Już wcześniej Niemcy starały się na arenie międzynarodowej o uwzględnienie ich głosu w procesie planowania i budowy elektrowni atomowych w Polsce - więcej czytaj tutaj.

jkg/deutsche welle