Kolejne wybory pokazują, że Warszawa jest "zieloną wyspą", której mieszkańcy zagłosowaliby na samego diabła, byleby nie wygrało Prawo i Sprawiedliwość.

13 października Warszawiacy wybrali Małgorzatę Kidawę - Błońską, która wciąż uśmiecha się z kampanijnych plakatów przytulając "wyborcę". Polityk, która po wybuchu afery taśmowej stanęła w obronie swoich partyjnych kolegów, którzy zagryzając "ośmiorniczki" demontowali państwo, bo przecież "Państwo polskie praktycznie nie istnieje", a inwestycje rozwojowe to "ch, du i kamieni kupa".

Politycy Platformy i ich sympatycy przyzwyczaili nas do pogardliwego tonu. Można jak Neumann "rzygać Tczewem", albo prosić o "bratnią pomoc" na Zachodzie w duchu "niech dowalą Polsce". A przecież Polska to nie tylko Prawo i Sprawiedliwość, ale 38 - milionowy Naród. Suweren - jakby to powiedzieli wyborcy PO. Komu wobec tego "dowalają" nasyłaniem Komisji Europejskiej? Kto za to zapłaci? "Pan płaci, pani płaci, my płacimy. Społeczeństwo."

"Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało" to motto całej Platformy, nie tylko Kidawy-Błońskiej. Tak działał Donald Tusk. Amber Gold? Mafia VAT-owska? Afera hazardowa? Nic się nie stało, "poharatajmy w gałę", bo "sorry, taki mamy klimat". Tak działała Hanna Gronkiewicz - Waltz "przytulając" kamienice, tak działa aktualny prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, bagatelizując katastrofę ekologiczną jaką jest awaria w oczyszczalni ścieków Czajka, o której opinia publiczna dowiedziała się z pewnym poślizgiem. Przy okazji okazało się, że od ubiegłego roku nie działa spalarnia osadów, której budowa kosztowała ok. 450 milionów złotych. Osady są wysyłanie w "Polskę", a Polacy dodatkowo za niegospodarność rządzących muszą zapłacić 1,7 mln zł miesięcznie. Sama Czajka, jak wskazuje Wojciech Wybranowski w "Do Rzeczy" to studnia bez dna; usunięcie awarii to koszt ok. 23 milionów zł netto, dodać należy jeszcze 41 milionów na zastępczy rurociąg, 2 miliony na jego utrzymanie do listopada. Koszty ekonomiczne to nic w porównaniu z kosztami ekologicznymi. A ile takich "Czajek" jest, strach się bać. Ale nic się nie stało!

W wyborach do Parlamentu Europejskiego na Koalicję Europejską zagłosowało 47,4 proc. Warszawiaków, podczas gdy Prawo i Sprawiedliwość poparło 29,8 proc. mieszkańców stolicy. Włodzimierz Cimoszewicz, tajny współpracownik SB „Carex” wygrał, uzyskując ponad 201 tys. głosów.

Z kolei w październikowych wyborach frekwencja w stolicy wyniosła 77,07 %. Najwyższa była w Wilanowie, znanym "Lemingradzie" - 85,24 %. W stolicy wygrała Koalicja Obywatelska,uzyskując 42,05 procent, Prawo i Sprawiedliwość otrzymało 27,49 procent głosów, a SLD - 18,19. Na Małgorzatę Kidawę - Błońską zagłosowało 416 030 osób. Wysoka frekwencja nie jest efektem rozwoju świadomości obywatelskiej, a raczej antyPiS-owskiej mobilizacji.

Ciekawym przykładem jest Kazimierz Michał Ujazdowski, który zdobył mandat Senatora, startując z list Koalicji Obywatelskiej,uzyskując ponad 50 procent głosów. Czy  ten sam polityk, gdyby startował z list Prawa i Sprawiedliwości zdobyłby taki wynik? Wątpię.

W miniony weekend z warszawskich ośrodków sportowych można było skorzystać za darmo. Oficjalnie, to podziękowanie Warszawiakom za liczne przybycie na wybory. "To prezent od Rafała Trzaskowskiego" - powiedziała kasjerka na jednym z basenów. Pomijam kwestię, że prezent ten jest opłacony z podatków mieszkańców. Pytanie, czy gdyby w Warszawie wygrała partia, która uzyskała większość w całym kraju, stolica ośmieliłaby się podziękować za frekwencję?

Warszawiakom wystarczy darmowy basen raz w roku, "strefa relaksu" z drewnianych palet za ponad milion złotych, czy hucznie otwierana stacja metra. Warto podkreślić, że w stolicach rozwiniętych krajów rozbudowana siatka metra jest pewną normą. W Warszawie z otwarcia stacji władza zrobi pompę - reklama, a nawet tańczące dziewczynki z bębenkami. I wszystko wygląda tak, jakby otwarcie dotyczyło inauguracji pierwszej w świecie maszyny do teleportacji, a nie stacji podziemnego pociągu.

Warszawiacy w swoim antypisowskim zacietrzewieniu gardzą samym sobą. Choćby PO g*wno rozlało, Warszawa zacznie w nim pływać, ciesząc się, że coś dostała od władzy. Bo PiS to...

I tym cechuje się właśnie brak miłości do samych siebie.

Karolina Zaremba