- Można się spodziewać antypolskiej ofensywy – mówi portalowi Fronda.pl wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki z PiS.



Maciej Świrski z Reduty Obrony Dobrego Imienia postuluje, żeby odebrać Janowi Tomaszowi Grossowi Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej. Czy to, co robi Gross wymaga interwencji ze strony władz państwowych?

W chwili, gdy pan do mnie dzwoni, jestem w Waszyngtonie. W poważnym amerykańskim periodyku „Foreign Affairs” ukazał się właśnie artykuł Mitchella A. Orensteina o „paranoicznej Polsce”. Prezydenta Dudę przedstawiono jako skrajnego prawicowca, a PiS jako skrajną partię katolicką ściśle związaną z radiem Maryja. Autor zapowiedział, że po wyborach polska polityka będzie antyniemiecka, antyrosyjska i antyżydowska, zupełnie zresztą pomijając to, że z to poparcia Platformy Obywatelskiej startował były lider partii przez lata uważanej na Zachodzie za antysemicką. Jestem ciekaw, jaka będzie reakcja MSZ i ambasadora RP w Waszyngtonie. Chyba, że ustępujący rząd zostawi tę sprawę, jak tysiące innych, swoim następcom. A mówię o tym, żeby pokazać, że sytuacja jest specyficzna. Nie dalej niż wczoraj przekazano mi apel do wiceprezydenta Joe'go Bidena podpisany przez kilkudziesięciu amerykańskich kongresmenów i senatorów. Pismo dotyczy odszkodowań ze strony Polski za mienie pożydowskie, choć sprawa ta została już dawno załatwiona. W tej chwili w Waszyngtonie jest również Jerzy Buzek, który spotyka się z jednym z sygnatariuszy tego apelu, senatorem Bobem Lattą. Mam nadzieję, że przekaże mu, co o tym myśli. Pokazuję szersze tło. Radziłbym skoncentrować się nie tylko na haniebnych wypowiedziach z przeszłości pana Grossa, który jest fałszerzem historii Polski i po prostu szkodnikiem, a do tego nie ma szacunku wśród historyków, bo jest osobą, która uprawia tanią kłamliwą publicystykę historyczną, zamiast opierać się na materiałach źródłowych. Natomiast pokazałbym to w szerszym kontekście pewnej ofensywy antypolskiej, która, jak można się spodziewać, będzie miała miejsce. W związku z tym nie skupiałbym się tylko na skandalicznym przypadku Grossa, także w kontekście jego ostatnich wypowiedzi o tym, że Polacy zabili w czasie wojny więcej Żydów niż Niemców. To są wypowiedzi, które powinny w środowiskach polskich elit powodować ostracyzm wobec tego pana i niepodawanie mu ręki. Oczywiście jest on bardzo chętnie cytowany przez Niemców, bo to ułatwia wybielanie się z niemieckiej winy za Holokaust. Jest to dla Niemiec bardzo korzystne i myślę, że Gross wie, co robi w tej kwestii. Natomiast apeluję o patrzenie w szerszym kontekście. Trzeba na bieżąco reagować na takie rzeczy, jak apel amerykańskich polityków. MSZ nie może w tej kwestii spać, a polscy politycy, którzy spotykają się z politykami amerykańskimi podpisującymi takie apele powinni w sposób jednoznaczny wyrazić swoje oburzenie.

W przypadku Jana Tomasza Grossa pozostaje pytanie, czy lepiej interweniować, czy właśnie interwencja spowoduje, że Polska wyjdzie na antysemicki kraj, który prześladuje za mówienie o przeszłości.

Nie wykluczałbym niczego w kwestii Grossa, przy czym trzeba mieć świadomość, że takie decyzje będą nie tyle powodem, co pretekstem do kolejnej antypolskiej nagonki. Oczywiście to, co mówił Gross nie może być puszczone płazem, nie może być bezkarne. To nie tylko godzi w dobre imię Polski. Gross tańczy na grobach Polaków, którzy zginęli, bo pomagali Żydom. To jest moralnie haniebne.

Not. Jakub Jałowiczor