Andrzej Stankiewicz, Piotr Zaremba, Anita Gargas i Adrian Stankowski komentowali w TVP Info sprawę faktur wystawianych firmie Mateusza Kijowskiego przez Komitet Obrony Demokracji. 

Dziennikarz Onet.pl Andrzej Stankiewicz powiedział w programie "Salon dziennikarski", że pewne redakcje były w posiadaniu dokumentów potwierdzających przychody Kijowskiego, jakie uzyskiwał dzięki działalności w KOD, lecz redakcje te postanowiły ich nie publikować: 

"Ze smutkiem konstatuję, że redakcje, które miały te dokumenty, nic nie opublikowały na ten temat" – mówił Andrzej Stankiewicz.

Według ustaleń dziennika „Rzeczpospolita” i portalu Onet.pl pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Łącznie – jak ustalili dziennikarze – chodzi o faktury na kwotę 91 tys. 143,5 zł.

Tak wyjaśniał powody zaniechania publikacji przez inne redakcje: 

"Mamy taki poziom konfliktu politycznego, że na niektórych ludzi, w pewnych mediach, niektórych rzeczy po prostu nie można napisać. Tak było w tym wypadku, kiedy niektóre redakcje uznały, że nie uderzą w Kijowskiego. Były to redakcje, które są blisko z KOD, dlatego te teksty się nie ukazały".

Z kolei Piotr Zaremba z tygodnika „wSieci” zaznaczył, że KOD ma teraz bardzo duży problem, ponieważ KOD kojarzy się wyłącznie z jedną twarzą.

"Kijowskiemu można zarzucić mnóstwo rozmaitych wad, ale jest to jedyny widoczny znak KOD-u. To też świadczy o słabości tej organizacji" – mówił.

Jak dodawał: 

"Kiedy mówimy Platforma Obywatelska, to kojarzymy kilkanaście nazwisk. Kiedy mówimy Nowoczesna, to tych nazwisk kojarzymy przynajmniej kilka. W przypadku KOD-u jakie inne, oprócz Kijowskiego, nazwiska kojarzymy?".

Anita Gargas z Magazynu Śledczego TVP przypomniała, że jesienią 2016 roku Komitet Społeczny KOD opublikował oświadczenie, w którym przedstawił informację finansową na temat zbiórki, która była prowadzona od marca do lata ubiegłego roku.

"Z oświadczenia wynikało, że zebrano ponad milion złotych. Dowiedzieliśmy się też, że wydano także pewną kwotę pieniędzy oraz, że nie zawierano żadnych umów cywilno-prawnych. Przypomnę, że oświadczenie było sporządzone pod rygorem ustawy dotyczącej działalności związanej z publicznymi zbiórkami pieniędzy" – mówiła Anita Gargas.

"Teraz widzimy, że informacja przedstawiona przez Społeczny Komitet KOD była kłamliwa. Zlecenia, które otrzymywała firma Kijowskich były niczym innym, jak umowami cywilno-prawnymi" – zaznaczyła.

Według Adriana Stankowskiego z „Gazety Polskiej Codziennie” sprawa jest rozwojowa, ponieważ kilka wątków trzeba wyjaśnić:

"Pytanie, czy faktury były wystawiane za rzeczywiście wykonane czynności. Jeżeli nie, to już nie jest tylko hipokryzja, ale to może być zarzut karny" – mówił Stankowski. 

emde/tvp.info